Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 72
W tym miesiącu: 389
W tym roku: 44053
Ogólnie: 471105

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Żydowska antyewangelia

Autor: Jan Turnau
23-09-2013



Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe: tej zasady wspólnej obu religii ich wyznawcy długo nie mogli zrozumieć.
Na rozgrzewkę taki szmonces: Czy Jerzy Zawieyski to Żyd? – Nie, on nie, to tylko jego brat... Dowcip genialnie pokazujący istotę agresywnego antysemityzmu, dla którego żydostwo to nie tylko narodowość, ile charakter. Oczywiście okropny. O najwspanialszym polskim Żydzie Joanna Olczak-Ronikier napisała świetną książkę. Bez lukru, bez hagiografii – Janusz Korczak na starość zrobił się dość nieznośny – ale obszernie i celnie pokazujący dramat tego niekanonizowanego świętego.

Śmierć nie jest trudna...

Oto cytat na temat owej świętości. „Śmierć nie jest trudna – znacznie trudniejsze jest życie” – pisał kiedyś, na początku swojej drogi. Męstwo jego życia zostało zepchnięte w cień przez męstwo śmierci. A przecież wyboru dokonał znacznie wcześniej. Nie w listopadzie 1940 roku, kiedy zamiast szukać kryjówki „po aryjskiej stronie” przeniósł się do getta razem ze swoimi wychowankami. Nie w sierpniu 1942 roku, kiedy poszedł z nimi na Umschlagplatz, skąd odchodziły pociągi do Treblinki, zamiast skorzystać z szansy ocalenia. Na pewno tam gdzieś w górze boleśnie uraża go fakt, że wierność dzieciom w chwili ostatecznej próby uważana jest za jego główną zasługę. Tak jakby domniemywano, że mógł zaprzeczyć sam sobie, zdradzić na starość sprawę, dla której w młodości zrezygnował z własnej rodziny, kariery naukowej, sławy pisarskiej”.
Bohaterem książki jest Korczak, ale także poniekąd cały jego naród. Autorka patrzy na niego od wewnątrz, bo sama zeń się wywodzi. I bardzo spokojnie, ale dzielnie prostuje opinie na jego temat. Na przykład taką, jaką głosiły środowiska katolickie, że żydowska burżuazja czy też szerzej inteligencja żydowska była rozsadnikiem niemoralności (uważał tak nawet, młody bardzo jeszcze przed wojną profesor Stefan Swieżawski). Według Ronikierowej „żydowscy przemysłowcy, kupcy, bankierzy zachowywali wierność starej dewizie moralnej: »Na trzech rzeczach opiera się świat: na nauce, na służbie Bożej i na miłosiernych uczynkach«”. Byli hojnymi filantropami. Mieli ambicje intelektualne. Spolonizowani inteligenci żydowskiego pochodzenia, lekarze, adwokaci, naukowcy, artyści, ludzie pióra, wydawcy, księgarze – utalentowani, wykształceni, uparci, osiągali znaczne sukcesy zawodowe. Bez udziału polskich Żydów materialna i duchowa kultura narodu byłaby znacznie uboższa. I boli myśl, że ich miłość do Polski nie była doceniana ani odwzajemniana. Utopijna wiara, że można być zarazem Żydem i Polakiem, towarzyszyła Korczakowi całe życie. Dobrze wiedział, jak trudna jest taka podwójna tożsamość, ale nigdy jej nie negował. W dotychczasowych biografiach podkreślano całkowitą polonizację rodziny Goldszmitów [nazwisko rodowe Korczaka – JT], tak jakby dowodzić to miało wyższości cywilizacyjnej. A oni nie uważali swojej żydowskości za sprawę wstydliwą. Nie chcieli się jej wyrzekać. Nie próbowali jej zatajać. Nie chcieli przez chrzest zacierać śladów swego pochodzenia”. Wcześniej jednak autorka sama pisze, że inni polscy Żydzi zasymilowani „często wstydzili się swoich »zacofanych« przodków, ich anachronicznych strojów, obyczajów, nie mówili o nich, nie pisali. Zmieniali nazwiska (ale nie Goldschmitowie – Korczak to oczywiście pseudonim literacki – JT), wtapiali się w polskie społeczeństwo, urażali się, kiedy przypominano im przeszłość”.

Aby tylko przetrwać
Jeszcze inni trwali w swojej odrębności. Sztetle: „Żydowska społeczność w takich miasteczkach żyła we własnej dzielnicy, odgrodzona od chrześcijańskich sąsiadów niewidzialnym murem rygorystycznych przepisów religijnych. »Starozakonni« nie uczyli się miejscowego języka, nie utrzymywali towarzyskich kontaktów z otoczeniem, nie chcieli się wyrzec swoich tradycyjnych strojów i obyczajów, za jedyne źródło wiedzy uznawali Talmud. Świecka nauka, świeckie zainteresowania były zabronione, łamanie ortodoksyjnych nakazów karano klątwą, która oznaczała wykluczenie winnego ze wspólnoty i wygnanie go poza obręb gminy. Rodzina odprawiała po nim żałobę jak po zmarłym, a gdy naprawdę umarł, nie miał prawa do pochówku na cmentarzu żydowskim. Ten, kto się tak separuje od otoczenia, musi mieć na sumieniu złowrogie tajemnice. Na tym polegało żydowskie nieszczęście, że zawsze tam, gdzie się osiedlali, budzili nieufność i niechęć tubylców. Nie rozumiano, że utrata ojczyzny i rozproszenie po świecie – wszystko to powodowało w Żydach paniczny lęk, że rozpłyną się, stracą tożsamość, przestaną istnieć jako naród. Zamienili się we wspólnotę posłuszną regułom, które ingerowały we wszystkie dziedziny życia duchowego, społecznego i rodzinnego. Przez całe wieki, dzień po dniu, wszędzie tam, gdzie rzucił ich los, toczyli heroiczną walkę o dochowanie wierności Bogu i tradycji. Czyli o przetrwanie”.

Była obcość, świadomie utrzymywana, ale również mocno egzekwowana solidarność wewnętrzna, odbierana przez otoczenie jako mafijność. Kiedyś w Brukseli szukałem na poczcie jakiegoś polskiego numeru w książce telefonicznej, aż tu zagaduje do mnie jakaś rodaczka Żydówka prawie ze łzami. Wyżaliła mi się na jej tamtejsze środowisko, zaznaczając jednak, że nie wolno jej krytykować swoich. Tak to mająca służyć przetrwaniu mocno akcentowana odrębność zachwiała owym trwaniem straszliwie.

Nieślubne dziecko Miriam

Zagłada: kulminacja wielowiekowej nienawiści. Walka, początkowo tylko na słowa, zaczęła się dawno temu. Słynne są potwornie ostre kazania św. Jana Chryzostoma (ur. ok. r. 350, zm. ok. r. 407), w tym jednak rzecz, że jego antyżydowska agresja była odpowiedzią na podobną agresję drugiej strony, trwającą potem aż do nowożytności. Profesor Uniwersytetu Gdańskiego Jan Iluk opracował w ostatnich latach dwa tomy przedstawiające polemikę wszechstronnie: razem z tekstami żydowskimi. Uderzają one w samo sedno ewangelii, mianowicie w rodowód Jezusa.
Opowieść pt. „Toledot Jeszu”, czyli „Dokonania Jezusa” (tytuł ironiczny), przedstawia w różnych wersjach Jego życie mniej więcej tak. Według nich nie narodził się bynajmniej z dziewicy. Był nieślubnym dzieckiem Miriam i niejakiego Józefa Pantery albo Pandery. Gdy cudzołóstwo wyszło na jaw, mąż Miriam, cieśla Jochanan wyrzuca ją z domu. Zostaje prostytutką i nałożnicą Pantery. Jeszu rodzi się w Betlejem, Miriam oddaje go na naukę do pewnego rabina, u którego wyróżnia się zdolnościami. Żąda od swego nauczyciela, aby ogłosił go Bogiem, rabin natomiast przepowiada mu haniebną śmierć. Nie skutkuje to jednak opamiętaniem, Jeszu gra z bezbożnymi w piłkę w dniu szabatu i nie chce pokłonić się mędrcom. Wychodzi na jaw, że jest bękartem. Wymusza na matce wyjawienie prawdy o swoim poczęciu, ucieka do Jerozolimy, potem do Aleksandrii. Jego dawny nauczyciel nakłada nań klątwę. Wraca w ukryciu do Jerozolimy, wchodzi do świątyni, wykrada stamtąd zapis Imienia Boga i jego moc sprawczą. Różni bezbożnicy skupiają się koło niego. Odrzuca zarzut nieprawego i nieczystego pochodzenia, głosi, że jest Synem Bożym, Mesjaszem i narodzonym z dziewicy. Uczniowie żądają odeń cudów jako znaku Mesjasza: po wymówieniu tajemnych słów Imienia Boga uzdrawia chromego i trędowatego, uczniowie widzą w nim rzeczywiście Syna Bożego, powiększa się ich grono. Powstaje niepokój wśród mędrców; jeden z nich odsyła schwytanego Jeszu do Jerozolimy przed oblicze jakiejś królowej Heleny. Mędrcy żądają, by wypędziła go z kraju, on jednak przekonuje ją do siebie. Twierdzi, że potrafi wskrzeszać umarłych, co też udowadnia. Poruszona świadectwem jego mocy Helena oświadcza mędrcom, że jest on istotnie Synem Boga. Powstają rozruchy, Jeszu ze swymi zwolennikami opanuje Górną Galileę. Teraz jednak nakłoniona przez mędrców królowa oddaje sprawę Jeszu w ich ręce. Chce zbiec do Aleksandrii, ale zostaje schwytany. Mieszkańcy Galilei próbują go ratować, on czyni kolejne cuda, Galilejczycy składają mu pokłon jako Bogu. Sprawa jego boskości staje znów przed Heleną, która sprzyja Jehu, ale mędrcy działają. Rabin Jehuda `isz Bartota otrzymuje polecenie pójścia do Świątyni, aby mógł poznać Imię Boga, co też czyni bez przeszkód. Jeszu oświadcza, że uniesie się do swego Ojca, który jest w niebie, i lewituje, ale na rozkaz mędrców lewituje także rabin Jehuda. Co więcej, czyni on Jeszu nieczystym. Trzystu jego uczniów wraz z nim ucieka do Antiochii, ale mędrcy go łapią, maltretują i wloką do królowej Heleny, która w końcu wydaje im go i orzeka karę śmierci. Jeszu zostaje poddany torturom z koroną cierniową na głowie. Wybucha wojna domowa między jego zwolennikami a przeciwnikami. Ulega mędrcom i prosi o łagodną śmierć, strażnik podaje mu ocet do picia – skazany jednak ucieka z więzienia. Wjeżdża do Jerozolimy wraz ze zwolennikami, wszyscy w jednakowych szatach, ale zdradza go jeden z jego otoczenia, niejaki Gaisa. Staje przed sądem. Świadkowie potwierdzają zarzut oddawania czci bożkom, zostaje skazany na ukamienowanie i powieszenie na drzewie, ale jego bezbożni uczniowie uwalniają go z więzienia. Ucieka znów, czyni kolejne cuda, ale Jehuda wskazuje pocałunkiem jego osobę, ponowne aresztowanie. Znowu Helena rozsądza sprawę, w końcu skazuje Jeszu, zostaje ukamienowany w przeddzień Paschy. Drzewo nie przyjmuje jego ciała, ale udaje się je powiesić na głąbie kapusty. Uczniowie pilnują jego grobu, ale Jehuda je wykrada i zakopuje w swoim ogrodzie. Znalazłszy pusty grób, uczniowie uznają, że wstąpił do nieba. Powiadamiają o tym radośnie Helenę, która wzywa uczonych i Sanhedryn, aby postawić zarzut zamordowania Jeszu. Jednak rabin Tanchuma odnajduje jego ciało i królowa przyznaje ostatecznie rację mędrcom. Skazani na śmierć zostają także schwytani uczniowie Jehu, inni rozpraszają się po całym świecie. Chrześcijaństwo rozrasta się i zaczynają się pogromy Żydów.

Ponura wzajemność

Na tym żydowskich pomysłów nie koniec, ale spisałem najważniejsze, streszczając zrobione przez profesora Iluka zestawienie różnych rzekomych „dokonań Jeszu”. Widać tu mimo wszystko wpływ relacji ewangelijnych w niektórych szczegółach (zdrada Jehudy, czyli Judy, korona cierniowa, ocet do picia). Ciekawy jest również fakt, że owa polemika żydowska wcale nie wypiera się własnego używania siły, jak też nie kwestionuje tego, że Jezus czynił cuda. Jest to chyba jakaś swoista parodia ewangelii, ale też wyraz przekonania, że takiego bezbożnika trzeba było zwalczać wszelkimi środkami. Znający ewangelie czytelnik skojarzy też sobie owe wymysły z dwoma zdaniami z tekstów chrześcijańskich. W ewangelii Jana można rozpoznać zarzut wobec Miriam w powiedzeniu Żydów: „Myśmy się nie urodzili z nierządu” (8,41), a Mateusz uprzedza wersję żydowską pisząc: „Niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: – Rozpowiadajcie tak: jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa do dnia dzisiejszego” (28,11-15).
Tak było. Toczyła się między wyznawcami dwóch religii zażarta walka na słowa. Początkowo również z użyciem siły wobec chrześcijan (czego właśnie antyewangelia wcale nie ukrywa), potem wobec Żydów. Nie ma tu żadnych proporcji, pogromy dokonane przez wieki, zakończone Zagładą były milion razy większe niż inspirowane przez Żydów prześladowania pierwotnego Kościoła, niemniej trzeba też wiedzieć o trwającej przez wieki polemice słownej żydowskiej. Zasadę wspólną obu religii „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” wyznawcy ich zrozumieli bardzo późno.
Jan Turnau

Joanna Olczak-Ronikier: „Korczak. Próba biografii”. WAB, Warszawa 2011.
Jan Iluk: „Żydowska politeja i Kościół w imperium rzymskim u schyłku antyku”. Tom I: „Jana Chryzostoma, kapłana Antiochii, mowy przeciwko judaizantom i Żydom”. Tom II: „Żydowska antyewangelia. Antyczna tradycja i nowożytne trwanie”. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2006 i 2010.