Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 164
W tym miesiącu: 481
W tym roku: 44145
Ogólnie: 471197

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Zwykli Polacy patrzą na Żydów

Autor: admin
24-10-2013

Wykład wygłoszony 15 XII 2009 r. na Uniwersytecie Warszawskim w ramach „Wykładów na nowe tysiąclecie”. Szersze opracowanie, na którym wykład został oparty, ukaże się w tomie zbiorowym „Następstwa Zagłady: Polska 1944-2008”, który będzie wydany przez Żydowski Instytut Historyczny – tam podano źródła wykorzystanych tu danych.

Opis postaw jednej grupy wobec innej należy rozpoczynać od tego, co jedna wie o drugiej. Duża część badanych Polaków, czasem nawet połowa, nie potrafi podać żadnej, choćby przybliżonej liczby Żydów w Polsce, ani w tysiącach, ani w proporcjach. Nie musi nas to dziwić. Ludzie nie mają skąd tej liczby wziąć, bo w dyskursie publicznym nie funkcjonuje jakaś jedna wielkość, którą mogliby sobie przyswoić, tak jak funkcjonuje i szeroko jest znana liczba sześciu milionów Żydów zamordowanych w czasie II wojny światowej.

Ilu Żydów mieszka obecnie w naszym kraju?

To, że zwykli ludzie nie wiedzą, jak liczna jest społeczność żydowska w Polsce, może też wskazywać, że nie jest to dla nich sprawa bardzo istotna. Nie poszukujemy wszak i nie gromadzimy w pamięci informacji dla nas nieważnych; na tym polega rational ignorance. Ponadto, większość ludzi słabo operuje liczbami, zwłaszcza dużymi liczbami dotyczącymi spraw mało im znanych, a skład etniczny społeczeństwa do takich w Polsce należy. Problemem nie jest jednak brak wiedzy, ale wiedza fałszywa. Ludzie, którzy w kwestii „ilu jest w Polsce Żydów” zdanie mają, rażąco swoje szacunki zawyżają. W jednym z badań (CBOS) w 1996 roku w odpowiedzi na pytanie „Ilu Żydów mieszka obecnie w naszym kraju?” tylko jedna trzecia część badanych wybrała różne odpowiedzi do 100 tys. – reszta wybierała większe liczby, w tym 14% wybrało fantastyczną odpowiedź „milion i więcej”.
Jaskrawe zawyżanie szacunków Żydów wiąże się z upatrywaniem w Żydach zagrożenia – przekonanie o wszechobecności Żydów należy do antysemickiego poglądu na świat („Żydów jest dużo, trzymają się razem i skrycie rządzą światem”). Jest jeszcze drugi powód – dla odmiany sympatyczny. Niektórym ludziom dlatego może się wydawać, że Żydów w Polsce jest dużo, bo o Żydach, o ich historii, kulturze, stosunkach polsko–żydowskich mówi i pisze się dużo.
Każdy z tych czynników wyjaśnia jakąś część zjawiska, ale bez względu na powody, wyolbrzymianie rozmiaru dzisiejszej zbiorowości żydowskiej w Polsce jest elementem jej mitologizacji. Dla porównania, Polacy trafniej oceniają rozmiar społeczności żydowskiej przed wojną. Dobrze też wiedzą, co się z nią stało. W 1995 roku, w sondażu AJC, 77% badanych wiedziało, że polscy Żydzi zostali wymordowani, a dodatkowe 13% powiedziało, że część została wymordowana, a część wyjechała. Są to wysokie wskaźniki, zwłaszcza na tle ogólnie słabej wiedzy historycznej w społeczeństwie polskim. Jaskrawe zawyżanie wielkości Żydów nie jest bynajmniej swoiste dla Polski. W Austrii, gdzie Żydów jest podobnie mało jak w Polsce, jeden promil, podobnie fałszywe są potoczne wyobrażenia o ich proporcji. W 1991 roku tylko 14% Austriaków badanych przez AJC wiedziało, że Żydów w ich kraju jest tyle, ile jest, czyli mniej niż 1%, a 22% sądziło, że jest ich powyżej 10%. Zapewne i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej Żydzi są fantomem i tak jak utracona ręka, która wciąż boli, utrzymują się w świadomości, choć prawie zupełnie zniknęli z życia tego regionu.

Uczucia wobec Żydów

Najprostszym i najłatwiej uchwytnym składnikiem stosunku do innych i obcych są uczucia, zwłaszcza sympatia i niechęć, uczucia ciepłe i zimne. Indywidualnie przeżywane uczucia w małym stopniu kształtują się w toku bezpośrednich kontaktów, a w jeszcze mniejszym, w toku kontaktów nieuprzedzonych, nieobciążonych wpływem wcześniejszych sądów lub nawet przesądów. Oceny będące podstawą uczuć są tworzone i przekazywane przez społeczeństwo, a jednostki przyjmują je (lub nie) w toku wrastania w społeczeństwo. W tym sensie uczymy się nawet uczuć. Te ogólne prawdy odnoszą się w wybitnym stopniu do uczuć Polaków wobec Żydów. Bardzo niewielu z nich miało szansę osobiście spotkać osobę, która jest Żydem. Swoje wyobrażenia o Żydach przyjęli z tradycji, mediów i innych narracji krążących w przestrzeni komunikacyjnej. Między ludźmi i z pokolenia na pokolenie emocje wobec Żydów przenoszone są przez język, jego kategorie, frazeologię, powiedzenia i powiedzonka. Dysponujemy dwiema seriami pomiarów uczuć wobec Żydów. Jedna to pomiary OBOP z okresu 1975-1991, z ostatnich kilkunastu lat rządów komunistycznych. Druga to pomiary CBOS od 1993 roku, obejmują one kilkanaście lat rządów demokratycznych.
Pytania zadawane w tych badaniach nie dotyczyły tylko Żydów w Polsce – dotyczyły Żydów jako jednego z wielu narodów.

Wzrost sympatii


Przed zmianą ustroju w masowej postawie wobec Żydów dominowała obojętność – ani sympatia, ani niechęć. Żydzi byli Polakom obojętni bardziej niż sąsiedzi i bardziej niż inne narody o silnych związkach z Polską: Rosjanie, Niemcy, Francuzi, Amerykanie. Ci z Polaków, którzy mieli do Żydów jakiś określony stosunek, przez długi czas zdecydowanie częściej wyrażali niechęć niż sympatię. Następował jednak bardzo powolny wzrost sympatii, w latach 1975-1991 – z 4 do 17%. Wyraźniej spadła niechęć. Był to fragment ogólnego trendu zmniejszania się niechęci do obcych, ale tylko w części – niechęć do Żydów słabła szybciej niż do innych nielubianych narodów i Żydzi przestali być narodem najrzadziej lubianym spośród objętych badaniem.
Bezpośrednio po zmianie ustroju ta pozytywna tendencja trwała dalej. Wkrótce jednak zatrzymała się, a nawet wyraźnie cofnęła na dobre kilka lat. W ostatnich latach odżyła i w 2008 roku sympatia do Żydów przeważyła nad niechęcią. Stało się to po raz pierwszy od czasu, gdy podjęto w Polsce badania nad stosunkiem do Żydów. Ten ważny wynik (i fakt) uszedł uwadze wielkich mediów, bardziej wrażliwych na wyniki o wymowie przeciwnej.
Ponieważ ocieplenie uczuć Polaków wobec Żydów zaczęło się jeszcze przed zmianą ustroju, a ponadto, po 1989 roku nie nabrało przyśpieszenia, wolno sądzić, że sama zmiana demokratyczna tylko utrzymała tę tendencję, podobnie zresztą jak i ogólną tendencję do spadku ksenofobii.

Porównanie Polski z innymi krajami


Tym, co dla zmiany uczuć wobec Żydów w Polsce demokratycznej okazało się swoiste, to wspomniany nawrót niechęci w drugiej połowie poprzedniej dekady. Miało to związek z wybuchem ostrych sporów o historię Polaków i Żydów w czasie ostatniej wojny, zwłaszcza z konfliktem wokół Oświęcimia/Auschwitz. Takie otwarte dyskusje możliwe stały się jednak dopiero w demokracji. Demokracja okazała swą siłę także i w tym, że w końcu – jak się okazuje – radzi sobie z nawrotem niechęci. Widać więc, jak nieprosty i skomplikowany może być wpływ zmiany demokratycznej na uprzedzenia wobec Żydów. Ważne, że bilans tego wpływu jest pozytywny. Jak powiedział wybitny socjolog S. M. Lipset „Ci, którzy znają tylko jeden kraj, nie znają żadnego kraju”. Ważne jest więc porównanie Polski z innymi krajami. Najbardziej aktualne pochodzi z badania w siedmiu krajach, przeprowadzonego w 2005 roku przez Komitet Żydów Amerykańskich.
W tym badaniu, w Polsce, w postawach wobec Żydów statystycznie dominuje obojętność – podobnie jak w innych, poza Wielką Brytanią, krajach Europy. Podobnie jak we wszystkich krajach, sympatia wobec Żydów deklarowana jest wielokrotnie częściej niż niechęć. Niechęć wszędzie pojawia się bardzo rzadko. Dziś na świecie ludzie stają się powściągliwi w otwartym wyrażaniu niechęci do obcych, a nawet wiedzą, że „wypada” być wobec nich przyjaznym. Do wyników w poszczególnych krajach należy więc podchodzić bardzo ostrożnie. Na pewno w żadnym z nich nie ma aż tak mało (góra 6%) niechęci do Żydów. Ostrożnie trzeba też traktować drobne różnice między krajami – mogą one wynikać z różnic w społecznych warunkach badań. Duże różnice między krajami – a z takimi mamy tu do czynienia – zachowują jednak swoje znaczenie.
Sympatia wobec Żydów występuje w Polsce wyraźnie częściej niż w Austrii i Niemczech, ale rzadziej niż w pozostałych krajach. Od narodów najbardziej życzliwych wobec Żydów odróżnia Polaków stopień tej sympatii – dużą sympatię wobec Żydów Polacy deklarują tylko wyjątkowo, rzadziej niż inne narody.
Zmiany w uczuciach sympatii i niechęci przekładają się na zmiany w odczuwanym dystansie wobec Żydów. Dystans ten jest wciąż duży, ale powoli się zmniejsza. Mówię tak właśnie, choć mógłbym powiedzieć, że się zmniejsza, ale wciąż jest duży. Moja perspektywa wyraża nadzieję. Zmniejszanie się dystansu dodatkowo wzmacnia przekonanie o ocieplaniu się uczuć wobec Żydów.
Zwiększa się akceptacja Żydów jako, hipotetycznych sąsiadów (to podstawowy w socjologii wskaźnik dystansu etnicznego). W 1999 roku „mieć za sąsiadów Żydów” nie chciałoby 25% badanych w polskiej edycji European Values Survey (realizowanej przez Aleksandrę Jasińską-Kanię), zaś w 2007 roku takich osób było wyraźnie mniej, bo 16%.
Przybywa też akceptacji dla, także hipotetycznych, małżeństw mieszanych z Żydami (to inna ważna miara dystansu). Dobrze to widać w badaniach Ewy Nowickiej, przeprowadzonych w 1988 roku i powtórzonych po dziesięciu latach w 1998 roku. W 1988 roku 40% odradzałoby „komuś zaprzyjaźnionemu” zawarcie związku małżeńskiego z Żydem, ale dziesięć lat później ludzi takich było mniej, dla 33% Żydzi są jedną z najmniej akceptowanych mniejszości, ale przyzwolenie dla związków małżeńskich z osobami innymi etnicznie – nie tylko Żydami, jest w Polsce ogólnie niskie. Polacy wolą w rodzinie „swoich”, zwłaszcza ludzi tej samej religii – a nie „obcych”.

Żydzi w sferze publicznej

To, że dystans wobec Żydów zawiera silny komponent ogólnej nieufności do obcych, dobrze widać w przypadku sfery publicznej. W 1994 roku około połowa Polaków (w badaniu CBOS) nie chciała mieć za premiera kogoś z mniejszości narodowej. To, czy byłby on Żydem, czy np. Niemcem lub Ukraińcem, prawie nie było istotne. Podobnie z prezydentem, co ustalił w swoich pionierskich badaniach Ireneusz Krzemiński. W 2002 roku około jednej trzeciej „na pewno” nie głosowałoby na prezydenta pochodzenia żydowskiego, ale także niemieckiego, rosyjskiego i ukraińskiego. W zeszłej dekadzie osłabło nieco znaczenie, jakie Polacy przywiązują do etnicznego pochodzenia kandydatów na prezydenta. Na kandydata pochodzenia żydowskiego „na pewno” nie głosowałoby w 1992 roku 38%, a w dziesięć lat później 33% badanych.
Uczuciem podstawowym w stosunku do sympatii, niechęci, dystansu jest uczucie bliskości i obcości. Bliskość ma różne wymiary: więź krwi, wspólnotę losu historycznego, podobną kulturę, pokrewieństwo religii. Pomysłowe badania społeczne pokazują zmiany na niektórych z tych wymiarów. Więź krwi, bliskość biologiczna to przekonanie, że ludzie różnych narodów należą „do tej samej rasy co Polacy”. W 1988 roku 23% Polaków zbadanych przez Ewę Nowicką odpowiedziało, że w razie konieczności transfuzji krwi nie przyjęłoby „zdrowej, przebadanej” krwi od Żyda -- podobnie jak od Araba, Chińczyka i Murzyna. W przypadku narodów europejskich odsetek ten był mniejszy i wynosił 8-14% – widać więc, gdzie Polacy lokują Żydów. W ciągu następnych lat poczucie dystansu biologicznego wobec Żydów, a także Arabów, Chińczyków i Murzynów nieco się zmniejszyło. W 1998 roku krwi od nich nie przyjęłoby ok. 15% badanych Polaków. Deklaracje te nie mają żadnej wartości predyktywnej (w sensie „przyszłościowym” – Red.) wobec tej konkretnej sytuacji, ale mają wysoką wartość diagnostyczną wobec siły uprzedzeń etnicznych.
Historyczne sąsiedztwo z Żydami na tej samej ziemi Polacy oceniają asymetrycznie – siebie lubią uważać za dobrych, a Żydów – za złych sąsiadów. W 2002 roku (badani przez Krzemińskiego) Polacy trzy razy częściej (27 do 9%) mówili, że w historii Polacy doznali od Żydów więcej złego – niż że doznali od nich więcej dobrego. Siedem razy częściej (42 do 6%) mówili natomiast, że Żydzi doznali od Polaków więcej dobrego – niż, że doznali od Polaków więcej złego.
Taka asymetria nie jest jednak niczym szczególnym. Krzemiński wykrył ją także w polskich ocenach współżycia z Niemcami, Rosjanami i Ukraińcami – w ogóle lubimy myśleć o sobie jako dobrych sąsiadach złych sąsiadów. Więcej, ocena współżycia z Żydami jest wyraźnie lepsza niż z innymi narodami, z którymi przyszło Polakom żyć razem lub sąsiadować, co jednak dziwić nie powinno z uwagi na rzeczywisty przebieg procesu historycznego – na wojny i konflikty z Niemcami, Rosjanami i Ukraińcami. W poprzedniej dekadzie, pod wpływem sporów o polsko-żydowską historię, ta asymetria nawet się nasiliła. W 1992 roku 18% badanych uważało, że Polacy od Żydów doznali więcej złego niż dobrego, a w 10 lat później – już 27%.

Stosunek Kościoła katolickiego


Powoli rozszerza się natomiast poczucie bliskości religijnej z Żydami. Odmienność religijna Żydów była w Europie ważnym źródłem uprzedzeń antyżydowskich. Jeszcze w 2007 roku w dziewięciu krajach Europy badanych przez Ligę przeciw Zniesławieniu od 13% (w Niemczech) do 39% badanych (w Polsce) zgodziło się z poglądem, że „Żydzi są odpowiedzialni za śmierć Chrystusa”.
Kościół katolicki nie podkreślał ani żydowskich źródeł chrześcijaństwa, ani zasadniczego powinowactwa między judaizmem a chrześcijaństwem. Zrobił to dopiero Sobór Watykański II, a rozwinął Jan Paweł II. W 1996 roku 39%, a w cztery lata potem tylko 26%, o połowę mniej Polaków nie zgadzało się ze zdaniem papieża (a właściwie Mickiewicza), że „Żydzi to nasi starsi bracia w wierze”. Drugie z badań było przeprowadzone tuż po wizycie papieża w Ziemi Świętej i jego modlitwie pod Ścianą Płaczu. Jej efekt może od tego czasu osłabł, a może wzrósł – tego jeszcze nie wiemy.
Na pięciu z sześciu zbadanych wymiarów przybyło więc doświadczanego przez Polaków poczucia bliskości z Żydami. Być może te wyniki obciążone są rosnącą poprawnością, ale biorąc pod uwagę krótkie okresy obserwacji (4-10 lat), zmiany te wcale nie są małe. Pytanie, czy będą trwały dalej. Z pewnością dystans będzie się zmniejszał w miarę wzrostu intensywności kontaktów międzygrupowych i wraz z mentalnym otwieraniem się Polaków na innych ludzi.

Prof. dr hab. Antoni Sułek
Instytut Socjologii, Uniwersytet Warszawski