Dzisiaj: | 96 |
W tym miesiącu: | 413 |
W tym roku: | 44077 |
Ogólnie: | 471129 |
Od dnia 21-09-2006
Twórca jednego z wzorcowych modeli pedagogiki opiekuńczej w Polsce
Kazimierz Lisiecki „Dziadek” (1902 – 1976) to jeden z najwybitniejszych pedagogów i wychowawców XX wieku.
Trudne sieroce dzieciństwo i własna bezdomność nie załamały młodego Lisieckiego. Mieszkał w bursie, uczył się w gimnazjum, ale już myślał o tych, którzy mieli gorzej od niego. Obserwował chłopaków ganiających z gazetami po ulicach i widział, że są to mali, ale już dorośli ludzie, którzy sami potrzebują pomocy.
Wstąpił do harcerstwa, szybko został zastępowym w Drużynie im. H. Kołłątaja. Tam wykazał się dużym talentem organizacyjnym. Już jako 16-letni instruktor harcerski, będąc zaufanym pracownikiem Heleny Paderewskiej, podjął się opieki nad sierotami, warszawskimi gazeciarzami, dziećmi ulicy. Konieczność opieki nad tymi dziećmi, których olbrzymia liczba pojawiła się jako uboczny skutek niedawno zakończonej I Wojny Światowej, wydawała się Lisieckiemu oczywista.
Był inicjatorem, założycielem lub współzałożycielem takich organizacji i instytucji opiekuńczych jak: Akademickie Koło Przyajciół Dzieci Ulicy (1919 r.), Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy (1928 r.) oraz Państwowy Zespół Ognisk Wychowawczych (1956 r.). Jednak największym dorobkiem jego życia stały się placówki opiekuńczo-wychowawcze nazwane przez niego „ogniskami”. Przez istniejące po dzień dzisiejszy ogniska przewinęło się i wróciło „na prostą drogę” dziesiątki tysięcy wychowanków.
Wzorując się na postaci Józefa Piłsudskiego, Lisiecki przyjął od Marszałka jego przydomek – „Dziadek”.
W dalszym życiu i pracy wychowawczej Kazimierza Lisieckiego jednym z najważniejszych elementów wychowawczych obok poszanowania pracy i wdrażania do obowiązków – będzie kultywowanie tradycji patriotyzmu. W latach ustroju komunistycznego nie było to ani łatwe ani bezpieczne zadanie.
Początki jego pedagogicznej pracy – to Kluby Gazeciarzy (w 1919 r. Klub przy ul. Miodowej 6, gdzie był Kierownikiem – przyjął nazwę „Ognisko”), potem krótko – Gniazda Sieroce Kazimierza Jeżewskiego oraz współpraca z Czesławem Babickim. Wymieniał także doświadczenia z Januszem Korczakiem. Miał możliwość zapoznania się z europejskimi systemami opieki, z których największe wrażenie wywarło na Lisieckim zwiedzenie w r. 1927 ośrodka Doktora Barnardo w Barkingside k/Londynu.
Dla młodego Lisieckiego była to praktyka zawodowa, z której brał, to co odpowiadało jego koncepcji a odrzucał to, co mu się nie podobało. Zaowocowało to znalezieniem własnej drogi pedagogicznej. Tak powstały – placówki opiekuńczo-wychowawcze znane dzisiaj jako – o g n i s k a „Dziadka” Lisieckiego.
W dorobku ognisk zakładanych przez Kazimierza Lisieckiego a następnie przez jego następców dają się wyodrębnić pewne wartości uniwersalne, które w każdym czasie są niezmienne i aktualne.
Celem każdej ambitnej placówki pedagogicznej jest wyrabianie takich postaw u dzieci, aby:
– ich życie nabrało treści,
– wyzbyły się postawy roszczeniowej,
– zostały odciągnięte od złych wpływów zewnętrznych (np. ulicy),
– wychodząc z ogniska w dorosłość potrafiły poradzić sobie w życiu,
– nie powiększały liczby dorosłych klientów opieki społecznej.
Kazimierz Lisiecki powtarzał przy każdej okazji, by dać dzieciom, co im się słusznie należy, a będą dobre. Na pewno dobre. Należy rozliczać od strony prawnej rodziców za krzywdę wyrządzoną dzieciom. Dziecko musi mieć dom i w tym domu serdecznych przyjaciół. Obecne ogniska „Dziadka” Lisieckiego prowadzone są przez jego następców i wychowanków i stawiają sobie cele wynikające z pedagogiki Mistrza, a które można ująć w jednym zdaniu: jak najmniej sztuczności, jak najwięcej naturalności.
Kazimierz Lisiecki przyjął jako podstawowy kanon pedagogiczny, lansowaną już w końcu lat 20-tych w zachodniej Europie – teorię o podmiotowości dziecka.
Dziecko jest najważniejszym elementem procesu wychowawczego. Nie – wychowawca, nie – środowisko, lecz Dziecko. „Dziadek” mawiał do wychowawców: „tam, gdzie zaczyna się krzywda dziecka, tam kończy się moje uznanie dla was”. A więc nie było „Pana” wychowawcy, był – „Kolega” wychowawca.
Zatem ogniska „Dziadka” Lisieckiego zakładają poważne traktowanie młodzieży. Nie wolno traktować dziecka „z góry”. Wychowawca rozmawia z dzieckiem traktując je serio. Wyrazem zewnętrznym jest zwracanie się do młodzieży per „panie” i „panowie”. Młodzież zwraca się do wychowawcy per „Kolego”. Konsekwencją takiego traktowania jest zawieranie z wychowankiem „umowy honorowej” w jakiejś sprawie. Zawarta „umowa” obowiązuje obie strony. Należy bezwzględnie egzekwować dotrzymywania takich umów („jeśli masz trudności – przyjdż i powiedz”), gdyż wyrabia to poczucie odpowiedzialności za słowo. System rodzinkowy (całość oddziaływania) tworzy atmosferę rodzinną ze świętowaniem imienin każdego ogniskowca. „Ciocie” to wychowawczynie i panie w kuchni, szczególnie lubiani wychowawcy zostają „wujkami” lub „stryjkami”. Te zachowania wyrabiają w dzieciach instynkty rodzinne. Dziecko współuczestniczy i współkształtuje swój proces wychowawczy. Dziecko w miarę wzrastania dostaje coraz trudniejsze zadania wdrażające je do przyszłego, dorosłego życia, do obowiązków, a wychowanie poprzez pracę – według możliwości wiekowych – dla dobra wspólnego Domu.
Zasady kierujące:
1) o b o w i ą z ek pełnienia przez dziecko określonych dyżurów, jak np. „dzwonek” tj. otwieranie drzwi wejściowych, sprzątanie pomieszczeń, podawanie posiłków, dyżur w szatni, itp. Z czasem staje się to dla dzieci oczywiste i niekwestionowane;
2) dbałość i odpowiedzialność za mienie ogniskowe – „bo to nasze”;
3) wzajemne zaufanie „Dziadka” do wychowawców i odwrotnie, oraz wychowawców do dzieci i odwrotnie;
4) „nic za darmo” – zasada od dzieciństwa wpajana do świadomości dziecka: nie można ciągle liczyć na wsparcie (nawet gdy jest się biednym).
Należy się przygotować do tego, że dorosłe życie nie będzie łatwe. Od nas samych będą zależały nasze sukcesy w życiu, jeśli nie chcemy wykształcić człowieka kalekiego, niezaradnego życiowo, a często świadomie nadużywającego pomocy socjalnej.
„Dziadek” zalecał częste rozmowy z młodzieżą. W pamięci wychowanków pozostają słynne „kazania” Dziadka językiem zrozumiałym dla dziecka, czasami dosadnym, ubarwionym powiedzonkami, przysłowiami ludowymi, czasami z warszawskiego światka gazeciarzy lub biedoty.
Niektóre przytaczam: „dotrzymuj danego słowa – nie rób z gęby cholewy”, „zrobiłeś coś złego, zrób coś dobrego”, „honor sprawą najważniejszą – portki stracisz, to je odkupisz, honoru nie odkupisz”, „łobuziną potrafi być każdy pętak, honorowym chłopakiem – nie każdy”, „hańbą jest uderzyć słabszego”, „mało mówcie, więcej róbcie”, „ognisko to nie ochronka – tu pracuje każdy dla siebie i koło siebie”, „jak jesteś hrabia – to za swoje pieniądze”, „jeśli chcesz tu przychodzić – to musisz stosować się do istniejących tu reguł”.
Ogniskowy dzień – to także wypełnianie życia dziecka treścią, tworzenie atmosfery i nastroju. Przyczyniało się do tego:
– rozśpiewanie młodzieży, przyjęcie wzorów z harcerstwa, jak również korzystanie z bogatego repertuaru własnych piosenek ogniskowych. Piosenki ogniskowe dodatkowo identyfikują ogniska i wyróżniają je spośród innych placówek, Są głównym elementem tradycji ognisk,
– wspólne z dziećmi z innych ognisk obozy letnie, o ile to możliwe także pod namiotami (hartowanie charakterów, wyrabianie zaradności),
– w ciągu roku szkolnego międzyogniskowe rozgrywki sportowe i inne wspólne imprezy integrujące młodzież ogniskową, dające jej poczucie przynależności do wielkiej rodziny ogniskowej.
Klamrą spajającą reguły (zasady) ogniskowe i panującą tu atmosferę był system kar i nagród, który reguluje życie każdej zbiorowości i jednostki – nie mógł być pominięty także w ogniskach.
Karą może być wyłączenie od gier, zabawy, wyjścia na boisko, itp.
– „urlop” to jest zakaz przychodzenia do ogniska przez określony okres czasu lub bezterminowo (oznacza szansę powrotu do ogniska po spełnieniu określonych warunków, np. poprawienia ocen w szkole). Zwykle urlop bywał skrócony lub darowany w dniu „amnestii” tj. imienin Dziadka. Warunki amnestii mogą być różne, ale zawsze musi stać za tym poręczenie kolegów, którzy w ten sposób biorą odpowiedzialność za zachowanie „delikwenta”.
Wydalenie z ogniska oznacza przegraną wychowawcy.
Aby tego typu „kary” były dla ogniskowca dolegliwe, wychowawcy muszą stworzyć taką atmosferę w ognisku, aby wychowanek chciał tu przychodzić.
Nagrody
W zasadzie nagród za dobre sprawowanie nie było („nie można nagradzać za to, że ktoś komuś nie napluł do zupy”). Nie może być nagród za lizusowstwo, donosicielstwo. Ma być wypracowany system dezaprobaty dla zachowań niegodnych ogniskowca. Nagradza się np. za dobre wyniki w nauce, za prace poza dyżurem, za jakiś czyn ekstra, za wygrane w konkursach, itp.
Kwalifikacje wychowawcy
Kazimierz Lisiecki stawiał wymagania zarówno wobec wychowanków jak i wychowawców. Gdy przyjmował wychowawcę do pracy zawsze zaczynał od pytania: „Co Pani/Pan umie?” Dyplom był dla niego mniej ważny. Wychowawca, w jego rozumieniu, aby mógł wystąpić w tej zaszczytnej roli, powinien lubić dzieci, umieć się z nimi bawić, zainteresować, uwrażliwić na drugiego człowieka i na piękno przyrody. Uważał, że przyroda ma duży wpływ na wychowanie młodego człowieka. Trzeba wiedzieć i czuć to głęboko, że prawa w grupie ma ten, kto wobec tej grupy sumiennie wypełnia swoje obowiązki.
Refleksje końcowe
Obecnie istnieją w Polsce setki placówek opiekuńczo-wychowawczych wzorowanych na ogniskach „Dziadka” Lisieckiego. Pracownicy tego typu placówek czasem nawet nie wiedzą, że swój rodowód wywodzą od tego pedagoga. Jako wychowankowie ognisk możemy być dumni, że ta mozolna, trwająca już ponad 85 lat praca od podstaw – nadal znajduje uznanie i naśladowców. Kazimierz Lisiecki nadał tym placówkom k i e r u n e k, zrobił tylko tyle i aż tyle. Na trwałe wpisał się do pedagogiki polskiej.
Na zakończenie przedstawię jeszcze jedną dewizę ogniskową, która jest żywa i także dzisiaj świeci jak najczystszy diament. Jest to hasło: „oddaj, coś wziął”.
To właśnie hasło powodowało dorosłymi wychowankami, że kiedy tylko mogli pojawiali się i nadal pojawiają w ogniskach z darami, prezentami, bezpłatną pomocą – aby dawać tym, którzy dzisiaj są w potrzebie.
Zapewne także to hasło stało się inspiracją do podjęcia jednej z najpiękniejszych inicjatyw ognisk w latach 90-tych – Akcji „Wspólnota Serc”. Dzieci ogniskowe przez kilka kolenych lat przeprowadzały zbiórki pieniędzy i darów na pomoc innym będącym w potrzebie – dzieciom. Wychowankowie ognisk w sposób praktyczny udowadniają, że pobyt w ogniskach pozytywnie kształtuje ich charaktery.
O Autorze:
Bogusław Homicki jest wychowankiem Kazimierza Lisieckiego i przebywał w Ognisku „Praga” w latach 1953-1959. W roku 1976 był inicjatorem założenia Koła Wychowanków, które w roku 1993 zostało zarejestrowane jako stowarzyszenie i obecnie nosi nazwę „Przywrócić Dzieciństwo” Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy im. Kazimierza Lisieckiego „Dziadka”. B. Homicki był pierwszym prezesem tej organizacji. Obecnie pełni funkcję wiceprezesa.
Kazimierz Lisiecki „Dziadek”