Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 78
W tym miesiącu: 4335
W tym roku: 23331
Ogólnie: 497734

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Dwór Witkiewiczów w Poszawszu na Żmudzi

Autor: Dorota Giebułtowicz
07-01-2014

We wspomnieniach Marii Witkiewiczówny zachował się opis dworu z połowy XIX w.: „Dwór poszawski rozsiadł się szeroko na obszernym podwórzu, w środku którego były klomby kwiatów, krzewów, a wokoło biegła szeroka droga pod ganek o kilku schodkach, wsparty na kolumnach”. Ten niewielki dwór ma swoją wielką patriotyczną historię. Z powodu Witkiewiczów dwóch: Jana i jego brata Ignacego.
Jan Prosper Witkiewicz zasłynął tym, że jako uczeń gimnazjum w pobliskich Krożach zorganizował w 1823 r. wraz z kolegami tajny związek patriotyczny „Czarnych Braci”. Młodzi chłopcy na znak solidarności
z uwięzionymi w Wilnie filaretami porozsyłali do dyrektora gimnazjum i na Uniwersytet Wileński odezwy o treści patriotycznej, a na murach Kroż rozlepili wiersze, autorstwa m.in. Jana Witkiewicza. Emocjonalna akcja miała tragiczne konsekwencje: aresztowano sześciu uczniów. Witkiewicza i Janczewskiego uznano za przywódców
i skazano na karę śmierci, którą później zmieniono (ze względu na wiek skazanych) na dożywotnie wcielenie
w „sołdaty”.
Scenę wysyłania ich na Sybir w marcu 1824 r. opisał Mickiewicz w III części „Dziadów”:
„Biedne chłopcy! – najmłodszy, dziesięć lat, nieboże,
Skarżył się, że łańcucha podźwignąć nie może;
I pokazywał nogę skrwawioną i nagą.”
Ten najmłodszy to Witkiewicz – miał nie 10, lecz 15 lat. Poeta uwiecznił moment, gdy prowadzono go wraz
z kolegami do kibitki na oczach tłumnie zgromadzonych mieszkańców Wilna. Zostali przewiezieni do Moskwy, a stamtąd przez siedem miesięcy podążali pieszo do uralskiego Orska na tzw. Linii Orenburskiej.

Linia Orenburska – miejsce zesłania gimnazjalistów – to rozrzucone wzdłuż rzeki Ural i jej dopływów, wojskowe posterunki graniczne między Rosją i Azją z twierdzą w Orenburgu. W tym samym roku 1824, jesienią, zostali zesłani do Orenburga ich starsi koledzy – filareci Jan Czeczot i Tomasz Zan.
Jan Witkiewicz na zesłaniu nawiązywał kontakty z miejscową ludnością, zbierał wiadomości etnograficzne, zaczął uczyć się języków orientalnych – historycy twierdzą, że zainteresowania wynikały z planów ucieczki przez stepy do Persji. Wśród Kirgizów zyskał przydomek „Batyr” co w ich języku znaczy tyle co rycerz, bohater, jeździec stepowy.
Gdy w roku 1829 roku słynny podróżnik i geolog Aleksander von Humboldt na zaproszenie cara odbywał podróż badawczą po wschodzie Rosji, przypadkowo zakwaterowano go w mieszkaniu Witkiewicza, zresztą pod nieobecność zesłańca, który przebywał wtedy w stepie. Niemiecki badacz zachwycił się bogatą biblioteką (w której podobno znalazł także swoją książkę) i zapragnął poznać właściciela. Zaskoczony wiedzą zesłańca w powrotnej drodze wyjednał Witkiewiczowi i kilku innym więźniom ułaskawienie u cara.
Teraz nastąpiła odmiana losu Jana Prospera: został awansowany na oficera, zaczął pracę jako tłumacz w Komisji Granicznej w Orenburgu. Po 10 latach, w 1834 roku, pozwolono mu przyjechać na święta Bożego Narodzenia do matki i brata w Poszawszu. Jaka musiała radość zapanować w dworku, z którego wyjeżdżał niegdyś jako nastolatek, teraz przybywał w rodzinne progi jako dwudziestosześcioletni młodzieniec.
Władze carskie postanowiły wykorzystać umiejętności Jana Witkiewicza – wysłano go z tajną misją do chanatów Chiwy i Buchary. Po udanej misji skierowano go do Afganistanu. Był pierwszym dyplomatą rosyjskim w tym państwie. Jego prawie dwuletnia misja, która miała przeciwdziałać wpływom brytyjskim na tym terenie, doprowadziła do zatargu rosyjsko-brytyjskiego. Witkiewicza odwołano w 1839 r. do Petersburga, gdzie zginął w tajemniczych okolicznościach (znaleziono go zastrzelonego we własnym mieszkaniu, zginął także jego służący, który był prawdopodobnie świadkiem zabóstwa). Próbowano upozorować samobójstwo, co zdemaskowała jego rodzina – pozostawiony rzekomo przez niego list pożegnalny uznała za falsyfikat, Jan bowiem nigdy nie pisał do rodziny po rosyjsku. Został pochowany bez ceremonii pogrzebowej i świadków w nieznanej mogile na cmentarzu Wołkowo. Miał zaledwie 31 lat.
Legenda głosi, że dążąc do konfliktu rosyjsko-angielskiego działał jak Wallenrod. Chciał doprowadzić do wojny Rosji z Anglią, która mogła się skończyć klęską caratu, a Polsce dałby szansę wybicia się na niepodległość. Poświadczają to słowa Stanisława Witkiewicza: „człowiek taki był i wallenrodyzm nie był tylko poematem, był czynem”.

W dworku w Poszawszu 1851 r. urodził się Stanisław Witkiewicz, malarz, architekt, teoretyk sztuki, odkrywca Zakopanego, który tak był zafascynowany stylem zakopiańskim, że nawet na Litwie projektował w tym stylu, np. dworzec kolejki wąskotorowej w Syłgudyszkach. Jego ojciec Ignacy, brat Jana Prospera, wziął udział w Powstaniu Styczniowym, Stanisław jako dunastoletni chłopiec pomagał powstańcom jako kurier. Można o nim powiedzieć, że w młodości w pewnym stopniu podzielił los stryja, gdy po powstaniu styczniowym został jako uczeń gimnazjum szawelskiego wraz z rodzicami i częścią rodzeństwa zesłany na Sybir, do Tomska. Po powstaniu rodzina straciła rodzinny majątek.

Dziś dwór stoi opuszczony, jedna strona alei prowadzącej do dworu została wycięta. Obok dworu stoi jeszcze malownicza ruina poprzedniego dworu prawdopodobnie z XVII w. rodziny Beinartów. Kiedyś była to pewnie romantyczna ozdoba parku, w czasach komunizmu, podjęto próbę „praktycznego” jej wykorzystania jako podpory chlewni lub innego budynku gospodarczego – dobudowana nieudolnie część rozpada się szybciej niż siedemnastowieczna ruina. Podobno dwór Witkiewiczów przeszedł w ręce prywatne – obecną właścicielką jest Danute Landsbergiené z Narbuttów, ale nie widać żadnych śladów renowacji.

Dorota Giebułtowicz

(Opracowano na podstawie artykułów Alwidy Bajor, zamieszczonych w „Magazynie Wileńskim” i artykułu Mariusza Chrostka w „Mówią Wieki”).