Dzisiaj: | 65 |
W tym miesiącu: | 382 |
W tym roku: | 44046 |
Ogólnie: | 471098 |
Od dnia 21-09-2006
Prezydent proponuje, by dzień 1 sierpnia był świętem narodowym. Nie widzę powodu, by się temu projektowi sprzeciwiać, ale trzeba włożyć wiele wysiłku w jego odpowiednią realizację. Zwykle święta narodowe obchodzi się z okazji narodowych zwycięstw. Tu jest inaczej. Powstanie Warszawskie było klęską. To stwierdzenie nie ma nic wspólnego z dezawuowaniem postawy żołnierzy Armii Krajowej i cywilnej ludności Stolicy ani z poglądem, że Powstanie było niepotrzebne. Rozpoczęte 1 sierpnia Powstanie nie mogło nie skończyć się klęską, bo wybuchło w sytuacji, w której nie było miejsca na podjęcie dobrej decyzji. Zarówno decyzja o wszczęciu Powstania, jak i decyzja o jego zaniechaniu były złe, nie mówiąc już o tym, że atmosfera w umęczonym pięcioletnią okupacją mieście i powszechne pragnienie walki z niemieckim okupantem nie pozwoliłoby władzom podziemia na opanowanie sytuacji, gdyby podjęły inną decyzję.
Do czego doprowadziła podjęta decyzja — wiemy. Utrata dwustu tysięcy istnień ludzkich i kompletne zrujnowanie Stolicy. Odstąpienie od powstania byłoby wodą na młyn propagandy sowieckiej, umacniającą jej tezę, że polska armia podziemna stoi z bronią u nogi i unika walki z niemieckim okupantem lub wręcz z nim współpracuje, Żadna decyzja nie mogła być dobra w sytuacji, w której zacięty wróg był równocześnie potężnym i niezbędnym sojusznikiem naszych sojuszników, w interesie których leżało utrzymywanie z nim dobrych stosunków. Była to sytuacja taka, jaką chętnie przedstawiali wielcy greccy tragicy. Antygona też nie miała dobrego wyjścia.
Więc niech będzie święto narodowe. Ale jak świętować klęskę, nawet jeżeli była to klęska niezawiniona, zgotowana przez wyrok historii? Musimy się tego nauczyć wbrew tradycji, która nauczyła nas świętować zwycięstwa nie klęski. Przede wszystkim nie można nikogo zmuszać do świętowania tak niezwykłego dnia (Protesty odezwały się zresztą natychmiast po ogłoszeniu przez Prezydenta swego zamiaru). Trzeba będzie unikać akcentów radosnych, jakie zwykle towarzyszą świętowaniu zwycięstw. Ale nie można też ograniczyć się do oddawania hołdu męstwu walczących, licząc się z tym, że pokolenie powstańców i tych, którzy z tym pokoleniem byli związani będzie stopniowo przechodzić do historii. Z pewnością będzie miejsce na imprezy teatralne i koncertowe na filmy o tematyce okupacyjnej (nie tylko powstańczej), na konferencje historyków poświęcone nawet najbardziej kontrowersyjnym zachowaniom Polaków, nie wyłączając niegasnącej dyskusji nad tym, czy Powstanie było potrzebne (choć sam uważam ją za nierozstrzygalną). Byłoby zaś źle, gdyby wokół zapowiadanego święta zapanował nastrój piknikowo-rozrywkowy (mimo, że wakacyjna pora roku może temu sprzyjać).
To hasła, którym trzeba nadać konkretny kształt z chwilą wprowadzenia do naszego kalendarza Święta Powstania Warszawskiego, jeżeli nie chcemy słusznej idei utrwalania hołdu odwadze i pragnieniu wolności Powstańców i ludności Warszawy zaprzepaścić.
Zbigiew Czerwiński
Profesor Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, autor kilku poważnych książek z zakresu ekonometrii i logiki; para się również publicystyką, m.in. w „Buncie”
Od Redakcji: A może raczej obchodzić święto Powstańców, a nie Powstania (jako narodowej instytucji), by przerwać ciąg nieszczęsnej tradycji, szkodliwej dla Polski i Europy? Lub przyjąć propozycję T. Mazowieckiego o obchodzeniu 1 sierpnia Dnia Żałoby. Natomiast argument, że powstania nie można było odwołać nie wydaje się słuszny, skoro pierwszy termin jego rozpoczęcia sprawnie odwołano. AK była zdyscyplinowaną armią, wykonującą wszystkie otrzymane rozkazy bez oporów i dyskusji.