Dzisiaj: | 295 |
W tym miesiącu: | 6027 |
W tym roku: | 38841 |
Ogólnie: | 513245 |
Od dnia 21-09-2006
Mało kto wie, jak ogromną rolę odegrały komary w czasie II wojny światowej, a w szczególności na froncie włoskim. Gdyby nie komary nie byłoby całego zamieszania wokół Monte Cassino.
Dnia 12 maja 1943 r. zakończyły się działania wojenne w Afryce Północnej, w rejonie Tunisu. Tam zniszczone zostały resztki wojsk „Osi” Rzym – Berlin, choć część z nich zdołała się ewakuować na Sycylię. Wówczas alianci zawarli tajne porozumienie z królem włoskim Vittorio Emanuele II, iż z chwilą postawienia stopy wojsk alianckich na ziemi włoskiej, on zdymisjonuje Mussoliniego z funkcji premiera, którą formalnie pełnił, a na stanowisko powoła szefa sztabu marszałka Badaglio, a Włochy przejdą na stronę aliantów.
Tymczasem ani flota morska, ani powietrzna Włoch nie wiedziała o tym porozumieniu. Dlatego też należało zapewnić bezpieczeństwo oddziałom desantowym, przede wszystkim lotniczym. Tak więc atak na Sycylię nastąpił dopiero w początku września 1943 r. Teraz przechodzimy do kwestii komarów, które odegrały tak ogromną rolę na froncie w tym rejonie świata.
Otóż na terenie Afryki Północnej, jak też Azji południowo-zachodniej, gdzie gnieździły się komary malaryczne, ustalone było i surowo przestrzegane odpowiednie zabezpieczenia. Mianowicie, z chwilą zapadnięcia zmroku, kiedy komary wychodzą na żer, należało bezwzględnie założyć długie spodnie (jeżeli w dzień było się w szortach), jak też długie rękawy. Dalej — nie zakryte części ciała, jak twarz i ręce, trzeba było smarować obrzydliwie cuchnącą maścią, która miała odstraszać komary, przyjmować profilaktycznie pastylkę chininy i na koniec spać pod gęstą siatką, tzw. moskitierą. Zabiegi te były konieczne, albowiem malaria jest ciężką chorobą; temperatura ciała wynosi 40 lub 41 stopni Celsjusza. Choć przychodzi co drugi dzień (niekiedy co trzeci), to i tak w owe wolne od gorączki dni — żołnierz nie jest zdolny do walki.
Tymczasem wojacy amerykańscy jak i brytyjscy nie mieli pojęcia, że i w Europie mogą być ogniska komarów malarycznych i nie zachowali podczas ataku na Sycylię żadnych ostrożności. A jednak w środku wyspy istnieją tereny błotne (paludi), pełne takich komarów, które doczekały się wreszcie wspaniałego żeru. Na drugi dzień co najmniej połowa wojaków nie nadaje się do niczego. Trudno było z pozostałą częścią uderzać na sam „but” włoski. Trzeba było najpierw chorych ewakuować do Afryki a stamtąd do Stanów, a na to miejsce przywieźć nowych. Okoliczność ta spowodowała opóźnienie około 2 tygodni. Armia włoska czekała na wojska alianckie. Tymczasem Niemcy, zorientowawszy się w czym rzecz, zdołali zgromadzić odwodowe dywizje z frontu wschodniego jak też z Wału Atlantyckiego (naprzeciw wyspy brytyjskiej) przekroczyli Alpy i posuwali się szybko na południe „buta” włoskiego aż doszli do poprzecznych odgałęzień Apeninów, od morza Tyrreńskiego do Adriatyku, przechodzących właśnie przez Monte Cassino, idealne miejsce do obrony. Nim wojska alianckie doszły do tego punktu i chciały przerwać front, pod Anzio i Vettuno, i miały zaatakować Monte Cassino z tyłu, od strony północnej, atak nie powiódł się z powodu niedołęstwa czy tchórzostwa dowódcy, który okopał się na pozycjach 15 km od brzegu, pod osłoną armat okrętów wojennych, nie próbując atakować Monte Cassino. Tak więc dopiero zimą z 1943 r. na 1944 r. zorganizowane zostały przez różne oddziału alianckie 3 szturmy. Wszystkie bez powodzenia. Dopiero atak 2 Korpusu Polskiego w dniu 12 maja 1944 r. osiągnął to, czego nie mogły inne, znacznie liczniejsze oddziały, a mianowicie zdobywając szczyty masywu między Monte Cassino a Monte Cairo. Jednakże, wobec wyczerpania amunicji i granatów, co mieli podwieźć mulnicy z Cypru, szturmujące oddziały musiały się wycofać na pozycje wyjściowe. Dopiero powtórne uderzenie po tygodniu, dnia 18 maja doprowadziły do przełamania linii obronnych nieprzyjaciela, tzw. linii Gustawa, a dnia 25 maja drugiej linii, mianowicie Adolfa (mylnie nazywanej przez Melchiora Wańkowicza w jego fundamentalnym dziele o bitwie pod Monte Cassino — linią Hitlera; przecież żaden odpowiedzialny dowódca niemiecki nie ośmieliłby się na przyjęcie takiej nazwy!).
Tak więc przez komary malaryczne z Sycylii zaistniał cały ten szum o Monte Cassino, które z tego powodu stało terenem największej bitwy na froncie zachodnim, a zarazem jednym z najświetniejszych zwycięstw w historii oręża polskiego.
Władysław Górski