Dzisiaj: | 140 |
W tym miesiącu: | 4397 |
W tym roku: | 23393 |
Ogólnie: | 497796 |
Od dnia 21-09-2006
Tylko praca organiczna może nam zapewnić niepodległość i wydobyć z zacofania cywilizacyjnego, w które wepchnęły nas błędy przodków i powstania narodowe...
„Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi....
I po wyborach! A więc po wielkiej zmianie! Lecz dla naszej małej grupy, skupionej wokół „Buntu...” ponadpartyjnej, a więc bezpartyjnej, zainteresowanej pracą organiczną, gdyż tylko ona może nam zapewnić niepodległość i wydobyć z zacofania cywilizacyjnego, w które wepchnęły nas błędy przodków i powstania narodowe, ma znaczenie również poziom elit rządzących aktualnie Polską jak również jej stan i kierunki rozwoju.
A w ostatnich paru latach przeżywaliśmy kryzys rządów postsolidarnościowych. Mit „S” jest martwy, alarmuja publicyści i naukowcy (G.W. „Śmierć kliniczna mitu „S”, z dn. 15-16. XII. 07). Złożyło się na to szereg przyczyn. O ludzkich słabościach i władczych ambicjach świadczą zarówno wypowiedzi, jak i pierwsze działania ludzi z kręgów opozycji solidarnościowej. Jakże różnią się one od wypowiedzi – w podobnym okresie tworzenia państwa – Piłsudskiego, Paderewskiego, Witosa czy Dmowskiego. W III RP słyszeliśmy często jakże banalne i płaskie, a nieraz kompromitujące słowa: „nie chcę, ale muszę”, lub powoływanie się na wsparcie Ducha Św. w staraniu o wysokie stanowisko, buńczuczne słowa: „nie będzie polityki (zagranicznej – Red.) na kolanach”, zapominając tu o rosyjskiej mądrości ludowej: „ciszej jedziesz, dalej zajedziesz”, nazwanie żony Pana Prezydenta „czarownicą”, a jej otoczenie szambem lub „ciemny lud wszystko kupi”; nazwanie ministrów spraw zagranicznych III RP „agentami” obcego mocarstwa, ośmieszające Polskę w oczach Europy, przesądzanie przed rozprawą sądową o winie podejrzanego lekarza: „nie będzie już więcej zabijać” (jedynym usprawiedliwieniem tych słów może być tylko zbyt młody wiek mówiącego jak na stanowisko ministra sprawiedliwości). Przykłady można mnożyć. A za nimi idą czyny czy działania przesądzające negatywnie zarówno o ideach „S” jak i niepoważnym charakterze państwa polskiego.
Już samo wysunięcie walki z korupcją jako głównego celu rządowej działalności budzi wątpliwości, bo każdy rząd zwalcza korupcję podobnie jak broni granic państwa, co może robić bardziej lub mniej skutecznie zależnie odróżnych okoliczności, lecz nie może to stanowić pozytywnego programu rządu. A manifestowanie sojuszu „tronu z ołtarzem” (choćby tylko z jego rozpolitykowaną częścią) jest szkodliwe dla obu stron;przykładów na to nie brakuje.
A jeśli jakiś minister nie traktuje swego resortu w sposób poważny, bo nie broni przypisanych mu spraw, lub co gorsza, niejednokrotnie mija się z prawdą w przedstawieniu rzeczywistego stanu rzeczy, to podważa zarówno funkcjonowanie demokracji, jak i byt tego państwa (przypadek ministra środowiska). Podobnie źle świadczy o elicie rządzącej metoda prowadzenia polityki zagranicznej prowadzącej do napiętych stosunków z oboma naszymi wielkimi sąsiadami, by grając na negatywnych uczuciach zyskać popularność w kraju. Zresztą sam fakt, że dwa najwyższe w państwie urzędy: prezydenta i premiera były sprawowane przez braci, podważa faktycznie podstawową zasadę demokracji – rozdziału władz. A prezydent w oczach społeczeństwa przestaje być prezydentem wszystkich Polaków, bo utożsamia się go z partią kierowaną przez jego brata – premiera.
To wszystko, z towarzyszącą słowną walką o kierunki polityki i... stanowiska, utrudnia i zniechęca obywateli do pracy organicznej i społecznej, która wymaga spokoju i stabilizacji stosunków politycznych. Niewiele tu pomogą patriotyczne imprezy i lekcje patriotyzmu w szkołach. Zaufanie do władz będzie się kruszyć czy rozmywać. A to będzie z kolei kompromitacja ideałów Solidarności, skoro główne partie walczące ze sobą powołują się na jej dziedzictwo.
Każda nowa ekipa obejmująca władzę budzi nadzieje lepszego jutra. A to, że na jej czele stoi Kaszub z pochodzenia, zwiększa tę nadzieję jako, że Kaszubi podobnie jak i Wielkopolanie, są ludźmi rzeczowymi, zaprawionymi w konkretnej pracy organicznej. Czas rychło pokaże, czy te nadzieje są uzasadnione.
Gdyby się jednak nie spełniły, a górę wzięły ponownie animozje personalne, brutalne słowa i gesty, pretensje i wzajemne obrażanie się z błahych powodów, będziemy znowu świadkami kryzysu państwowo-solidarnościowego (oby nie w kabaretowej postaci), to wówczas społeczeństwu pozostanie jedna tylko alternatywa. Skrótowo można ją wyrazić słowami Poety, kończącymi wiersz cytowany w tytule artykułu: „plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.
Naród jest jeden i niepodzielny, choć próbuje się go dzielić. A w nim tysiące ofiarnych działaczy organicznych, twórców nowego życia, którzy niezależnie od przynależności partyjnej w przeszłości czy obecnie pracowało i pracuje ofiarnie, bez względu na oficjalną ideologię, budując podstawy państwa i nie kłaniając się ani Moskwie, ani lokalnym kacykom. Odsuwając na margines życia publicznego ludzi typu Bermana, Cyrankiewicza czy Gierka, zejdziemy „do głębi”, a więc zarówno do bezpartyjnych jak i partyjnych typu margr. Wielopolskiego czy ks. Blizińskiego lub ks. Ostacha – pragmatycznych organiczników. A jeśli ogólne warunki polityczne będą niesprzyjające działalności organicznej, będziemy ją realizować w „wersji zaborczej”, XIX-wiecznej, łącznie z rewolucją moralną i samowychowaniem społeczeństwa.
Zbigniew T. Wierzbicki