Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 17
W tym miesiącu: 1388
W tym roku: 1388
Ogólnie: 475792

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Dewaluacja dobra

Autor: Aleksandr Zorin
25-02-2014

W grudniu 2012 r. Parlament rosyjski uchwalił ustawę, która zabrania Amerykanom adopcji dzieci z Federacji Rosyjskiej. Przyjęta została jako reakcja na ograniczenie wjazdu do USA urzędników rosyjskich związanych z łamaniem praw człowieka

Parlament rosyjski przyjął „Ustawę Dimy Jakowlewa”1. Społeczeństwo rosyjskie się oburzyło. Gdzie największe szanse na przeżycie mają dzieci-sieroty, dzieci-kaleki? U nas czy w Ameryce? Sto dziesięć tysięcy podpisów Rosjan zebranych w ciągu 36 godzin i przedstawionych w Dumie daje odpowiedź na powyższe pytanie. Świadczy o tym, po czyjej stronie są obywatele, na kogo wydają wyrok.
Ważne są jednak motywy obu stron: tej, która dzieci nie oddaje, i tej, która próbuje je uwolnić. Moim zdaniem nie są to motywy natury politycznej. Polityka wprawdzie odgrywa tu pewną rolę, ale motywy leżą znacznie głębiej – na skali kryteriów moralnych.
Zacznę od Amerykanów. Po co im dzieci-kaleki: bez rąk, bez nóg, z porażeniem mózgowym, z HIV, dzieci z zespołem Downa? Przecież w ostatnich latach nie oddają im, to znaczy nie sprzedają, dzieci zdrowych. Właściwie za co przybrani rodzice płacą kolosalne sumy, kwoty, które w żaden sposób nie odpowiadają faktycznym wydatkom poniesionym na te dzieci w Rosji? Po co przyszłym rodzicom nieprzewidziane problemy rodzinne?
W ciągu ostatnich 22 lat, jak twierdzi inicjatorka skandalicznego projektu Jekaterina Łochowa, Amerykanom sprzedano około stu tysięcy dzieci. Wpływy z „żywego towaru” w ciągu jednego zaledwie roku (2004 lub 2005, Łochowa nie pamięta dokładnie) wyniosły 50 milionów dolarów. Większość dzieci to kaleki. Rosyjscy opiekunowie nie chcą dzieci-kalek.
Wiadomo, jak cierpi bezdzietna rodzina. Dla wielu dziecko w rodzinie to główny sens życia. Taka rodzina zapłaci każdą sumę, aby ten sens uzyskać. Ale na adopcję decydują się też rodziny z dziećmi normalnymi, zdrowymi. Po co im jeszcze chore dziecko? I tu, jak myślę, pojawia się główny powód – ludzkie współczucie, normalne w cywilizowanym świecie. Zrozumienie dla nieszczęsnego ludzkiego życia i próba jego ratunku.
Dużo mamy udanych przykładów. Na przykład dziewczęta wygrywające na paraolimpiadach: Jessica Long (właściwie Tania Kiriłowa – Bratsk), Tanya Macfadden (Leningrad), Michelle Rutheford (Mińsk), Elizabeth Stone (Kutaisi). One wszystkie to beznogie kaleki, wywiezione z Rosji we wczesnym dzieciństwie. Osiągnęły dużo, otoczone pomocą społeczną i miłością rodzicielską! Jessica jest supergwiazdą amerykańskiego sportu, ma na koncie 20 rekordów świata. Tanya Macfadden jest sześciokrotną medalistką, światową rekordzistką w rzucie oszczepem, wielokrotną mistrzynią w wyścigach na wózkach.
Pamiętam taki obrazek z Waszyngtonu. Ulicę przechodzi duża, ciągnąca się jak łańcuch grupa dzieci-kalek i dzieci na wózkach. Poruszają się wolno, tak jak mogą. Światła działają normalnie, ale cała ulica kompletnie zastygła na jakieś 5 minut, tak jak u nas zatrzymuje się ruch, aby przepuścić kolumnę rządowych aut. Kierowcy uśmiechają się do dzieci, dodają odwagi pozostającym w tyle... Chociaż powstał korek, z masy czekających aut nikt nie zatrąbił.
Komu potrzebna jest taka ustawa, którą społeczeństwo nazwało „ludożerczą”? Niektórzy z posłusznych deputowanych przyznają, zastrzegając sobie anonimowość, że stanęli przed wyborem: głosować za, albo zrezygnować z mandatu. Czyżby członkowie niższej izby rosyjskiego parlamentu, ojcowie rodzin i matki z Łochową na czele, nie zdawali sobie sprawy z opłakanej sytuacji dzieci w większości naszych domów dziecka, zwłaszcza na prowincji? Oto przykłady ze statystyk: 50% adoptowanych dzieci wraca do domów dziecka, 10% dorosłych już dzieci popełnia samobójstwo, 40% to przyszli narkomani i alkoholicy. Nie mogą adaptować się w normalnym społeczeństwie. Prawie wszystkie cierpią na „syndrom Mowgliego” (Mowgli, bohater „Księgi dżungli” Rudyarda Kiplinga, dziecko wychowane przez stado wilków – Red.).
Panom deputowanym, którzy nie mają czasu, by zająć się poważnie tym problemem, radzę przeczytać przynajmniej książkę Rubena Gonzaleza Gallego „Biało na czarnym”. To doświadczenia hiszpańskiego chłopca, z ciężkim kalectwem, który przeszedł piekło w sowieckich domach dziecka i cudem z nich się wyrwał. Oto początek jednego z rozdziałów: „Kiedy byłem całkiem mały marzyłem o mamie, przez 6 lat marzyłem”. Dziś mamy 700 tysięcy sierot, czy jest chociaż jedno z tych dzieci, które nie marzy o mamie?

Okrucieństwo wobec dzieci
Bezbożna moralność, panująca w Rosji w XX wieku, obaliła w społeczeństwie kryteria moralne, nastąpiła wyraźna dewaluacja dobra. Można też zaobserwować wyraźne zezwierzęcenie. Agencja Interfaks podaje liczbę dzieci zabitych przez własnych rodziców. Spis nie jest kompletny. W ciągu minionego roku 58 ofiar. Wyrzeczenie się dziecka, pozostawienie go zdrowego lub chorego w szpitalu, to jeszcze zachowanie humanitarne w porównaniu z tym, co zrobiła 16 -letnia matka i 37- letnia babka z noworodkiem. Najpierw zamroziły noworodka na balkonie, potem przez dwa lata przechowywały ciało w zamrażarce. Sam byłem świadkiem (mieszkałem w sąsiedniej wsi) niemniej strasznego okrucieństwa, w guberni permskiej. Matka nie chciała rejestrować dziecka, więc rodziła w domu. Nie potrzebowała tego dziecka. Zakopała je w chlewie, w krowim nawozie...
Zdarzały się i przed rewolucją „Lady Makbet Mceńskiego powiatu” (Leskow). Ale mino wszystko nie w takich zatrważających ilościach.
Byli też ludzie tacy jak metropolita Filip Kołyczew2, jednostki wprawdzie, odważnie korzystający z prawa do wstawiennictwa, z prawa do obrony skazanych. Co prawda, większość takich stanowczych duchownych szukała schronienia w lasach, w pustelniach – jak najdalej od pokus rządzącej Cerkwi.

Reakcja Cerkwii Prawosławnej na ustawę
A jak zareagowali obecni pasterze Cerkwi Prawosławnej na ludożerczą ustawę? Protojerej Dmitrij Smirnow, nadzorujący wojsko i system karny, sprowadza wszystko do kwestii finansowej. Uważa, że jeśli opiekunowie dostaną więcej pieniędzy, automatycznie wzrośnie ich liczba. Typowo marksistowski punkt widzenia, gdzie byt, rzekomo, określa świadomość. Przecież nie ze skrajnej nędzy rodzice katują na śmierć swoje dzieci.
A protojerej Wsiewołod Czaplin z pewnością jasnowidza informuje: „mamy wszelkie szanse, aby za pięć lat nie było u nas ogromnych, sowieckich domów dziecka”. Czyli dzieci przeniosą do małych, post-sowieckich. Sama wielkość pomieszczeń niewiele zmieni. Teraz na jednym piętrze z noworodkami są dwie niańki, za pięć lat piętro będzie mniejsze i wystarczy jedna.
Wyraźne stanowisko zajął biskup smoleński i wiaziemski Pantalejmon (Szatow). Przyznał, że Cerkiew też jest odpowiedzialna za dużą ilość sierot. „W ciągu 20 lat wolności Cerkwi nie potrafiliśmy nauczyć naszego społeczeństwa szacunku dla rodziny i dzieci, nie oduczyliśmy go od ich porzucania, nie wytłumaczyliśmy mu, że porzucenie dziecka jest grzechem.”
Przyjemnie usłyszeć taką wypowiedź hierarchy. Chociaż pojęcie grzechu trudno tu ludziom uświadomić. Doświadczenie ofiarności, przykład idący od Cerkwi, oto co może pomóc zrozumieć grzech.

Wolno, strasznie wolno, budzi się świadomość w społeczeństwie. Ustawodawcy wiernopoddańczo obserwują sytuację. A ta jednak się zmienia. A dowód – to ta wielka fala miłosierdzia, fala w obronie dzieci. Setki tysięcy podpisów z całego kraju. Wśród nich również Cerkiew – w osobie władyki Pantalejmona. Miłosierdzie i obrona niewinnych to jej niezbywalne prawo. Czy boi się ona takiego losu, jak los metropolity Filipa, który wytknął panującemu jego zbrodnie? Ale trzeba przecież bronić prawd posłanych z góry! Wcześniej czy później wpłyną one na społeczeństwo. Cerkiew i społeczeństwo to jeden organizm, w którym kryteriami moralnymi powinny być korygowane ustawy państwowe.

Przekład Marii Kazimierczyk


1. „Ustawa Dimy Jakowlewa” przyjęta została przez parlament rosyjski 28 XII 2012 r. Zabrania ona Amerykanom adopcji dzieci z Federacji Rosyjskiej. Przyjęta została jako reakcja na ograniczenie wjazdu do USA urzędników rosyjskich związanych z łamaniem praw człowieka. Nazwa wzięta została od imienia dwuletniego rosyjskiego chłopca, adoptowanego przez amerykańską rodzinę, który zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku [przyp. tłum.].