Dzisiaj: | 109 |
W tym miesiącu: | 642 |
W tym roku: | 35890 |
Ogólnie: | 462941 |
Od dnia 21-09-2006
cz. VII: O przeciwdziałaniu alkoholizmowi
Siódmy fragment nie publikowanego wcześniej tekstu ks. Jana Ziei, datowanego: sierpień 1975 r.
Akcja uderzeniowa kleru zacząć się powinna od uchwały Konferencji Episkopatu, głoszącej, że: jakkolwiek było dotąd – od dziś wszyscy księża biskupi w domach swoich nigdy na żadnych przyjęciach nie będą podawali i nie będą używali napojów alkoholowych.
Nadmierne używanie napojów alkoholowych, pijaństwo i alkoholizm stało się naszą klęską narodową; rozmiarami swymi ta klęska wdziera się i w szeregi duchowieństwa, To ktoś z księży tłumaczył się: „Przecież Chrystus nie był abstynentem”. Tę „egzegezę” trzeba zasadniczo i z punku odparować. W miejscach i czasach biblijnych – wino obok chleba i oliwy należało do codziennego pokarmu ludzi nawet najbiedniejszych. Pełniło rolę pokarmu. Było pokarmem. Gdyby takie warunki były i u nas w Polsce dziś – nie byłoby potrzeby nawoływania do abstynencji (choć pojedynczy ludzie uprawialiby ją, jako rodzaj ascezy, jak np. Jan Chrzciciel). Alkohole dzisiaj w Polsce używane, nie pełnią rolę pokarmu, są tylko środkami podniecającymi, sprowadzają na nas groźną klęskę, wyniszczając nas biologicznie. Jak jej zapobiec? Jedni po dawnemu zalecają: trzeźwość, umiarkowane „kulturalne” picie. Inni alarmująco wzywają do całkowitej abstynencji. Hasło pośrednio przyjęte przez Konferencję Episkopatu polskiego: „Przez abstynencję niektórych do trzeźwości wszystkich!” wyraźnie nie wystarcza. Stoimy w obliczu klęski, groźniejszej niż pożary, powodzie, pomory czy wojna. Trzeba się chwycić środków nadzwyczajnych, żeby tę klęskę opanować. Duszpasterze a za nimi ogół wiernych muszą wziąć pod rozwagę nie tylko pożytki życia trzeźwego. W Polsce jest już tak znaczny procent ludzi upijających się i alkoholików, że koniecznie trzeba ich ratować. Poradnie antyalkoholowe i zabiegi lecznicze w zakładach odwykowych nie osiągną swojego celu, jeżeli całe społeczeństwo nie przyjdzie im z pomocą. A jedyną pomocą skuteczną jest całkowite usunięcie z życia osobistego, towarzyskiego i społecznego – napojów alkoholowych – czyli abstynencja. Tylko atmosfera praktykowania całkowitej abstynencji pomoże podleczonemu lub wyleczonemu alkoholikowi wytrwać w postanowieniu, powziętym pod opieką lekarza.
Człowiekowi często upijającemu się – tylko atmosfera całkowitej abstynencji otoczenia, rodziny, kolegów w zawodzie i przyjaciół – nie da okazji do nowego upicia się i wpadnięcia w nałóg.
Do tego niezbędna jest akcja uderzeniowa ze strony duchowieństwa i „pospolite ruszenie” całego społeczeństwa. Akcja uderzeniowa kleru zacząć się powinna od uchwały Konferencji Episkopatu, głoszącej, że: jakkolwiek było dotąd – od dziś wszyscy księża biskupi w domach swoich nigdy na żadnych przyjęciach nie będą podawali i nie będą używali napojów alkoholowych i proszą, by w Parafialnych Księgach Trzeźwości ich imię biskupie zostało wpisano na pierwszym miejscu wśród abstynentów. Tej uchwale niech towarzyszy odpowiedni list pasterski do wszystkich wiernych i wezwanie do księży proboszczów, by razem ze swymi wikariuszami i katechetami ogłosili z ambony czy od ołtarza to samo oświadczenie, co i księża biskupi i żeby wezwali wszystkich parafian, by uczynili to samo w domach swoich (przy czym za parafian uważa się tu wszystkich ludzi dobrej woli, mieszkających na obszarze parafii) i wpisali się na wieczne czasy do Parafialnej Księgi Trzeźwości, jako abstynenci.
Wymaga to pewnego wyrzeczenia się i ofiary ze strony umiarkowanie pijących. Tak, to prawda. Ale ta ofiara (czas to dostrzec) jest jednocześnie wymogiem prawdziwej miłości bliźniego i miłości ojczyzny.
Wzywamy wszystkich Polaków do całkowitej abstynencji od napojów alkoholowych w imię miłości bliźniego, to jest, by uratować wielu od grzechu pijaństwa, alkoholikom zaś, już leczącym się, pomóc w uratowaniu ich zdrowia i życia.
I takie stanowisko zająć powinno w tej dziedzinie duszpasterstwo katolickie: odwołać się do najwyższego przykazania Miłości.
Nie wystarczy mówić sobie: „ja się przecież nie upijam”; nie godzi się wyśmiewać z pijanych i alkoholików. Trzeba stanąć – w imię miłości bliźniego – do ratowania tych nieszczęśliwych braci naszych (i sióstr!).
Z szeregami abstynentów, którzy dziś w Polsce odmawiają sobie napojów alkoholowych, by nie gorszyć siebie i braci – jest w szczególniejszy sposób Pan Jezus, który uczył nas gotowości do wyrzeczenia, do rzesz żydowskich wołał: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój… Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swoje życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je” (Mk 8,34-35).
Z szeregami abstynentów dziś w Polsce jest nie tylko Jan Chrzciciel, ale i Paweł Apostoł, głoszący wolność chrześcijanina w spożywaniu pokarmów nabywanych na rynku, ale jednocześnie wołający: Ale „jeśli pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata” (1 Kor 8,13). Dziś by wołał: „Przenigdy nie będę pił, żeby nie gorszyć braci!”
Tylko taka, prowadzona przez lata i systematycznie wzmacniana, akcja duszpasterska może przynieść pożądany owoc: uratowanie biologicznego zdrowia naszego narodu. CDN. n
Ks. Jan Zieja