Dzisiaj: | 144 |
W tym miesiącu: | 461 |
W tym roku: | 44125 |
Ogólnie: | 471177 |
Od dnia 21-09-2006
Stary zamek odbudowany po zniszczeniach tatarskich przez królową Bonę w latach 30-tych XVI w. w sto lat później został znowu obrócony w perzynę przez wojska kozackie Krzywonosa (1648 r.). Stracił swą rolę obronną na zawsze, zaczął pełnić funkcję romantycznej scenerii. Malowniczość ruin docenił Wacław Rzewuski, znany jako emir Tadż-El-Faher, który w latach dwudziestych XIX w. wspinał się konno wąską ścieżką pod górę, ubrany w strój arabski, by na szczycie ćwiczyć się
w strzelaniu z pistoletu i rzucaniu dzirytem. Juliusz Słowacki we wstępnie do „Balladyny”, w liście dedykacyjnym adresowanym do Zygmunta Krasińskiego
(„kochanego poety ruin”) napisze: „Bo ileż to razy patrząc na stary zamek, koronujący ruinami górę mego rodzinnego miasteczka, marzyłem, że kiedyś w ten wieniec wyszczerbionych murów nasypię widm, duchów, rycerzy; że odbuduję upadłe sale i oświecę je przez okna ogniem piorunowych nocy, a sklepieniom każę powtarzać dawne Sofoklesowskie «niestety!» A za to imię moje słyszane będzie w szumie płynącego pod górą potoku, a jakaś niby tęcza z myśli moich unosić się będzie nad ruinami zamku.”
Gdy w 1926 r. starano się o sprowadzenie zwłok poety do kraju, Michał Rolle wskazał na szczyt góry, jako dobre miejsce na mauzoleum wieszcza. Smagane wiatrami i piorunami, rozjaśniane błyskawicami, chłostane deszczem,
tonące w zaspach śniegu odpowiadałoby poecie, który w „Królu Duchu” odwołując się do swoich ormiańskich korzeni pisał:
„Ja, Herr Armeńczyk, leżałem na stosie
Trupem... przy niebios jasnej błyskawicy. (...)
Niebo sczerniało... ale świeciło się
Grzmotami... jak wid szatańskiej stolicy...
A ja, świecący od ciągłego grzmota,
Leżałem. – Zbroja była na mnie złota.”
Oprac. Dorota Giebułtowicz
(na podst. „Rymkiewicz. Słowacki Encyklopedia”. Wyd. Sic!, 2004)
Brama wjazdowa do zamku na górze Bony. Fot. Elżbieta Sękowska