Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 77
W tym miesiącu: 394
W tym roku: 44058
Ogólnie: 471110

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Krzemieniec – Ateny Wołyńskie

Autor: Jan Sklodowski
20-01-2015

Historia tej krzemienieckiej uczelni, znanej daleko poza granicami Wołynia, a w zasadzie na wszystkich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, sięga pierwszych lat XVIII w., kiedy to w tym mieście, jak i w wielu innych tego czasu w ówczesnej Rzeczypospolitej, powołano do życia kolegium jezuickie. Zostało ono niebawem, bo w drugiej połowie tego stulecia, w następstwie kasaty zakonu jezuitów, przekształcone w szkołę wydziałową Komisji Edukacji Narodowej. A w niewiele lat później, bo w pierwszych latach stulecia XIX, powstało na jej bazie Gimnazjum Wołyńskie, które wkrótce awansowało na Liceum, cieszące się, dzięki wysokiemu poziomowi kształcenia, renomą de facto szkoły wyższej. Placówka ta została zlikwidowana przez władze carskie w ramach represji po powstaniu listopadowym, zaś odrodziła się u zarania Polski międzywojennej jako sławne Liceum Krzemienieckie.  
Krzemieniec leży na pograniczu Podola i Wołynia, tam, gdzie znajduje się bodajże najwyższa kulminacja pomiędzy Karpatami a Uralem, czyli Góry Krzemienieckie (zwane też Awratyńskimi i stanowiące część większej formacji, a mianowicie Gór Miodoborskich). W długim jarze pomiędzy nimi malowniczo rozpostarło się miasteczko, któremu od wschodu towarzyszą Góra Bony, Czercza i Dziewicze Skały zaś od zachodu góry Krzyżowa, Osowica i Wołowica.
Krzemieniecki gród związany z Polską już za czasów Bolesława Śmiałego, po oparciu się zakusom węgierskim i najazdowi tatarskiemu Batu-Chana oraz po latach panowania ruskiego i litewskiego, przeszedł pod panowanie Kazimierza Wielkiego, który przejął w sukcesji ziemię włodzimiersko-halicką. Dwa wieki później krzemienieckie starostwo grodowe stało się własnością królowej Bony. Tak więc Krzemieniec znajdował się w granicach Rzeczypospolitej Obojga Narodów aż do samego jej upadku w III rozbiorze, by znów po latach niewoli znaleźć się w województwie wołyńskim odrodzonej Rzeczypospolitej, zaś po zakończeniu drugiej wojny — ponownie poza jej granicami. Przez całe stulecia pozostawał też miastem wielonarodowym i wielokulturowym, czego świadectwem są zachowane do dziś świątynie różnych wyznań oraz liczne cmentarze.


Piękno kresowego miasta
Dzisiejszy Krzemieniec zatracił wiele ze swej dawnej niepowtarzalnej atmosfery. W latach ostatniej wojny i następnych społeczność polska została zdziesiątkowana, elita kulturalna poddana zagładzie, jej niedobitki zaś poddane zostały nie tyle re- co ekspatriacji. Czasy te przyniosły kres także charakterystycznej lokalnej zabudowie, owym dworkom i zajazdom z facjatkami, galeriami, gankami, kolumnami i podcieniami ukrytymi pod spadzistymi, malowniczo przekrzywionymi dachami krytymi gontem, które sprawiły, że Krzemieniec był do czasów II wojny światowej jedynym w swoim rodzaju unikatowym rezerwatem charakterystycznej drewnianej architektury mieszkalnej pochodzącej z przełomu XVIII/XIX w. Tę to krzemieniecką „starówkę” jakże chętnie utrwalano na płótnie i kliszy podczas przedwojennych plenerów malarskich i fotograficznych. Dziś, mimo upływu lat i niesionych przez nie nieodwracalnych zniszczeń i przemian, nadal można odnaleźć w mieście liczne znaki czasów przeszłych, a na straży jego dawnej świetności wciąż stoją Góra Bony, kościół licealny i dworek Słowackich, mieszczący muzeum Poety.


1702 r. – powstanie kolegium jezuickiego
Kościół licealny (typu Il Gesu — o dwóch wieżach, z późnobarokową, faliście modelowaną fasadą, posiadający kopułę na przecięciu nawy z transeptem) oraz budynki klasztorne jezuitów (tworzące przed kościołem otwarty dziedziniec) wzniesiono w latach 1720-1745 według projektu jezuity Pawła Giżyckiego, zaś fundatorami byli ostatni książęta Wiśniowieccy Janusz Antoni (kasztelan krakowski) i Michał Serwacy (wojewoda wileński i hetman wielki litewski). Tam też mieściło się kolegium jezuickie powołane do życia już w 1702, zaś od roku 1773 (po kasacie tego zakonu) — szkoła wydziałowa Komisji Edukacji Narodowej, podczas gdy sam kościół stał się świątynią parafialną.


 1805 r. – utworzenie Gimnazjum Wołyńskiego
W roku 1805, więc niedługo po dokonaniu III rozbioru, gdy Wołyń znalazł się w zaborze rosyjskim (w guberni wołyńskiej), powołano do życia w wyniku „rozsądku zwyciężonych” (jak to ujął Ryszard Przybylski) wpierw Gimnazjum Wołyńskie, by później, w roku 1819 podnieść je do rangi Liceum. Umieszczono je w dawnych murach jezuickich oraz towarzyszących im budynkach pobazyliańskich. Założycielami Gimnazjum byli znani powszechnie luminarze oświaty: hrabia Tadeusz Czacki, starosta nowogródzki i wizytator szkół okręgu wileńskiego oraz ksiądz Hugo Kołłątaj, polityk, publicysta doby Oświecenia, twórca programu szkoły. Do grona wykładowców należeli m. in. Wilibald Besser (światowej sławy florysta), Michał Choński (wykładowca ekonomii politycznej praktycznej i statystyki powszechnej), Alojzy Feliński (profesor literatury), Joachim Lelewel (historyk, numizmatyk), Aleksander Mickiewicz (wykładowca prawa polskiego, litewskiego i rzymskiego, brat poety Adama), Alojzy Osiński (filolog), Euzebiusz Słowacki (teoretyk i historyk literatury, tłumacz, dramatopisarz, ojciec poety Juliusza). Nauka trwała w dwóch etapach 10 lat. Pierwszy etap trwający lat cztery poświęcony był kształceniu pamięci oraz nauczaniu czterech języków obcych (rosyjskiego, francuskiego, niemieckiego, łaciny) i arytmetyki, drugi zaś, na który składały się trzy dwuletnie kursy — kształceniu refleksji, podczas nauczania takich przedmiotów jak wymowa, matematyka, historia, logika, geografia, fizyka oraz prawo; natomiast kursy dodatkowe obejmowały matematykę wyższą, astronomię, grekę, filozofię, mechanikę, ogrodnictwo i weterynarię. Planowano też utworzenie szkoły nauczycielskiej, guwernantek czy otwarcie oddziału medycznego. Liceum posiadało bogato wyposażoną bibliotekę liczącą ponad 30.000 pozycji, której trzon stanowił zakupiony przez Czackiego księgozbiór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego; na dodatkowe jej wyposażenie, jak też urządzenie szkolnych pracowni składały się liczne darowizny. Można tu wspomnieć, że szkolny gabinet numizmatyczny liczył ok. 18.000 eksponatów, zaś urządzony przy Liceum nowoczesny ogród botaniczny (prowadzony przez prof. Bessera) posiadał ok. 12.000 okazów roślin.
Trzeba dodać, że młodzież różnych — co należy szczególnie podkreślić — stanów, zamieszkała na stancjach lub rodzinnych dworkach kształciła się w duchu poszanowania tradycji narodowej, nie stroniąc wszelako od zabaw i szlachetnej rozrywki, szkoła zaś posiadała własną salę dla przedstawień teatralnych. Dzięki więc wybitnej kadrze wykładowców, bogatemu wyposażeniu dydaktycznemu oraz ambitnemu programowi edukacyjnemu szkoła ta osiągnęła bardzo wysoki, w zasadzie uniwersytecki poziom nauczania stając się znaczącym ośrodkiem życia umysłowego, nie tylko tak ważnego dla ziem kresowych, ale i pozostałych unicestwionego przez zaborców państwa, podczas gdy sam Krzemieniec zyskał miano Aten Wołyńskich.
Mogła tedy krzemieniecka uczelnia śmiało konkurować z Uniwersytetem Wileńskim, niemniej szkołą wyższą nie została mianowana, a to z powodu braku zgody na to właśnie uczelni wileńskiej i samego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, kuratora zachodnich ziem Cesarstwa Rosyjskiego, co wynikało przede wszystkim z nieprzychylnego takiemu biegowi rzeczy stanowiska władz carskich.


Kres Liceum w 1832 r.
Powstanie Listopadowe przyniosło kres działalności Liceum Wołyńskiego, ponieważ car (Mikołaj I) odebrał je jako dowód niewdzięczności wobec jego przychylności dla rozwoju szkolnictwa polskiego na ziemiach zabranych. Na fali popowstaniowych represji, Liceum, a wkrótce również wszystkie polskie szkoły w liczbie prawie 250 w południowo-wschodnich guberniach (wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej) zamknięto, a jego bibliotekę i bogate zbiory, a także dużą część ogrodu botanicznego, faktycznie zrabowano i przewieziono niebawem do nowopowstającego w Kijowie Uniwersytetu im. św. Włodzimierza. Do Kijowa wyjechało z Krzemieńca także 16 z 20 pracujących tam profesorów (wśród nich Wilibald Besser, który — dla protestu — wygłaszał w Kijowie swe wykłady po… łacinie. W grudniu 1832 Liceum przestało istnieć.


Najsłynniejszy uczeń
W tym to mieście urodził się  4 września 1809 Juliusz Słowacki, w dziś nie istniejącym domu swych dziadków Januszewskich, położonym przy ówczesnej ulicy Ogrodowej (obecnie Słowackiego), zaś wspomniany wyżej dworek wybudował jego ojciec w rok po urodzeniu syna. Juliusz mieszkał w nim zaledwie kilka lat, gdyż niebawem Słowaccy dworek sprzedali. Tak więc rodzinna przystanią stał się dla niego właśnie dom dziadków i w nim to spędzał szczęśliwe lata dzieciństwa, i jako uczeń gimnazjum, i podczas wakacji w swych latach wileńskich, i który zachował na zawsze, wraz z całym Krzemieńcem, w serdecznych wspomnieniach.
W mieście tym, do którego poecie po wyjeździe na emigrację już nigdy nie było dane powrócić, pozostała do końca swego życia matka, Salomea Słowacka-Bécu, do której słał z dalekiego Paryża listy pełne synowskiej miłości i tęsknoty.
Odrodzenie Liceum w okresie międzywojennym i jego kres po II wojnie
Po pierwszej wojnie światowej, wraz z całą Rzeczpospolitą, odrodziło się także, rozkazem Józefa Piłsudskiego z 27 maja 1920, i Liceum Krzemienieckie, nad którym zwierzchnictwo powierzono poloniście dr. Markowi Piekarskiemu jako wizytatorowi z prawami kuratora, uprzednio dyrektorowi polskiego gimnazjum w Humaniu. Liceum rozpoczęło działalność w dwa lata później, by do sierpnia roku 1939 chlubnie kontynuować i rozwijać tradycje oświatowej stanicy na Kresach jako zespół prowadzonych nowocześnie i wzorowo szkół (gimnazjum, seminarium nauczycielskie, szkoła ćwiczeń, średnia szkoła rolniczo-leśna w pobliskiej Białokrynicy i dwa internaty).
Można wspomnieć, że w tym okresie Liceum Krzemienieckie konkurowało z równie sławnym wówczas Gimnazjum im. Sułkowskich w wielkopolskiej Rydzynie, co nawiązywało do współzawodnictwa pomiędzy renomo- wanymi angielskim uczelniami w Oxford i Cambridge. Druga wojna światowa i następujące wraz z nią okupacje sowiecka i niemiecka przyniosły zagładę polskości Krzemieńca i jego inteligencji, wśród niej wielu wykładowcom szkoły. Obecnie, w niepodległej Ukrainie, dawne gmachy licealne mieszczą Instytut Humanistyczno-Pedagogiczny im. Tarasa Szewczenki, zaś kościół licealny stał się ukraińską cerkwią autokefaliczną.


Co dziś można zobaczyć w Krzemieńcu
W dzisiejszym Krzemieńcu, prócz dworku Słowackich, przed którym ustawiono na kamiennym cokole popiersie Poety, znajdziemy wiele pamiątek po Nim: w kościele Polskim rzeźbę autorstwa Wacława Szymanowskiego (także autora pomnika Chopina w warszawskich Łazienkach) przedstawiającą postać Słowackiego i rycerza — Króla Ducha, a nieopodal, na bocznej ścianie, poświęcone Wieszczowi epitafium; na cmentarzu Tunickim — nagrobek jego matki oraz dziadków Januszewskich; pojezuicki kościół licealny jest miejscem chrztu Juliusza, biblioteka licealna — świadkiem jego lektur. Także i nazwy lokalne upamiętniają Poetę: wspomniana ulica oraz skałki nieopodal góry Osowicy noszące jego imię. Nie można wreszcie zapomnieć o inicjatywie współczesnych krzemieńczan, którzy imię Juliusz Słowackiego nadali Bibliotece Miejskiej czy krzemienieckiemu Towarzystwu Odrodzenia Kultury Polskiej.
Nieodłącznym składnikiem krzemienieckiego pejzażu są tamtejsze świątynie. Przy wjeździe do miasta od strony Dubna wita przybysza po lewej stronie drewniana, niebiesko malowana cerkiew Podwyższenia Krzyża, na prawo zaś wyraźnie kontrastująca na tle nieba i otaczającej zieleni drzew śnieżnobiała dzwonnicza wieża i takież mury niegdysiejszego kościoła i klasztoru reformatów, mieszczące już od ponad lat dwustu monaster Bohojawleński bazylianów. Stąd zaledwie kilkaset metrów do centrum Krzemieńca, gdzie naprzeciw siebie stoją dwie kolejne: jego najwspanialszy zabytek — dostojny barokowy pojezuicki kościół licealny oraz najstarszy, siedemnastowieczny, odnowiony w barwach biało-niebieskich dawny kościół franciszkański, zamieniony na fali represji po powstaniu listopadowym na sobór prawosławny pw. św. Mikołaja, kryjący jednakowoż wiele cennych elementów dawnego wyposażenia, jak np. niezwykle piękny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem (zwany przez mieszkańców obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej), niestety niedostępny dla zwiedzających, bo znajdujący w części kapłańskiej za carskimi wrotami.
Nieco dalej, po prawej stronie, napotkamy farny katolicki kościół Polski (wzniesiony w latach 1853-57), miejsce nabożeństw jednoczących miejscowych Polaków przez wszystkie lata sowieckiego panowania, a obecnie jedną z ostatnich redut języka ojczystego. Świątynia ta, choć mniej od innych interesująca architektonicznie, kryje w swym wnętrzu wiele cennych zabytków, jak wspomniany pomnik Juliusza Słowackiego (z 1909 r.) czy liczne kamienne epitafia upamiętniające zasłużonych obywateli ziemi wołyńskiej (m. in. sybiraka dr. Antoniego Beaupré). A jeszcze dalej, na przedmieściu Tuniki, wśród zieleni otaczających ogrodów, znajduje się malownicza murowana cerkiew Tunicka z równie malowniczą drewnianą dzwonnicą.
Należy również wspomnieć o świątyniach nieistniejących: cerkwi przy dawnym, położonym jeszcze w sąsiedztwie jezuickich murów klasztorze bazylianów czy synagogach: znajdującej się na krzemienieckiej „starówce” i zrównanej z ziemią w latach ostatniej wojny czy tej, której zniekształcony korpus zachował się do dziś jako budynek dworca autobusowego.


Krzemienieckie cmentarze na straży pamięci
I wreszcie krzemienieckie nekropolie, położone na obrzeżach miasta, na stokach otaczających je wzgórz, to znów w ich rozległych zagłębieniach. Docieramy do nich wąskimi uliczkami, wijącymi się wśród przedmiejskich ogrodów i domków otoczonych zwykle starymi drzewami. Odnaleźć na nich można nagrobki dawnych mieszkańców miasta, tych z „dziada pradziada” i tych przyjezdnych, nawet z dalekich krajów, którzy często, jak Wilibald Besser z Innsbrucku czy Joseph Saunders z Londynu, życie swe związali z tym niezwykłym wołyńskim miastem. Nie są tedy dziwne inskrypcje nagrobne w alfabecie łacińskim, cyrylicy czy hebrajskim, jak też w różnych językach: polskim, rosyjskim, ukraińskim, nawet francuskim. Wśród starych drzew pełnią swą historyczną wartę dawne nagrobki: żeliwne obeliski, rzeźbione kamienne płyty i krzyże, często „programowo” niszczone w niedawnych jeszcze czasach, niekiedy okolone misternie kutym secesyjnym ogrodzeniem, gdzie indziej bardzo „zmęczone” wiekiem drewniane krzyże z wyblakłą i niemą tabliczką, tam znów cippusy z charakterystycznymi, bardzo refleksyjnie brzmiącymi napisami jak na przykład taki:
„Grobowiec ten oznacza istnienie człowieka,
którego powszechnie grób i wieczność czeka.
A który jako stworzenie liche,
złożywszy z serca swą marną pychę,
po krótkim bycie dożywszy śmierci godziny
zamieszka z woli Boga podziemne krainy”.



Odwiedzanie krzemienieckich nekropolii należy zacząć od cmentarza Tunickiego, gdzie odnajdziemy grób matki Wieszcza-Juliusza, Salomei Słowackiej-Bécu i jego dziadków Januszewskich, następnie pójść na cmentarz katolicki, zwany Polskim z Mogiłą Nieznanego Żołnierza, cmentarz Bazyliański (zwany też Poreformackim czy Monasterskim) — miejsce spoczynku wielu profesorów Liceum Wołyńskiego, cmentarz Piatnicki (od pięciu wież znajdującej się nieopodal cerkwi) — inaczej Kozacki, na którym tajemnicze białe kamienne krzyże maltańskie i greckie upamiętniają zapewne jeszcze siedemnastowieczne właśnie kozackie mogiły, odwiedzić należy też Kałantyr, pierwotnie wojskowy cmentarzyk, z nieistniejącymi już grobami kawalerzystów z 12 Pułku Ułanów Podolskich.
Ale nie można też zapomnieć o najstarszym krzemienieckim cmentarzu — kirkucie, nekropolii tamtejszej diaspory żydowskiej, stanowiącej niegdyś ponad trzecią część mieszkańców miasta. Wśród bujnych traw napotkamy rzędy macew, niekiedy nawet, jak na grobach Sary Halperin, Basi Kołtun, czy Szlomo Mordysza, z inskrypcjami dwujęzycznymi: hebrajskimi i polskimi, a wśród nich pojedyncze większe grobowce — „ohele”, czyli namioty wznoszone zwykle dla uczonych mężów — cadyków czy pisarzy.      
            
     Jan Skłodowski  


CDN cyklu w następnych numerach
Tekst w nieco zmienionej wersji był drukowany w: „Nasza Rota”, Kwartalnik dla środowisk polskich i polonijnych
 w świecie, 2012, Nr 2