Dzisiaj: | 17 |
W tym miesiącu: | 1738 |
W tym roku: | 40650 |
Ogólnie: | 467701 |
Od dnia 21-09-2006
Polska oczami Rosjanina.
19 października 2014
19 października minęła trzydziesta rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Do kościoła Św. Stanisława Kostki, na którego terenie ksiądz (obecnie — błogosławiony Kościoła katolickiego) został pochowany, napływają ludzie od strony metra, z przystanków autobusowych, z przylegających ulic. Płyną, jak strumienie ze stoku góry do jeziora u jej podnóża. Plac przy kościele nie mieści całego tego potoku i ci, którzy nie dostali się do świątyni ani na jej podwórze, zatrzymują się w pobliżu. Cisza pełna czci zostaje przerwana biciem dzwonu noszącego imię błogosławionego („Ksiądz Jerzy”). Ksiądz Jerzy w swoich kazaniach mówił: „W dużej mierze sami jesteśmy winni naszemu zniewoleniu, gdy ze strachu albo dla wygodnictwa akceptujemy zło […]”. „Idea, która potrzebuje broni, by się utrzymać, sama obumiera. Idea, która utrzymuje się przy użyciu przemocy, jest wypaczona”. „Zachować godność to być sobą w każdej sytuacji życiowej. To stać przy prawdzie, choćby miała ona nas wiele kosztować.” Słowa homilii, które wygłosił na swojej ostatniej Mszy św.: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”.
Głos dzwonu to głos świętego. W krzyż, wzniesiony u wezgłowia grobu, wbudowano kamienie, które zabójcy przywiązali do nóg swojej ofiary, by ona, rzucona do Wisły, już nigdy nie mogła wypłynąć. O naiwni! Czyż można utopić prawdę?
Silnie trzepocą na wietrze dwie polskie flagi, rozciągając się od ziemi do wież kościoła. Symboliczne połączenie — wiary i ziemi. Dwa płótna, dwa rozpostarte żagle, napełnione wiatrem wolności. Na długo przed Mszą św. zaczyna się składanie wieńców na grobie, o czym powiadamia spokojny, dobitny głos „Solidarności”. Wieńce z Gdańska, Lublina, Częstochowy, Krakowa, Szczebodzina, Kałuszyna — z dużych i małych miast, z dalekich miejscowości.
Dzieci siedzące na ramionach rodziców, starsze panie na składanych krzesełkach, zakonnice w białych habitach. I przy całej tej zbitej masie ludzkiej, której nie można objąć wzrokiem — tylko dwóch policjantów.
Na lewo od kościoła umieszczony jest ogromny ekran, dzięki któremu nabożeństwo oglądają liczne osoby, które nie zmieściły się w środku.
Pomyślałem sobie, że z okazji dnia pamięci ojca Aleksandra Mienia do Nowej Dieriewni pod Moskwą, gdzie odprawiał on nabożeństwa, tylu ludzi by nie przyjechało. Nie dlatego, że czci go mniejsza liczba osób…, lecz z powodu braku duchowej jedności między nimi. Taka jedność możliwa jest wyłącznie pod kopułą Kościoła… Społeczeństwo ciągle jeszcze nie uświadamia sobie znaczenia życia i działalności ojca Aleksandra dla współczesnej Rosji.
Obaj, zarówno Popiełuszko, jak i Mień, byli solą w oku reżimu. I pozbyto się ich w podobny sposób, według tego samego schematu. Później zabito jeszcze kilku księży, jakoby oczyszczając w ten sposób szeregi nieskazitelnego duchowieństwa. Władze świeckie „zatroszczyły się” o czystość wiary — katolickiej oraz prawosławnej. W dzisiejszej Polsce mało kto wątpi, że była to sugestia z Moskwy. Wydział Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, kontrolujący sprawy Kościoła, był bezpośrednio powiązany z KGB. Zabójców Mienia nie znaleziono, zabójcy zaś Popiełuszki zostali rozpoznani i aresztowani. Natomiast wyroki otrzymali niskie i od dawna są na wolności.
Gdy w Rosji zaczęła się pieriestrojka, ojcu Aleksandrowi po raz pierwszy pozwolono pojechać za granicę i przyjechał on do Warszawy. Chciał pomodlić się na grobie Popiełuszki. W tamtym czasie grób był strzeżony przez służbę porządkową Solidarności. Mień razem ze znajomą Polką przyjechał do kościoła Św. Stanisława Kostki wieczorem, gdy brama wejściowa była już zamknięta. Maja (tak miała na imię jego towarzyszka), wytłumaczyła pilnującym, kim był towarzyszący jej mężczyzna. Wpuszczono ich. Gdy ojciec Aleksandr klęczał przy grobie zamordowanego, kładł się już na nim cień jego własnej śmierci.
***
Kazania Popiełuszki cieszyły się szczególnym zainteresowaniem wtedy, gdy w Polsce wprowadzony został stan wojenny. Zaczęły się aresztowania działaczy „Solidarności”, która została zdelegalizowana. (...) Kościół nie milczał. Popiełuszko i wielu innych księży wspierało wierzących. Papież Jan Paweł II mówił Jaruzelskiemu otwarcie, że nie można występować przeciwko własnemu narodowi. Podobno Jaruzelski uważnie słuchał tego, co mówił jego rodak, dawał do zrozumienia, że był to sprytny manewr, uprzedzający inwazję radziecką. „Historia to doceni” — odpowiadał zagadkowo.
***
Dziewiątego dnia po zamordowaniu ojca Aleksandra Mienia jego była parafianka znalazła się w popularnej wówczas, znanej moskiewskiej świątyni. Przeraziło ją, że w trakcie modlitwy za zmarłych kapłan ani słowem nie wspomniał o zamordowanym protojereju. W tej świątyni pracował jako starosta mój przyjaciel z czasów dzieciństwa, z którym — przed tym tragicznym wydarzeniem? byliśmy bardzo blisko. Jego kierownik duchowy, najpewniej ten sam kapłan, zabronił mu kontaktów z duchowymi dziećmi ojca Aleksandra („nie pobłogosławił” ich). Czy to w dniu naszego nieszczęścia, czy w kolejnych dniach i latach — ani razu nie zadzwonił do mnie z wyrazami zwykłego braterskiego współczucia.
Ten dziwny postępek mojego przyjaciela jakoś przygotował mnie na reakcję proboszczów większości parafii, do których przynosiłem na sprzedaż książki ojca Aleksandra. Reakcja była w sposób ukryty albo jawny — wroga. Zresztą (poza niewieloma wyjątkami) pozostaje taką do dziś. W tamtych czasach tę reakcję zapoczątkował diakon Andriej Kurajew, który jeździł po kraju i obiecywał, że protojerej Aleksander Mień niedługo zostanie zapomniany.
Ale minęły już dwadzieścia trzy lata, ogólny nakład jego książek zbliża się do dziewięciu milionów, wliczając w to zagraniczne wydania w czternastu różnych językach.
Prawdą jest też jednak, że w Rosji książki Aleksandra Mienia częściej można znaleźć w księgarniach niż w kioskach parafialnych. Tak samo w Moskwie, jak i na peryferiach.
Dwa lata temu w księgarni w Tamani (miasteczko około 10.000 mieszkańców) sprzedawano trzytomowe wydanie „Historii religii” Mienia, które ukazało się nakładem komercyjnego wydawnictwa EKSMO. Ucieszyłem się z tego spotkania — jakby to był żywy człowiek — i pobiegłem do domu po pieniądze. Chciałem dać to wydanie w prezencie doktorowi Sałdajewowi, lekarzowi pogotowia, który przy miesięcznej pensji sześć tysięcy rubli do księgarni nawet nie miał po co zaglądać. A Mieniem był bardzo zainteresowany. Tego samego dnia już nie zdążyłem wrócić do księgarni, a następnego dnia wieczorem — „Historia religii” została już sprzedana. Jak powiedział mi sprzedawca, były tylko dwa egzemplarze. Jeden kupił sam, a drugi „poszedł” tego dnia rano. Zapytałem, czy wiadomo, kto go kupił. „Wiadomo, nauczyciel fizyki w szkole, do której chodzi mój syn”.
Za to w stojącej obok świątyni Opieki Matki Boskiej ani „Historii” ani „Syna Człowieczego”, ani innych książek Mienia nigdy nie było. Proboszcz najwyraźniej nie był zainteresowany historią i czasem w trakcie głoszenia kazań, tłumacząc Ewangelię, popełniał poważne błędy. Na przykład, oskarżał Żydów o to, że Chrystus został przez nich wypędzony z kraju Gadareńczyków, w którym uzdrowił opętanego. Żydzi, niby to, zostali pozbawieni zarobku, bo zniszczono ich stado. „Sami wieprzowiny nie jedli — utyskiwał batiuszka — ale hodowali świnie na sprzedaż”. A w rzeczywistości prawo zabraniało Żydom trzymać świnie i właścicielami stada byli greccy koloniści, którzy jak najbardziej jadali wieprzowinę… Żaden cud nie mógł im zastąpić utraty żywego mięsa. Dlatego też poprosili Jezusa, żeby opuścił ich terytorium.
Niedokształceni kapłani mimowoli znieważają imię Boga i — oczywiście — zniechęcają do Cerkwi ludzi wykształconych, którzy — Bogu dzięki — mają w okolicy dobrą księgarnię, a wielu także — komputer podłączony do internetu.
Światłe słowo ojca Aleksandra wypełnia luki w wykształceniu i kapłanów, i osób świeckich. Jeśli — oczywiście — ktoś będzie chciał z niego skorzystać. A sądząc po księgarniach, w których książki Mienia nie leżą zbyt długo, ludzie sięgają po nie. Duże wydawnictwa sondują zainteresowanie czytelnicze i trafiają w samo sedno. W tym samym EKSMO wyszła niedawno elegancka edycja 50 wielkich modlitw, do której włączono modlitwy katolików i prawosławnych: Jana Złotoustego, Świętego Augustyna, Efrema Syryjczyka, Franciszka z Asyżu, Jana Kronsztadzkiego, Matki Teresy, modlitwę starców z Pustelni Optyńskiej. Tutaj znajdują się również modlitwy ojca Aleksandra Mienia.
Ten modlitewnik, będący głosem jednego, niepodzielonego Kościoła, przypomniał mi o obecności ikon prawosławnych w kościołach katolickich. O tym nieraz wspominał ojciec Aleksander. „Trójcę” Rublowa albo naszą Włodzimierską, albo też obie w jednym kościele, widział w Polsce, w Niemczech, we Włoszech, gdzie miał okazję być w latach pieriestrojki. A ja widziałem je w klasztorze benedyktynów, który przycupnął nad brzegiem jeziora Genezaret.
Niewielu spośród współczesnych prawosławnych czytało prace Efrema Syryjczyka (IV wiek). Za to jego modlitwę „Panie i Władco żywota mego”, rozbrzmiewającą w świątyniach w Wielkim Poście, znają wszyscy. A kto nie bywa w cerkwi, zna ją z tłumaczenia Puszkina. Równać się z nią może „Modlitwa uczniów Chrystusowych” ojca Aleksandra. Weszła ona do złotego kanonu modlitw chrześcijańskich i przez wieki przechowa imię zamordowanego protojereja, nawet jeśli większość wierzących nie będzie znała jego książek.
Lecz do nich wyraźnie dąży współczesny czytelnik, który „pragnieniem ducha i tęsknotą dręczony”, szuka zrozumiałego słowa wiary. Można dostrzec działanie Opatrzności w tym, że Mień — niedopuszczony do kiosków z dewocjonaliami — dociera do współczesnego czytelnika przez internet i księgarnie.
***
Współczesna niepodległa Polska dokonała oceny i przewartościowania wielu kwestii. W telewizji nadawany jest co niedziela program o tematyce religijnej „Między ziemią a niebem”. Dyskusja, w której udział biorą ksiądz, aktor teatralny, nauczyciel. „Tak, Polska jest dzisiaj wolna. Ale czy i w jaki sposób korzystamy dziś z tej wolności? Czy potrafimy się porozumieć, gdy w czymś się ze sobą nie zgadzamy? Media liberalne atakują wartości religijne, natomiast obrońcy tych ostatnich odpowiadają im w równie zaciekły i agresywny sposób…”. Krąg omawianych zagadnień dotyczących wolności wywodzi się z myśli filozofa rosyjskiego Nikołaja Bierdiajewa o wolności nie od czegoś, a po coś.
Jeśli społeczeństwo prowadzi otwartą dyskusję na temat dręczących je bolączek, jeśli nie ukrywa ich przed „obcymi” oczami, oznacza to, że istnieje potrzeba wyzdrowienia. Żywy organizm jest uczulony na ból i to nie tylko na swój. Biskup Bronisław Dembowski błyskotliwie zauważył: „Widzieć cierpienie i zło świata i być osobą niewierzącą — to normalne. Natomiast być wierzącym, dostrzegając cierpienie i zło świata — oto gdzie zaczynają się kłopoty”.
1 listopada 2014
1 listopada to Dzień Wszystkich Świętych. Na cmentarzach jest uroczyście i tłoczno. Białe i żółte chryzantemy prawie na każdym grobie. Zapalone świece w kolorowych osłonkach, stanowiących ochronę przed deszczem. Ale też same nieosłonięte świece — grube, zrobione tak, że mogą się długo palić. Teresa Cwalina napisała książkę o cmentarzu w Laskach, o starych i nowych grobach. O osobach, których prochy spoczywają w tym błogosławionym miejscu.
Zatrzymaliśmy się przy niedużej mogile z krzyżem. Ksiądz Hlebowicz — mówi Teresa. To grób symboliczny. Prochów księdza tu nie ma. Był kapłanem na Białorusi. Faszyści zabili go w roku 1941 i miejsce, gdzie został pochowany, jest nieznane. Osoby zaś, które chcą uczcić jego pamięć, przychodzą tutaj…
Szlachetna czystość i podniosłość. Boże, nie sposób nie przypomnieć tu sobie o naszych ogrodzonych grobach… Etnografowie uważają, że ogrodzenia przy grobach zaczęto stawiać po rewolucji, kiedy na cmentarzach zapanował przerażający bałagan. Nie sprzątano śmieci, ludzi chowano gdzie popadnie, na ścieżkach w przejściach i często do nowych grobów można było podejść tylko depcząc po starych. I ludzie zaczęli stawiać ogrodzenia, żeby je jakoś chronić… Z czasem zaś stało się to tradycją: zabezpieczyć, być może, najcenniejsze z tego, czego nie zdołała im zabrać nowa władza. Funkcja ogradzająca, ochrona przed samowolą i życiową ciasnotą. W krajach bałtyckich i w państwach Europy Zachodniej groby nie są ogradzane. Łącznie z rosyjskimi cmentarzami w Paryżu, w San Francisco. Tylko w naszym, napiętnowanym syndromem „kołchozu”, kraju.
Wydaje się, że odbiegłem od tematu… Jednak… gdy bywam za granicą, na każdym kroku zdarza mi się dostrzec coś, co przypomina mi Rosję. Podeszliśmy do grobu Janiny Bożdyńskiej. 27 lat spędziła w łagrach radzieckich i na zesłaniu. Pisała wiersze. Jeden z nich to wyznanie miłości do miast i wsi, które mimo woli stały się jej katorgą. Dziękowała Bogu za to, że tyle dowiedziała się o ludziach… I zrozumiała, w jak katastrofalnej sytuacji się znajdują.
***
Mogę dokonać porównania Polski z końca lat osiemdziesiątych a Polski dzisiejszej. Zmieniło się wiele. Po rosyjsku nikt już nie mówi. Dawniej nauka języka rosyjskiego była obowiązkowa od szkoły podstawowej. Teraz natomiast są do wyboru: niemiecki, angielski, rosyjski. Pewnego razu zapytałem młodego człowieka: „Do you speak Russian”? (Czy mówi Pan po rosyjsku?) — „What for?” (A po co?) – odpowiedział. Jednak Instytutu Rusycystyki na Uniwersytecie Warszawskim nie zlikwidowano i rekrutuje on na studia sporo studentów.
***
W Warszawie jest park, nazwany ku czci Harcerskiej Poczty Polowej, która działała w czasie Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Łączność pocztowa odbywała się w mieście dzięki młodym Polakom, którzy przekazywali listy z rąk do rąk. Tak samo się działo również w czasie zdelegalizowania „Solidarności”, a także w? I? w. Wówczas tajne uniwersytety „latające” jednoczyły rozproszonych po klęsce współobywateli, zapewniały im naukę literatury ojczystej, historii oraz języka polskiego, który był wtedy zakazany prawnie. Matki uczyły dzieci podstaw religii oraz modlitwy. (Podobnie było w starożytnej Judei. Maria z Nazaretu uczyła swojego małego Syna podstaw wiedzy duchowej). W Polsce okupowanej (przez Rosjan czy przez Niemców) szerzenie oświaty i kultury było niezwykłym czynem, który ostatecznie zaowocował zmianami politycznymi.
Pewnego razu w Niemczech zostałem zapytany przez sąsiada przy stole: „Dlaczego wy, Rosjanie, macie wszystko na opak, nie potraficie po ludzku poukładać sobie życia”… Polak by tak nie zapytał… Polacy domyślają się, jakie są powody rosyjskiego nieuporządkowania. Brak podstawowego wychowania duchowego i religijnego w rodzinach, kiedy to właśnie dziecko przyswaja sobie wartości moralne. „Jak młodzi mogą się rozwijać bez Kościoła?” — spytała moja znajoma z Polski. To znaczy — poza jakimkolwiek Kościołem chrześcijańskim. Pojęcie Kościoła w jej rozumieniu odbiega od naszego, obiegowego… Na przykład, w Warszawie ksiądz prawosławny ojciec Henryk Paprocki wygłasza referat w Klubie Inteligencji Katolickiej na temat sytuacji Kościoła w świecie. Jest kierownikiem działu religijnego w telewizji. Bierze udział w audycjach radiowych i telewizyjnych. Katolicki Zachód nie ma obaw przed prozelityzmem. Panuje tu bowiem duch ekumenizmu, pokoju i jedności w Chrystusie. Katolicy nie boją się, że Paprocki skłoni wszystkich do przyjęcia prawosławia. Jeżeli już, to niech nawet skłoni tych, którzy zechcą… Byleby chrześcijanie żyli w zgodzie ze sobą.
***
Cywilizowany świat nie chce wojny. Boi się jej okrucieństw i konsekwencji. Gdy na Ukrainie wybuchła wojna, Polacy też poczuli niepokój: Czy Rosja nie wkroczy do Polski, jak to się nieraz zdarzało?.. Rozprawi się z Ukrainą, a później…
Jednak póki cywilizowany świat odróżnia kłamstwo od prawdy, jest on w pełnej gotowości. Właśnie do tego nawoływał Polaków nieustraszony ksiądz Popiełuszko.
Aleksander Zorin
pisarz i poeta
Moskwa