Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 135
W tym miesiącu: 4817
W tym roku: 30327
Ogólnie: 504730

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

„POLIN” - Tysiąc lat historii Żydów polskich

Autor: Erhard Brödner
03-02-2015

Otwarcie wystawy stałej w nowym Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawiew świetle głosów prasy niemieckiej.

Chyba we wszystkich ważniejszych dziennikach niemieckich nie tylko wspomniano, lecz szeroko opisano, nie szczędząc pochwał i podziwu, otwarcie stałej wystawy „Tysiąc lat historii Żydów polskich” w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. 25 października 2014 r. Frankfurter Allgemeine Zeitung (w skrócie FAZ) poświęcił temu wydarzeniu artykuł zatytułowany „Tysiąc lat życia”, zamieścił również zdjęcie tego architektonicznie bardzo ciekawego budynku. Dzienniki Die Welt i Süddeutsche Zeitung także zaczynają swe obszerne reportaże od pochwały architektonicznej bryły, a berliński Tagesspiegel porównuje Muzeum Żydowskie w Berlinie, gdzie Libeskind stworzył budynek przypominającym rozbitą gwiazdę Dawidową lub skamieniały grom-pomnik holocaustu, z muzeum warszawskim, w którym — całkiem inaczej — rozdarcie fasady symbolizuje nie tylko zagładę narodu żydowskiego, ale całością stylu budynku wskazuje na kontynuację życia Żydów w Polsce przez wieki. Ale to tylko, wstęp, bo chodzi przede wszystkim o to, co się pod symboliczną architektoniczną powłoką kryje, o niesamowitą stałą wystawę. Otwiera ją tekst żydowskiego podróżnika Ibrahima Ibn Jakuba z X wieku z pierwszą piśmienną wzmianką o Polsce i Mieszku I. W ten sposób FAZ widzi w wystawie historię Polski opowiadaną z perspektywy żydowskiej mniejszości narodowej, podkreślając, że Polska była przez wieki centrum życia żydowskiego w Europie. Swój reportaż z 28 października Kölner Stadtanzeiger tytułuje „Świętowanie życia” („Eine Feier des Lebens” i cytuje pierwszego gościa tej wystawy, prezydenta Izraela Reuvena Rivlina, który wraz z prezydentem Polski Bronisławem Komorowskim otworzyli wystawę: „To nie jest muzeum Zagłady, lecz muzeum życia”. Lewicowa TAZ (die Tageszeitung) nawiązując do tych słów tytułuje artykuł: „Muzeum życia” („Das Museum des Lebens”), a Tagesspiegel w artykule „Śpiew ptaków, trzęsienie ziemi” („Gesang der Vögel, Beben der Erde”) podkreśla, że wystawa opowiada przede wszystkim o życiu, a nie o śmierci, i w przeciwieństwie do położonego w pobliżu pomnika Bohaterów Getta upamiętniającego Zagładę, muzeum opowiada, jak Żydzi żyli przez wieki w Polsce. Kölner Stadtanzeiger cytuje dyrektorkę programową muzeum Barbarę Kirshenblatt-Gimblett: „Mamy moralne zobowiązanie, nie tylko przypominać, jak Żydzi umierali, lecz także jak żyli”. A Süddeutsche Zeitung w przededniu otwarcia wystawy pod tytułem „Raj i masakra” („Paradies und Massaker”) podkreśliła, cytując jednego z dyrektorów Komitetu założycielskiego Jerzego Halbersztadta, że holocaust jest „bardzo ważną, ale nie najważniejszą częścią” wystawy.

Prawie wszystkie artykuły starają się też wstępnie o wyjaśnienie słowa „Polin”. Najstaranniej czyni to FAZ, wywodząc, że „Polin” to hebrejska nazwa Polski (pierwszy raz zanotowana w legendzie opisanej przez krakowskiego rabina Mosze Isserlesa o przybyciu pierwszych Żydów wygnańców w X wieku: „I tak dostali się do kraju Polin”), i że można ze słowa Polin, mając trochę fantazji lingwistycznej, wyczytać zaimek wskazujący „po” — znaczący po hebrejsku „tu” — i „lin” — co znaczy „stań” lub „spocznij”. A Süddeutsche Zeitung wskazuje na poważne późniejsze tło historyczne tej imigracji — masakry Żydów w Moguncji, Kolonii, Spirze i Wormacji w związku z zaczynającymi się pod koniec XI wieku krucjatami do Ziemi Świętej; a po wybuchu wielkiej dżumy w XIV wieku znów tysiące Żydów uciekało z Niemiec i Francji, gdzie im przypisywano winę za rozszerzenie zarazy, do krajów dających im ochronę: Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, najbardziej tolerancyjnych państw ówczesnej Europy. We wszystkich recenzjach przejrzanych dzienników wspomina się krótko zarówno tzw. „Paradisus Iudaeorum” (Raj żydowski) jak określano okres XVI i XVII wieku, symbolizowany przede wszystkim przez zrekonstruowaną barwną, drewnianą synagogę z podlwowskiego Gwoźdźca (tak np. Die Welt i TAZ), jak i także prześladowania, jakie i w Polsce Żydzi ucierpieli: tak np. Süddeutsche Zeitung wywodzi, że wieki pokojowego współżycia zostały już w XVII wieku przerwane przez masakry; ale niestety ani słowem nie wspominając, że rzezie 1648 r., w których zginęło ponad 100 tys. Żydów, nie były czynem Polaków, ale Kozaków Chmielnickiego. A trzeba podkreślić, że w Polsce nie było pogromów na taką skalę, jak w średniowiecznej Zachodniej Europie. By w wystawie dotrzeć do nowożytności trzeba przejść przez oddział poświęcony holocaustowi i wyniszczeniu prawie całej populacji żydowskiej w Polsce przez Niemcy hitlerowskie, co większość artykułów referuje. Wspomina się jednak także prześladowania powojenne w Polsce, szczególnie antysemityzm władz komunistycznych, który znalazł kulminację w 1968 r., gdy — jako reakcja na protesty studenckie — komuniści znaleźli w Żydach kozła ofiarnego i wygnali z kraju większość małej grupy ocalałych. Kölner Stadtanzeiger powołując się na polską historyk Alinę Całą podkreśla, że w kiedyś tak tolerancyjnej Polsce zagnieździł się w pewnym okresie historii specyficznie zabarwiony antysemityzm, do czego przyczynił się — w przeciwieństwie do Niemiec — Kościół katolicki, będąc w swym arcykonserwatywnym nastawieniu bardzo ksenofobicznym. Przypomniano jednak także obecne wysiłki władz kościelnych, które w 1986 r. powołały Komisję d/s Dialogu z Judaizmem, a 1991 r. Polską Radę Chrześcijan i Żydów. Zwrócono uwagę, że protektorem budowy muzeum był prawicowy prezydent Lech Kaczyński. Ze wszystkich tu cytowanych gazet najwięcej miejsca poświęca polskiemu antysemityzmowi — o dziwo! — właśnie lewicowa TAZ, przywołując przedwojenny antysemityzm (Dmowski!) i powojenny (Gomułka!), a także, według gazety, szerzący się jeszcze w dzisiejszej Polsce, choć — moim zdaniem — tu go bardzo wyolbrzymia, szczególnie gdy w zakończeniu czytamy: „U wielu [Żydów w Polsce — E. B. ] strach przed przyznaniem się do pochodzenia żydowskiego jest bardzo głęboko zakorzeniony”.
Oprócz tylko krótko wspomnianego i niewyjaśnionego „Raju dla Żydów”, w żadnym z przejrzanych artykułów nie znalazłem najmniejszej wzmianki o samorządzie gmin (kahale) i własnym sądownictwie żydowskim (z trybunałem w Lublinie) w I Rzeczypospolitej, ukoronowanym Sejmem Czterech Ziem (Waad arba aracot), który zajmował się nie tylko polityką podatkową, ale też w szerokim stopniu dobroczynnością i zapobieganiem antyżydowskiej zazdrości i wrogości. A przecież samorząd żydowski był czymś wyjątkowym w Europie ówczesnej, był czymś dla Polski bardzo zaszczytnym, czego w tym stopniu nigdzie w Europie nie miała żadna mniejszość narodowa — nie mówiąc o wszędzie prześladowanych Żydach! Ale może to zwężenie wzroku prasy niemieckiej przede wszystkim na prześladowania znajduje psychologicznie swoje wyjaśnienie w poczuciu ogromnej winy niemieckiej za holocaust i wymordowanie prawie 3,3 milionów Żydów polskich przez hitlerowców.

Podsumowując: echo prasy niemieckiej na otwarcie stałej wystawy w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie było wielkie; bardzo obszernie opisano i komentowano to wydarzenie. Jako zakończenie tego przeglądu można wskazać na obszerny wywiad w FAZ z 29 października z obecnym dyrektorem muzeum, Dariuszem Stołą, który m. in. wywodził: „W przeszłych latach powstały w wielu krajach żydowskie muzea, tylko że większość skoncentrowała się na holocauście, na latach prześladowań i wyniszczenia. A w wypadku Polski zanikają w cieniu tej masowej śmierci tysiące lat bardzo bogatego i barwnego życia. Jesteśmy zdania, że nawet ci, którzy są tylko holocaustem zainteresowani, wiedzieć powinni, co on zniszczył, co hitlerowcy w Polsce zniszczyli, poza tymi trzema milionami ludzkich istot. W naszym muzeum widzi się to najlepiej na przykładzie zrekonstruowanej drewnianej synagogi: w dawnej Polsce było dwieście takich synagog — ani jedna się nie zachowała. Mozolna rekonstrukcja jest więc naszą odpowiedzią na próbę wymazania kultury Żydów europejskich. A mówiąc o Żydach europejskich ma się na myśli przede wszystkim polskich Żydów, bo większość żyła przecież na polskiej ziemi. W tym sensie państwo Izrael jest spadkobiercą Polski...” [tłumaczenie własne].
Kończąc ten krótki przegląd prasowy można śmiało dodać, że obszerne i bardzo przychylne reportaże wskazują na wzrastające życzliwe zainteresowanie społeczeństwa niemieckiego Polską.

Erhard Brödner