Dzisiaj: | 261 |
W tym miesiącu: | 5993 |
W tym roku: | 38807 |
Ogólnie: | 513211 |
Od dnia 21-09-2006
Profesor Zbigniew Brzezińskii nie bez kozery uchodzi za jednego z najwybitniejszych polityków amerykańskich, był doradcą prezydenta. Dlatego też, choć jest już dziś na emeryturze, głos jego liczy się, jest wysłuchiwany.
Zbigniew Brzeziński zasłynął zwłaszcza jako komentator stosunków amerykańsko-radzieckich, a następnie amerykańsko-rosyjskich. Sformułował on sporo twierdzeń i dezyderatów na ten temat. Powiedział między innymi o wielkim znaczeniu Ukrainy dla Rosji. Mówił wręcz, że taki lub inny stosunek tych dwóch państw oznaczać będzie, czy Rosja utrzyma swój status mocarstwa, czy też będzie tylko potęgą regionalną.
Nie tak dawno — w listopadzie 2014 r. — media również polskie upubliczniły jego krótkie oświadczenie, w którym jasno stwierdził, iż nie należy stawiać sprawy przyjęcia Ukrainy do NATO. Ze względu właśnie na Rosję, dla której taki krok byłby nie do przyjęcia. Zachęcił przy tym do spojrzenia na mapę, z której wyraźnie wynika, że granicę NATO zbliżyłyby się bardzo do Moskwy, czego Rosjanie nigdy by nie zaakceptowali.
Dał więc Zbigniew Brzeziński wskazówkę jak, jego zdaniem, należy postępować, jakiej granicy nie przekraczać, jeśli chce się szukać porozumienia.
Jest to bardzo wyraźna sugestia ze strony człowieka najbardziej kompetentnego, dająca wiele do myślenia. Należy wyrazić zdziwienie, iż w mediach polskich ta sprawa pominięta została niemal całkowitym milczeniem. Rozległo się tylko parę głosów krytycznych.
A kwestia jest ważna, wymaga przynajmniej zastanowienia. Powinna się stać punktem wyjściowym do dalszych przemyśleń.
Piotr Łossowski