
| Dzisiaj: | 42 |
| W tym miesiącu: | 3294 |
| W tym roku: | 65681 |
| Ogólnie: | 540089 |
Od dnia 21-09-2006
Zmarłego przed dwoma laty Prymasa Józefa Glempa wyróżniały skromność i rozwaga. Może dlatego nie raził nas styl jego wypowiedzi. A trzeba przyznać – mówcą nie był dobrym.
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku uczyłem się rzemiosła dziennikarskiego w Dziale Informacji „Przeglądu Katolickiego”, oficjalnego tygodnika Archidiecezji Warszawskiej. Wiele wysiłku kosztowało nas adiustowanie homilii wygłaszanych przez Księdza Prymasa. Czasami zdarzało się nam usuwać nawet duże fragmenty wypowiedzi np. gdy kard. Glemp, dzieląc się z wiernymi wrażeniami ze swojej pierwszej podróży do Afryki, tak mniej więcej opowiadał: wszyscy w kościele mieli czarną skórę; czarni parafianie, czarni ministranci, czarni księża i nawet bielanki były czarne.
W tym zabawnym obrazku nie było nawet cienia rasizmu, przeciwnie jakaś, może naiwna, ale szczera fascynacja nowo poznanym Lądem. Ale gdybyśmy coś takiego opublikowali, ile by mieli używania reżimowi szydercy, na przykład taki Daniel Passent w „Polityce”.
Wygładzając teksty naszego Arcybiskupa kierowaliśmy się zdrowym rozsądkiem i nie pamiętam, żeby ktoś miał zastrzeżenia do naszej pracy. Przeciwnie, poprawione wersje homilii trafiały później do większych opracowań i wydań książkowych.
Wspominam tę dawną historię, gdyż nie jestem w stanie zrozumieć jak współcześnie, życzliwy Kościołowi dziennikarz (Sławomir Jagodziński z „Naszego Dziennika”) w swoim wywiadzie z abp Stanisławem Gądeckim przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski mógł przepuścić tak niezręczny fragment wypowiedzi hierarchy:
„Obecnie groźnym wyzwaniem jest – lansowana pod płaszczykiem programu równościowego – ideologia genderyzmu. Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki. Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie równi i mają prawo do szczęścia. Lecz jednocześnie rodzice często nie uświadamiają sobie tego, że w imię przezwyciężania stereotypów uwarunkowanych kulturowo ukazuje się przy okazji różne modele partnerskie jednopłciowe jako równoważne rodzinie.” („Polska rodzina cierpi od lat”, „Nasz Dziennik”, 6 października 2014)
Uczenie dzieci (bez względu na płeć) porządku, wynika raczej ze starych i dobrych zasad kindersztuby, a nie z jakichś ideologicznych nowinek. Pewien mądry ksiądz mawiał o sobie i konfratrach: „jesteśmy trochę klubem starych kawalerów”. Dlatego trudno się dziwić, że Ksiądz Arcybiskup mało orientuje się w praktyce wychowawczej. Ale redaktor powinien coś takiego wychwycić i zaproponować przy autoryzacji wywiadu jakiś bardziej szczęśliwy przykład zagrożenia genderyzmem.
Trzeba przypomnieć w tym miejscu fragment wypowiedzi poprzedniego przewodniczącego Episkopatu Polski abp Józefa Michalika:
„Wielu tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”. (abp Józef Michalik do dziennikarzy, 8 października 2013 r.)
Miała być jednoznaczna deklaracją, że Kościół potępia pedofilię i będzie surowo traktować duchownych popełniających te przestępstwa, a wyszło – cóż z tego, że wbrew intencjom hierarchy – coś całkiem przeciwnego: próba usprawiedliwienia sprawców w sutannach i przerzucania winy na ofiary i ich rodziny.
Zupełnie niedawno, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej abp Henryk Hoser w jednym z wywiadów radiowych powiedział:
„Dzisiaj podbój terytoriów dokonuje się w sposób pokojowy. Europa, ta biała chrześcijańska zginie, jeżeli się nic nie zmieni. Już jest ostatni dzwonek, ona przestanie istnieć, bo przekonaniem muzułmanów jest, że Europa będzie muzułmańska, będzie islamska, i tak się stanie.“ (RMF FM, 31 stycznia 2015)
Nie chodzi o to, że wypowiedź ta jest rasistowska czy w jakiś sposób przekłamuje rzeczywistość. Ale w ustach biskupa katolickiego, a wcześniej wieloletniego misjonarza takie słowa brzmią jakoś niezręcznie. Bo, po pierwsze, w obecnej chwili to nie biali Europejczycy, ale chrześcijanie na Bliskim Wschodzie i w Afryce cierpią straszliwe prześladowania ze strony wojujących islamistów. A po drugie, niezbyt fortunne wydaje się tworzenie opozycji „biali chrześcijanie” i „nie-biali muzułmanie”, bo rzecz dotyczy Arabów, którzy podobnie jak Żydzi są Semitami. Stąd już blisko do przykrego dla wielu Polaków-katolików wniosku, że Jezus też nie był „białym chrześcijaninem”.
Księża biskupi nie mają nawyku posługiwania się tekstami zredagowanymi przez rozumnych sekretarzy i konsultowania swoich publicznych wystąpień z zaufanymi ekspertami od mediów. Gdyby to robili, nie doszłoby do wielu niepotrzebnych wpadek. Każda taka gafa – a jest ich niemało – powoduje, że istotne treści wypowiedzi hierarchów schodzą całkowicie na plan dalszy.
Tzw. mainstreamowe media najchętniej skupiają się na wychwytywaniu takich niezręczności. Oczywiście, można powiedzieć, że gdyby nie te wyciągnięte często z kontekstu i wyszydzane na różne sposoby „kawałki”, media zupełnie nie interesowałyby się nauczaniem Kościoła. Ale rodzi się pytanie: czy rzeczywiście warto w ten sposób uwagę mediów zajmować?
Ważniejsze jest co innego: to my, synowie i córki Kościoła potrzebujemy pryncypialnego, ale przy tym rozważnego i jasnego nauczania naszych Pasterzy. Chyba nie będzie wielkim nadużyciem i nietaktem dedykowanie im słów biblijnej przestrogi: Ojcowie, nie rozdrażniajcie swoich dzieci, aby nie traciły ducha. (por. Kol. 3, 21).
Jacek Giebułtowicz