Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 142
W tym miesiącu: 459
W tym roku: 44123
Ogólnie: 471175

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Nasze wybory

Autor: Jacek Giebułtowicz
06-08-2015

Mamy nowego młodego Prezydenta. Uśmiecha się po amerykańsku z okładek czasopism. Prasa prawicowa i katolicka triumfuje. Wymowne tytuły: „Zadanie wykonane. Prezydentura znowu w godnych rękach” („W sieci”), „Operacja Sejm. Drużyna Kaczyńskiego idzie po władzę” („Do rzeczy”) „Nadchodzi nowa Polska” („Gazeta Polska”); „Człowiek przyzwoity” („Idziemy”). Po drugiej stronie barykady próby oswajania się z osobą elekta: „Dajmy Dudzie dorosnąć” i oczywiście porachunki z przegranymi: „Komorowski na emeryturę. Schetyna do schowka. Kopacz do szkoły” (oba cytaty z „Newsweeka”). Nie ma już straszenia Dudą, a właściwie tymi, którzy czają się za jego plecami. Tak było przed wyborami. Wtedy na okładkach spod maski Dudy wyłaniała się „prawdziwa” i znajoma twarz Jarosława Kaczyńskiego („Newsweek”), a wahających się, czy poprzeć kandydata PiS ostrzegano, że razem z Dudą w jednym pakiecie dostaną Macierewicza, Ziobrę, prof. Pawłowicz, abp Hosera… („Polityka”). Ale zaraz po wyborach „Polityka” pyta nieco filozoficznie „Jakim Prezydentem zechce być Duda?” nie przesądzając, że musi być PiS-owską marionetką. A w kolejnym tygodniu ku pokrzepieniu serc przedstawia „Sagę rodu Dudów”, w której możemy przeczytać, że rodzina Prezydeta-elekta jest owszem konserwatywna, ale jednak profesorska, natomiast nowa Pierwsza Dama ma ciekawe koligacje: jest córką Juliana Kornhausera znanego krakowskiego poety i tłumacza, działacza KOR-u, który zdaje się nie podzielać przekonań swojego zięcia… przynajmniej w kwestii nieodczuwania narodowego wstydu z powodu Jedwabnego.
Podsumowując ten okładkowy przegląd prasy można odnieść wrażenie, że Duda ma jednak lepszy debiut w gazetach liberalnych, niż przed pięciu laty Komorowski w prawicowych (żeby przypomnieć „Gazetę Polską”, która na swojej okładce witała Prezydenta Komorowskiego trzykrotnym okrzykiem „urrra” pisanym cyrylicą.
„Gazeta Wyborcza” żali się, że akcja niszczenia wizerunku prezydenta Komorowskiego, którą rozpętały media, a zwłaszcza portale prawicowe, znacznie przekroczyła swoimi rozmiarami to, co PiS-owscy politycy zwykli nazywać „przemysłem pogardy”.


Naszym zdaniem obie negatywne kampanie były równie paskudne i bardzo podobne do siebie. Łączy je coś, co nazwałbym polskim genem warcholstwa. Ośmieszanie osoby Lecha Kaczyńskiego, a po katastrofie smoleńskiej godzenie w dobrą pamięć o nim, a potem jakby w odwecie przedstawianie Bronisława Komorowskiego jako agenta rosyjskiego czy wręcz diabła (pamiętne egzorcyzmy przed pałacem prezydenckim) to ta sama krótkowzroczna i destrukcyjna taktyka kontestowania obowiązku lojalności i szacunku wobec własnego Państwa, jeśli nie rządzi nim nasz stronnik, a jakiś Ciołek, Ziuk-Bonaparstek, Kaczor czy Komoruski.
Nie mylił się Cat Mackiewicz pisząc, że jesteśmy narodem dzielnych żołnierzy i tchórzliwych cywilów. To co kiedyś załatwiało się w bezimiennym tłumie („kupom mości panowie”), obecnie robi się najchętniej anonimowo w Internecie. Tu nie chodzi o pokonanie, tylko o zniszczenie przeciwnika, gdyż żaden rozejm, żadne porozumienie nie jest brane pod uwagę (jak u Fredry: „Wprzódy słońce w miejscu stanie! Prędzej w morzu wyschnie woda, Nim tu u nas będzie zgoda.”). Charakterystyczne, że w tej walce stosuje się broń coraz większego kalibru i mało kogo martwi, że takie wojenki, nie ważne z jakich pozycji prowadzone, zawsze osłabiają Polskę…


Zakończmy jeszcze jednym odwołaniem do klasycznego tekstu, a mianowicie do pamiętnych słów patriarchy rodu Dobrzyńskich, Macieja, który tak łajał swoich współbraci z zaścianka: „A głupi! a głupi! A głupi wy! Na kim się mleło, na was skrupi”.
Jacek Giebułtowicz