Dzisiaj: | 111 |
W tym miesiącu: | 428 |
W tym roku: | 44092 |
Ogólnie: | 471144 |
Od dnia 21-09-2006
U nas na podwórku stoi pomnik Lenina, tzw. „gałka”. Gałka-popiersie na cokole, uosabiająca naszą niezmienną rzeczywistość. Wokół pomnika czteropiętrowe budynki, tzw. „chruszczowki”, obok namiastka skweru z piaskownicą, ławką i dwoma wątłymi krzewami…"
Więcej zieleni na podwórku nie ma, więc mimo woli zaglądam z wnukiem do tej skromnej oazy. Przychodzą tu z dziećmi i inni mieszkańcy „chruszczowek”. Kobieta, której wnuk ma na imię Jaropełk i jest rówieśnikiem mojego Wani, wydaje się być młodsza ode mnie.
Słysząc, jak niepochlebnie wypowiadałem się na temat pomnika, odpowiadając na pytanie Wani „co to?”, kobieta zupełnie poważnie wyrecytowała slogan: „To twórca naszego państwa, obrońca biednych i uciśnionych”. Widziałem jak niedawno, wychodząc z klatki schodowej, przeżegnała się, więc przypuszczając, że jest wierząca, dodałem „szczególnie obrońca ludzi wierzących”. „A tak, i wierzących! Dla naszej świątyni w Biriulowo wydał pisemną gwarancję i świątyni nie tknęli!”. „Waszej nie tknęli, a inne zburzyli!” — nie zdołałem się powstrzymać.
Pożałowałem, gdyż kobieta wybuchła, po czym miażdżąc mnie i Wanię wzrokiem, zakończyła: „Za to teraz, proszę, ile cerkwi pobudowano, i co, lepiej się żyje?”. Odpowiedziałem „Z Bogiem zawsze lepiej…”. „A gdzie tam Bóg, w ich cerkwiach?” — kobieta prawie krzyczała.
Byli tam również inni dziadkowie i babcie, temat ich zainteresował, jedni poparli kobietę, inni stanęli po mojej stronie: „Lepiej by zrobić w tym miejscu klomb z kwiatami” — ktoś podsumował.
Rozmowa zeszła na obecne wydarzenia na Ukrainie… I zapanowała niespotykana jednomyślność. Dzieci spokojnie bawiły się w piaskownicy, a dorośli, wyedukowani przez telewizję i porwani patriotycznym gniewem, wymyślali prawdziwemu, ich zdaniem, winnemu waśni między bratnimi narodami. Zebrałem zabawki Wani i odszedłem dalej, żeby nie brać udziału w sporze o prawdę.
Najbardziej wprawiła mnie w zakłopotanie babcia Jaropełka… „Lenin — oburzała się — nie dopuściłby do takiego bałaganu”. „Dziwne — pomyślałem — dlaczego nie Stalin?” Od tego typu osób słyszy się najczęściej „Stalina na was brak!” Jednak to „obrońcę wierzących” legenda o pisemnej gwarancji wyniosła na niebieskie wyżyny… Z rozmowy wywnioskowałem, że ktoś z duchownych w biriulowskiej parafii legendę tę podtrzymuje… Gorliwa parafianka rozumie, że Bóg nie we wszystkich cerkwiach mieszka i jednocześnie wierzy w opiekę bożka. Zaprawdę, nieznane są drogi przesądu…
Świadomości mitologicznej nie można wyjaśnić samą tylko niewiedzą i zacofaniem. Mit jest bardziej dostępny niż Objawienie Boże. Zrozumiałe, że moja rozmówczyni i podzielający jej poglądy ludzie nie czytali książek o Leninie — Wołkogonowa, Aleksandra Jakowlewa czy Sieniawskiego, czy choćby i Sołżenicyna z jego miażdżącymi przykładami z życia „obrońcy uciśnionych”. Powodem nie był tu brak dostępu. W ciągu ostatnich 25 lat natykali się na nie albo o nich słyszeli. Oni po prostu nie chcieli ich czytać. „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości…” (Mt 5,6) (pragną prawdy – tak w przekładzie ros. – przyp. tłum.). Ludzka prawda wyrasta z prawdy Bożej i opiera się na wysiłku ducha oraz woli szukającego jej człowieka. Ów wysiłek podlega karze i naraża na niebezpieczeństwo; poszukujący prawdy mogą za prawdę być prześladowani. O ile prościej i bezpieczniej podłączyć się pod dozwoloną półprawdę, która jednak z Bożą nie ma nic wspólnego.
Jak rodzi się w człowieku pragnienie prawdy, duchowa potrzeba Prawdy? Można całe życie przystępować do Komunii Świętej i być od Prawdy niewiarygodnie daleko. Takie „duchowe” doświadczenie można nazwać nieświadomym. Znów zewsząd słychać pochwałę Stalina. W audycji „Inne zdanie” w radiu „Echo Moskwy” (redakcja na pewno zmuszona jest nadawać i takie wypowiedzi) niejaki Fiefiełow rozprawiał o „stalinowskiej, słonecznej kulturze”, która jakoby wynosiła społeczeństwo na wyższy poziom. „GUŁAG! GUŁAG! GUŁAG! — histerycznie wykrzykiwał — Zapomnijcie o GUŁAGU. Przed nami historia (? — A.Z.), przed nami poważna polityczna perspektywa”. Tacy wizjonerzy podsycają pogaństwo prawosławnych stalinowców, prawosławnych faszystów. Te funkcjonujące na marginesie życia społecznego wspólnoty rozrastają się jak rak w osłabionym organizmie. Nie gdziekolwiek, a u bram prawosławnej świątyni, Ławry Troicko-Siergiejewskiej organizują swoje manifestacje. Ich budzące grozę gesty faszystowskiego pozdrowienia przeplatają się ze znakiem krzyża.
Ktoś powinien oświecać te kohorty, nie tylko fiefiełowowie i księża uważający największego bezbożnika za obrońcę.
Swego czasu metropolita Iłłarion (Ałfiejew) wypowiedział się wyraźnie o Stalinie jako o przestępcy państwowym. Patriarcha Cyryl równie niepochlebnie scharakteryzował Lenina. Jednak ich głos nie dociera do nieoświeconych wiernych. Możliwe, że wierni wcale nie chcą słyszeć ich głosu, przekonani, że w ich cerkwiach Boga nie ma.
Aleksander Zorin, poeta i pisarz, mieszka w Moskwie
(Tłum. Maksim Duszkin)