Dzisiaj: | 82 |
W tym miesiącu: | 399 |
W tym roku: | 44063 |
Ogólnie: | 471115 |
Od dnia 21-09-2006
„Kościół w Indrycy, drugi w Warnowiczach
po dwóch stronach Dźwiny dwa święte oblicza,
dzwonnice dwie pytające jedna drugiej:
«Czy suma będzie krótka, czy nieszpory długie?»
Procesje kolorowe dwie, na które słońce praży,
I zarośnięte, rozgrodzone dwa wiejskie cmentarze.”
Tak pisała poetka Kazimiera Iłłakowiczówna w wierszu „Dwa kościoły”.
Indryca w Inflantach Polskich była od 1531 r. majątkiem Platerów, przez długi czas protestantów; w 1695 r. Jan Andrzej przeszedł tutaj na katolicyzm i odtąd kościół służy katolikom. Bolesław Limanowski, który w indryckim kościele został ochrzczony w 1835 r., wspomina w „Pamiętnikach” niedzielne wyprawy z pobliskiego majątku Podgórz na mszę: „...gdy w surducikach i spodenkach nankinowych kanarkowego koloru i wyszywanych paciorkami czapeczkach pyszniliśmy się swym strojem przed innymi.”
Około roku 1900 była to także parafia Kazimiery Iłłakowiczówny, spędzjącej dzieciństwo w pobliskim Stanisławowie. Jej wspomnienia to zapis poetycki:
„Jeszcze wcześnie. Stangret myje koła.
Dzwony biją z dalekiego kościoła.
Już Barbara z Józią śpieszą na piechotę;
już ich nie ma; już znikły za płotem.
A ja mam sukienkę różową, ślicznie krochmaloną,
i cieszę się, że święto i że już dzwoniono.”
Kościół stojący wśród modrzewi wygląda obecnie tak samo jak na zdjęciu z 1925 r., kiedy Bolesław Limanowski w wieku 90. lat po raz ostatni odwiedził rodzinne okolice. Czas jakby się tu zatrzymał, tylko modrzewie bardziej wyrosły. Niestety po drugiej stronie Dźwiny w miejscu, gdzie stał kościół w Warnowiczach, jest pusta polana.
Dorota Giebułtowicz
(wiersze Kazimiery Iłłakowiczówny z tomiku: „Popiół i perły”)