Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 270
W tym miesiącu: 6002
W tym roku: 38816
Ogólnie: 513220

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Dzieje dwóch rodzin Mackiewiczów z Litwy i Orłosiów z Ukrainy

Autor: Kazimierz Orłoś
10-02-2016

„Dzieje dwóch rodzin...” Kazimierza Orłosia to książka wspomnieniowa, można by nawet rzec — rodzinna, jednak poprzez opisy dziejów rodzin — matki i ojca, czyli Mackiewiczów z Wilna i Orłosiów z Ukrainy, stajemy się świadkami ojczystej historii — i to tej najbardziej skomplikowanej i barwnej, bo kresowej.
Autor obszernie cytuje w książce pamiętniki rodziców — dobrze, dynamicznie napisane, obejmujące ciekawy okres naszych dziejów. Matka autora — Seweryna Mackiewiczówna (ur. w 1900 r.) jest siostrą dwóch znanych Mackiewiczów, czyli Stanisława (Cata), znanego dziennikarza i redaktora naczelnego wileńskiego „Słowa” oraz Józefa, pisarza. Jej dzieciństwo wiąże się z pobytem w Petersburgu, młodość z Wilnem, a czas I wojny — z Kowieńszczyzną. Rodzina ojca autora — Henryka Orłosia
(ur. 1896 r.) jest związana z Podolem, głównie z Humaniem i Kijowem.
Ale zacznijmy od początku. Koligacje rodzinne autora książki Kazimierza Orłosia są bardzo ciekawe, nie mogę się powstrzymać, żeby choć częściowo ich nie przytoczyć. Rodzina babki ze strony matki autora — to krakowska inteligencka rodzina Pietraszkiewiczów, pochodząca pierwotnie ze Żmudzi, jeden z przodków był stryjem Filarety Onufrego Pietraszkiewicza. Kazimierz Orłoś opisuje losy dalszej i bliższej rodziny — można by powiedzieć: modelowe losy rodziny inteligenckiej — mamy tu historię niespełnionej miłości powstańca styczniowego do panienki z Krakowa, autor cytuje bardzo poruszający dokument — autentyczne XIX-wieczne listy z Syberii. A jak Kraków przełomu wieków, to jest i wątek Stanisława Wyspiańskiego, który kochał się w jednej z sióstr Pietraszkiewiczówien, czego dowodem była przechowywana niegdyś w rodzinie akwarelka z portretem panienki wykonana ręką mistrza.
Małżeństwo Pietraszkiewiczówny z Mackiewczem wiąże losy rodziny z Wileńszczyzną, choć na początku młoda para zamieszkuje w Petersburgu. Tu rodzi się trójka ich dzieci: Stanisław, Seweryna i Józef. Z wczesnego dzieciństwa spędzanego w stolicy carskiej Rosji (do roku 1907), Seweryna Mackiewiczówna przytacza zabawne wspomnienie:
„Moja matka była zawsze dumna z córki, stroiła mnie bardzo i chciała, by mnie oglądano. Podobno kiedyś, gdy szła ze mną przez Newski Prospekt, zbliżył się do nas obwieszony medalami staruszek generał i nachyliwszy się nade mną, powiedział: »Ach, kakaja krasawica!« Na co ja, ku zdumieniu i przerażeniu mojej dobrze ułożonej mamy powiedziałam krótko: »Won!« Mama moja nigdy nie mogła zrozumieć, skąd znałam ten wyraz.”
Dalszy okres dzieciństwa i młodości Seweryny Mackiewiczówny to już Wilno z wszystkimi bogatymi doświadczeniami I wojny i odzyskiwania niepodległości przez Polskę i Litwę, a więc słynna Wielka Sobota 1919 r., gdy wojsko polskie wkroczyło do Wilna, później tzw. bunt Żeligowskiego w październiku 1920 r.
Autorka wspomnień kreśli sylwetki swoich dwóch braci: mocny i zdecydowany charakter Stanisława, który poza ogromnym zapałem do nauki i wielkim patriotyzmem od najmłodszych szkolnych lat, wykazywał jednakże dość gwałtowny charakter — podczas któregoś z wyjazdów do Petersburga siedemnastoletni wówczas młodzieniec wystrzelił do siebie z pistoletu z powodu zazdrości o dwunastoletnią Wandzię Krahelską, w przyszłości jego żonę. Młodszy brat Józio przejawia od dzieciństwa więcej sceptycyzmu i dystansu do życia. Obaj biorą udział w wojnie bolszewickiej w Pułku Ułanów Wileńskich.
Wileński okres Mackiewiczów jest także modelowy, gdyż podziały narodowościowe i światopoglądowe biegną przez najbliższą rodzinę. Jedna z ciotek zamężna za Matułajtisem opowie się za opcją litewską; wkroczenie gen. Żeligowskiego do Wilna jest w rodzinie powodem sporów. Seweryna wspomina:
„Konie tonęły w białych chryzantemach, żołnierze zjadali bułki, które w nocy piekli wileńscy piekarze. Na wszystkich domach wisiały chorągwie biało-czerwone. Przypadkowo spotkałam Wincunię. Nie mogłam się powstrzymać, aby żartobliwie nie nawiązać do sytuacji Litwinów. Pamiętam, jak powiedziała wtedy: Tacy wy i jesteście, Polacy, gospodarować nie potraficie, ale chorągwie, kwiaty, pieśni, szabelki są u was na poczekaniu.”


Jeszcze inna część rodziny zafascynowana ideami komunistycznymi wyjedzie do Rosji, by tam w końcu paść ofiarą bolszewickich czystek.


Drugi wątek książki to losy ojca autora — Henryka Orłosia. Dzieje jego rodziny są związane z Podolem, szkołą w Humaniu przed pierwszą wojną światową, o strasznym rosyjskim i rusyfikacyjnym rygorze, później pobytem kilkuletnim w Kijowie w dramatycznym okresie rewolucji. W końcu jak wielu Polaków rodzina Orłosiów opuszcza Kijów i przyjeżdża do Warszawy. Traci majątek, ale ratuje życie.
Kazimierz Orłoś pisze:
„Czytając wspomnienia z okresu początków niepodległości oraz udziału w wojnach o Kresy z Ukraińcami i bolszewikami, a także refleksje na temat tego, jak wyglądały jego studia w latach dwudziestych czy życie w Warszawie, myślałem o tym, w jak odmiennych światach i środowiskach egzystowali wówczas moi rodzice.”
Swoją książkę Kazimierz Orłoś skonstruował w ten sposób, że opisuje losy dwóch rodzin równolegle, jeśli się ją czyta co drugi rozdział, to powstaje najpierw relacja dotycząca rodziny wileńskiej Mackiewiczów, a potem Orłosiów — zamieszkałych na Ukrainie. W taki też sposób próbowałam czytać tę książkę. Oczywiście do pewnego momentu — czyli poznania się rodziców autora w Warszawie w latach trzydziestych, kiedy losy dwóch rodzin się splatają.
Dopełnieniem ciekawych wspomnień są opisy podróży pisarza śladem rodziny na Ukrainę odbytej po stu latach, czyli w roku 2010.
Bardzo dobra lektura na zimowe wieczory dla czytelników, którzy lubią literaturę wspomnieniową i kresową, a więc przypuszczam, że dla Czytelników naszego pisma.
Dorota Giebułtowicz