Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 46
W tym miesiącu: 3298
W tym roku: 65685
Ogólnie: 540093

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Z historii stosunków niemiecko-rosyjskich (cz. 1)

Autor: Erhard Brödner
20-04-2016

Ogromna fala migrantów, prawdopodobnie ponad milion w ubiegłym roku, przybywających przede wszystkim z krajów Bliskiego Wschodu, zepchnęła w Niemczech na margines niemal wszystkie inne tematy z powszechnej dyskusji publicznej. Na łamach prasy niemieckiej prawie o niczym więcej się nie pisze, jak o związanych z tym problemach: logistycznych, finansowych i — co najważniejsze — społecznych. Spowodowało to także, że dyskusja nad stosunkami niemiecko-rosyjskimi, pojawiająca się w prasie od czasu do czasu po kolejnych poczynaniach Putina, szczególnie intensywna po bezprawnym zagarnięciu Krymu i ingerencji we wschodniej Ukrainie, została odsunięta na bok. Ale nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że nie na długo, bo już ukazały się w prasie głosy, że np. putinowska „bombardirowka” w Syrii ma może jako cel poboczny zaszkodzić Unii Europejskiej przez zwiększenie ogromnej fali uchodźców.
Stosunki niemiecko-rosyjskie, które kilka lat temu, w szczególności za rządów osobiście z Putinem zaprzyjaźnionego kanclerza Schrödera (rurociągi gazowe!), ale też w pierwszych latach kanclerstwa pani Merkel, były uważane za dobre, tak że według prasy niemieckiej patrzono na nie w Polsce — ze względów historycznych — nawet nieco podejrzliwym wzrokiem, przestały teraz, w związku z wydarzeniami ukraińskimi, być dobrymi. Stosunki te były oczywiście zawsze zmienne, ale mimo dwóch wielkich wojen jakoś szczególne, stanowiły to, co modnym anglicyzmem wyraziłoby się jako special relationship.
***
Około trzysta lat temu władcy rosyjscy w celu cywilizowania swego, wtedy co najmniej jeszcze półdzikiego kraju, szukali wzoru w Niemczech, co nie zadziwia: jako „samodzierżawcom” nie pasował im wolnościowy model sąsiedniej Rzeczypospolitej, bo ograniczałby na korzyść bojarów ich azjatycko-absolutną władzę. Natomiast absolutyzm zachodnioeuropejski na wzór francuski, powiązany w państwach niemieckich, w szczególności w Prusach, ze sprawną i efektywną administracją państwową i wojskową, bardziej im odpowiadał.
Ponadto istniały silne więzy dynastyczne Romanowych z niemieckimi rządzącymi rodzinami (Piotr III był z ojca Niemcem, a Katarzyna II etnicznie Niemką), co było kontynuowane i szczególnie widoczne w XIX w. (np. car Mikołaj I był ożeniony z córką króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, a jego syn Wilhelm z wnuczką cara Pawła; ponadto spowinowacone z Romanowymi były też dwory wirtemberski, sasko-weimarski, oldenburski, badeński, holsztyńsko-gottorpski, hesko-darmsztacki).
Do tego doszła jeszcze wspólna feudalna chęć wzbogacenia i rozszerzania imperium poprzez zagarnięcie obcych terytoriów, prowadząca do rozbiorów Polski, tworząca kumoterstwo zaborców w grabieży, a następnie ich wspólny interes w utrzymaniu zagrabionych terenów polskich. Te „specjalne” stosunki zostały między nimi scementowane na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. (tzw. „Święte Przymierze”), trwając dziesiątki lat.


1831 r. – Moskwa całymi rządzi Niemcami...
Wpływ rosyjski w tym czasie był w krajach niemieckich tak wielki, że Maurycy Mochnacki (w wydanych w Paryżu w 1836 r. „Pismach rozmaitych”, s. 410) pisał: „ostatecznie Moskwa całymi rządzi Niemcami”, a gen. Prądzyński w 1831 r. pisał, „...że za życia tego króla [Fryderyka Wilhelma III, E.B. ] Prusy nie wydostaną się z roli prawie lenna cesarza rosyjskiego...” (patrz „Pamiętniki” generała Prądzyńskiego, t. I., Kraków 1909, s. 189), a nawet Bismarck w swych pamiętnikach (Gedanken und Erinnerungen, t. I., Berlin 1913, s. 313) pisał: „Pod jego rządami [Mikołaja I., E.B. ] żyliśmy jako rosyjscy lennicy, choć w 1831 r. Rosja bez nas nie dałaby sobie rady z Polakami, a szczególnie potem we wszystkich europejskich konstelacjach od 1831 do 1850 r.”
Z powodu tej zależności „neutralne” Prusy popierały podczas Powstania Listopadowego w sposób tajny rosyjskie wojsko (Austria zachowywała się bardziej neutralnie). Ale dobre stosunki panowały wtedy tylko między rządami Rosji i państw niemieckich, w szczególności Prus, zupełnie inaczej odnosiło się do Rosji społeczeństwo niemieckie. Rozłam między oficjalnymi stosunkami z jednej, a powszechną opinią publiczną z drugiej strony odzwierciedla najlepiej ówczesna prasa. Tzw. „prasa rządowa” — a trzeba zaznaczyć, że w większych krajach niemieckich każdy rząd miał swój organ prasowy — popierała jednostronnie propagandę rosyjską: szkalując „nierozsądnych i niewdzięcznych za dobrodziejstwa prawowitego władcy” powstańczych Polaków, powtarzając kłamstwa rosyjskie co do rzekomych klęsk i wielkich strat powstańców, zaczynając od Grochowa, przemilczając okrucieństwa, jakich wojska rosyjskie się dopuszczały (np. Iganie, Oszmiana).
W przeciwieństwie do tego liberalna prasa „nierządowa”, mimo szczególnie w Prusach ostrej cenzury, pisała nie tylko, co się w Kongresówce naprawdę działo, ale też opisywała ogromną falę pro-polskiej sympatii, która ogarnęła całe społeczeństwo niemieckie. Doprowadziło to podczas trwania powstania, a szczególnie po jego klęsce do organizowania spontanicznej pomocy materialnej przez szerokie kręgi ludności państw niemieckich i nawet do wyjątkowego w literaturze europejskiej zjawiska tzw. Polenlieder — w setkach wierszy, częściowo śpiewanych, chwalono i popierano sprawę polską.
Wywołało to ostrą reakcję Rosji, która pośrednio przez swój (wyżej wskazany) wpływ na państwa niemieckie i bezpośrednią propagandę (w której nawet Puszkin wierszem „Do oszczerców Rosji” brał udział) i poprzez małą garstkę częściowo nawet przekupionych literatów niemieckich starała się temu przeciwdziałać. Bezskutecznie, bo niezależnie od polityki rządów panowała w społeczeństwie niemieckim, tak jak zresztą i w całej ówczesnej Zachodniej Europie, ogólna niechęć wobec „barbarzyńskiej” Rosji, spotęgowana przez Powstanie Listopadowe.


1866 – wojna prusko-austriacka
Mówiąc o stosunkach niemiecko-rosyjskich nie mówimy tu o Austrii, która po wojnie z Prusami 1866 r., nie była już członkiem Związku Niemieckiego (Deutscher Bund) i też nie weszła w skład nowej Rzeszy, tego zjednoczonego w styczniu 1871 r. pod egidą pruską nowego cesarstwa, zwanego wtedy potocznie „Rzeszą małoniemiecką” (niem.: Kleindeutsches Reich), bo w przeciwieństwie do starej Rzeszy nie obejmowała Austrii. Choć w interesie Austrii leżało oczywiście zachowanie tzw. status quo co do zagarniętych ziem polskich, ani ten wspólny interes, ani nawet bezinteresowna pomoc cara Mikołaja I w zdławieniu powstania węgierskiego przez 150.000 żołnierzy liczącą armię rosyjską w 1849 r. nie wystarczały, by utrzymać dobre stosunki Austrii z Rosją. Przyczyny należy jednak szukać nie tylko w niewdzięczności Habsburgów (znanej także w Polsce — gdzie za ocalenie Wiednia w 1683 r. przed Turkami odpłacono udziałem w rozbiorach!), ale przede wszystkim w wybujałym rosyjskim panslawizmie i słowianofilstwie.
„Panslawizm był dla Rosjan zawsze tylko panrusizmem” z celem politycznego zjednoczenia Słowiaństwa, jak twierdził np. znany badacz historii rosyjskiej, niemiecki historyk Günther Stökl (Russische Geschichte, 6. wyd., Stuttgart 1997, s. 509), wywodząc dalej, że cała ta „panslawistyczna misja Rosji” była do głębi niewiarygodna: za przywłaszczeniem sobie roli wyzwoliciela Słowian bałkańskich i Czechów stał przecież bezlitosny ucisk Polaków i Ukrainców (jw., s. 511). Popierając rosnący nacjonalizm czeski i rozszerzając wojnami z Turcją swój wpływ na zajęte słowiańskie księstwa dunajskie, Rosja automatycznie naruszała tym interesy austriackie. Stosunki rosyjsko-austriackie były więc szczególnie w drugiej połowie XIX wieku raz mniej, raz więcej napięte; nie zapomnijmy, że przyczyniły się one w pierwszym rzędzie do wybuchu I Wojny Światowej.



Współpraca między Niemcami a Rosją jest zawsze dobra dla pokoju
Stosunki rosyjsko-niemieckie poniżej szczebla rządowego, a więc opinia społeczna wobec Niemców, były nacechowane niechęcią młodszego pokolenia społeczeństwa rosyjskiego — tak pisał w swoich pamiętnikach Bismarck, ambasador pruski od 1859 r. w Petersburgu (Gedanken und Erinnerungen, s. 253). Może już wtedy doszedł do przekonania będącego dewizą jego późniejszej polityki zagranicznej jako premier pruski (od 1862 r.) i kanclerz Rzeszy (od 1871 r.), że współpraca między Niemcami a Rosją jest zawsze dobra dla pokoju (rozumianego w sensie zachowania tzw. status quo w Europie, cementującego też podział Polski), a spory, lub nawet otwarta wrogość, zawsze będą oddziaływały negatywnie.
Głównym motorem jego polityki była obawa przed sojuszem między Rosją a Francją, która po klęsce 1870/71 i stracie Alzacji i Lotaryngii zionęła chęcią odwetu wobec Niemiec. W wypadku wojny oznaczałoby to walkę na dwóch frontach.
Neutralność Prus w sporze o Bałkany
Prusy, nie mając ani granicy z Turcją, ani specjalnych interesów w Turcji, trzymały się z dala od sporów bałkańskich. Zachowały neutralność podczas Wojny Krymskiej (1854/55), chociaż były po stronie Rosji, którą wspierały także później podczas Powstania Styczniowego. Ale popierając Rosję (bez udziału własnych sił zbrojnych) w stłumieniu powstania Konwencją Alvenslebena, a odmawiając z drugiej strony carowi Aleksandrowi II zgodnie z tą konwencją poparcia wojskowego przeciw Austrii (która 1863 wraz z Anglią i Francją zaproponowała w Petersburgu przywrócenie spokoju w Królestwie Polskim przez amnestię i reformy administracyjne), Prusy starały się o neutralność wobec wszystkich mocarstw europejskich, co ułatwiło później Bismarckowi grać rolę (jak on to nazwał) „uczciwego pośrednika” między Rosją, Austrią, Anglią, Francją i Turcją.


1871 – Cesarstwo niemieckie partnerem Rosji
Pozbywając się w latach pięćdziesiątych stopniowo starej zależności od Rosji, Prusy powoli wyrastały z roli „podopiecznego”. Rosnąc w potęgę jako „pruskie” cesarstwo niemieckie (od 1871 r.) stały się partnerem Rosji, z własnymi, odrębnymi interesami, po części nawet przeciwnymi do rosyjskich. Drażniło to rosyjskie ambicje, a wzrastający w Rosji panslawizm był emocjonalnym fermentem przeciwko „germańskiej” Rzeszy, dlatego też współpraca z Francją mogła być dla Rosji ważną kartą w grze o równowagę sił.


Konflikt Austrii i Rosji i lawirowanie Bismarcka
Po 1871 r. Niemcy stały pod przymusem porozumienia z Austrią lub Rosją, które w tym czasie były ze sobą zwaśnione: Austria chciała sojuszu z młodą Rzeszą, skierowanego przeciw Rosji, a Rosja sojuszu przeciw Austrii, Niemcom zaś chodziło o niedopuszczenie skierowanego przeciw Rzeszy sojuszu rosyjsko-francuskiego albo austriacko-francuskiego. Ze względu na napięte stosunki brytyjsko-rosyjskie, zbliżenie Niemiec i Anglii i tak nie wyeliminowałoby niebezpieczeństwa sojuszu Francji i Rosji. Chodziło Bismarckowi więc o konstelację między trzema cesarstwami, która mogłaby zneutralizować konflikt rosyjsko-austriacki na Bałkanach, nie wciągając w to Niemców. To było celem polityki zagranicznej Bismarcka, którego osiągnięciem był tzw. Układ Trzech Cesarzy z października 1873 r. Ale układ ten nie miał wiele wspólnych punktów, stanowiąc w gruncie rzeczy tylko potwierdzenie „wspólnych zasad” i obietnicę konsultacji i utrzymania pokoju. Rosja nie chciała widzieć Niemców jako sędziego polubownego na Bałkanach; prędka rekonwalescencja Francji jako mocarstwa europejskiego; obawy europejskie przed półhegemonią niemiecką — wszystkie te problemy polityki zagranicznej wpływały na stosunki niemiecko-rosyjskie. Na carskie pytanie w październiku 1876 r., jakie stanowisko Niemcy zajęłyby w wypadku rosyjsko-austriackiego konfliktu bałkańskiego, Bismarck odpowiedział wymijająco, że nie wolno dopuścić do wybuchu wojny, wskazał konieczność zgody z Austrią, i dał do zrozumienia, że integralność Austrii jest sprawą egzystencjalną dla Niemiec.
W przeciwieństwie do Austrii zaniechał paktowania z Anglią, bo stanowiłoby to w oczach carskich politykę antyrosyjską, mogącą w rezultacie prowadzić do sojuszu Rosji z Francją. Bismarck prowadził politykę ściśle neutralną.


1877 — Rosyjska wojna o wpływy na Bałkanach
W 1877 r. Rosja wraz z Rumunią zaczęła wojnę z Turcją i doprowadziła w traktacie pokojowym w marcu 1878 w San Stefano do utworzenia tzw. Księstwa Wielkobułgarskiego (praktycznie rosyjskiego państwa satelickiego) sięgającego aż do Morza Egejskiego. Nie uwzględniono przy tym interesów ani austriackich, ani angielskich. Doszło do konfliktu: gdy kozacy stali już pod Konstantynopolem, pojawiła się tam wielka flota angielska. Rosja musiała swe warunki pokojowe zrewidować. Zgodzono się na kongres rozejmowy mocarstw, który odbył się 1878 w ściśle neutralnym w tym sporze Berlinie. A że Rosję (przeceniającą swoje faktyczne siły — tak np. czarnomorska flota wtedy jescze nie istniała), zmuszono do ustępstw niweczących stare moskiewskie dążenia do zdobycia Konstantynopola, pogorszyło to stosunki rosyjsko-niemieckie, bo Petersburg dopatrywał się winy w pośrednictwie Bismarcka.


Układy Trzech Cesarzy – 1881 i 1884
Skłoniło to z kolei Bismarcka do wzmocnienia stosunków z Austrią i 1879 do zawarcia układu o wzajemnej pomocy w razie ataku rosyjskiego (układ ten, tzw. Zweibund, był w mocy aż do 1918 r.). Dążeniem Bismarcka było utrzymać status quo, by zabezpieczyć w pokoju konsolidację tego nowego mocarstwa w centrum Europy. Czynił to chytrą dyplomacją, całą siecią układów z państwami europejskimi, by nie dopuścić do powstania skierowanych przeciw Rzeszy przymierzy Francji z innymi państwami, szczególnie z Rosją. Doszło nawet do nowego porozumienia z Rosją, ukoronowanego tzw. „Układem Trzech Cesarzy” w 1881 r., ale przeciwnie do układu z 1873 r. tylko tajnego, ze względu na nacjonalistyczną antyniemiecką opinię powszechną w Rosji. Układ ten został w 1884 r. jeszcze raz o trzy lata przedłużony.


1890 – odsunięcie Bismarcka od władzy i niebezpieczeństwo wojny między Austrią i Rosją
W maju 1882 r. Austria i Niemcy zawarły pakt z Włochami (tzw. Dreibund) zapewniający neutralność włoską w wypadku wojny austriacko-rosyjskiej i wzajemne poparcie przeciwko Francji. Do tego paktu 1883 przystąpiła Rumunia, a Hiszpania i Turcja szukały „luźnego oparcia”. Te i wszystkie inne (częściowo nawet między sobą sprzeczne) układy Bismarcka z państwami europejskimi (w niemieckiej prasie ówczesnej mawiało się o „grze z pięcioma kulami”) stanowiły jednak tylko cienką sieć, która została zerwana po odsunięciu Bismarcka od władzy w 1890 r. przez Wilhelma II. Jego prowokacyjna „polityka wolnej ręki”, nieforemna imperialistyczna polityka kolonialna, powiązana z aroganckimi wystąpieniami na arenie międzynarodowej, nie były dłużej w stanie utrzymać delikatnej równowagi sił.
Już przedtem doszło do nowych sporów bałkańskich między Rosją a Austrią, która przeciągnęła stojącą pod dominującym wpływem rosyjskim Bułgarię na swoją stronę. Car Aleksandr III odmówił 1887 przedłużenia „Układu Trzech Cesarzy”, bo dalsze paktowanie z Austrią było teraz dla Rosji politycznie niemożliwe. Szukano przyczyn fiaska rosyjskiej polityki zagranicznej na Bałkanach — oczywiście nie we własnych błędach. Rosyjski minister spraw zagranicznych N.K. Giers, widząc że prestiżowa polityka panslawistyczna zagraża zabezpieczeniom carskiej polityki zagranicznej, zawarł w 1887 r. z Bismarckiem nowy — tajny — traktat reasekuracyjny, mający zapewnić neutralność niemiecką w wypadku wojny rosyjsko-austriackiej i neutralność rosyjską w ewentualnej wojnie niemiecko-francuskiej. Traktat ten po odsunięciu Bismarcka od władzy nie został wznowiony i doszło do tego, czego Bismarck się najbardziej obawiał: w 1894 r. zawarto pakt rosyjsko-francuski, zagrażający Rzeszy w wypadku wojny atakiem z dwóch stron, pakt bardzo trwały, bo stosunki niemiecko-rosyjskie nie polepszyły się w następujących dwudziestu latach. A gdy na dodatek wilhelmowska polityka zagraniczna doprowadziła do tego, że Anglia i Francja zbiżyły się do siebie, zawierając 1904 pakt skierowany przeciw Rzeszy, tzw. Entente cordiale, Europa powoli staczała się ku katastrofie wybuchu wojny światowej. Niemcom groziła wojna, której tak się obawiano — na dwóch frontach.


Erhard Brödner


Koniec cz. 1.(Śródtytuły pochodzą od Redakcji)