Dzisiaj: | 110 |
W tym miesiącu: | 427 |
W tym roku: | 44091 |
Ogólnie: | 471143 |
Od dnia 21-09-2006
Kościoły protestanckie w Niemczech przygotowują się na uroczyste obchody 500-lecia Reformacji, za której początek uważano od dawna 31 X 1517 r., dzień ogłoszenia słynnych 95 tez Marcina Lutra w Wittenberdze. Już w 2014 r. ukazały się w związku z tym liczne artykuły, z reguły przedstawiające bezkrytycznie Reformację i jej oddziaływanie nie tylko w Niemczech aż do teraźniejszości. I tak w specjalnym wydaniu niemieckiego magazynu ewangelickiego „Chrismon” z okazji tzw. Reformationstag [Dnia Reformacji] obchodzonego w Niemczech 31 października, w artykule Arnda Brummera zatytułowanym „Gute Gefühle im Dom” [„Dobre uczucia w katedrze”, E.B.], zawierającym m.in. wywiad z panią arcybiskupem Antją Jackelén w Uppsali, liderką protestantów szwedzkich pochodzącą z Niemiec, przedstawiono krótko szwedzki Kościół ewangelicko-luterański. W artykule tym m.in. wspomniano także, że król Gustaw I Waza został przez szwedzki parlament w 1527 r. mianowany zwierzchnikiem Kościoła szwedzkiego (zamiast papieża), a wszystkie dochody Kościoła miały wpływać do skarbca państwowego, choć luteranizm przyjęto dopiero kilka lat później.
Krótko mówiąc, nie „nowa wiara” była przyczyną oderwania się Szwecji od papiestwa. Co więc było przyczyną? Wykorzystując starorzymską formułą prawną „cui bono” — tzn. na czyją korzyść, można by zadać pytanie: czy głównym motywem po zerwaniu więzów Unii Kalmarskiej (łączącej unią personalną królestwa Danii, Norwegii i Szwecji pod berłem duńskim) było wzmocnienie pozycji nowo wybranego własnego króla z rodowitej szwedzkiej dynastii Wazów na miejsce króla duńskiego? Czy może prostą przyczyną była powszechna królewska i możnowładcza żądza i chciwość, chęć wzbogacenia się dobrem kościelnym? Może próbowano uzyskać poza władzą świecką także władzę duchową nad poddanymi? Bo tworząc Kościoły lokalne, jak w Niemczech (tzn. każdy z protestanckich władców na swoim terytorium w ramach Rzeszy), lub Kościoły narodowe, jak w Szwecji i np. w Anglii, można było przecież — nawet pod zwierzchnictwem nadzorczym władzy państwowej — pozostawić tym Kościołom autonomię, włącznie z materialną, przez przekazanie im katolickich dóbr kościelnych. Nie uczyniono tego, lecz zmieniono duchownych przez materialną zależność w urzędników państwowych, co oznaczało w praktyce absolutną władzę samodzielnego władcy nad Kościołem jak i poddanymi, i tworzenie tzw. absolutum dominium, czego najbardziej się obawiała ceniąca wolność osobistą polska szlachta. I może też właśnie ta obawa była jedną z przyczyn, że początkowy zapał znacznej (ok. 16–20%) części szlachty polskiej do „nowej wiary”, szczególnie w wersji kalwinistycznej, dość prędko osłabł.
Rozwojowi luteranizmu sprzyjała słabość Kościoła katolickiego, niezdolnego do przeprowadzenia koniecznych reform i zapobieżenia rozkładowi moralnemu (handel odpustami i powszechne zgorszenie moralnym zdeprawowaniem części duchowieństwa, w tym wyższego, włączając nawet niektórych papieży). Równocześnie sprzyjało Reformacji wzrastające zainteresowanie społeczeństwa sprawami religijnymi, dzięki tłumaczeniom Pisma Świętego na języki narodowe i rozpowszechnianie go przez wynalazek i prędki rozwój drukarstwa.
W każdym razie dla króla szwedzkiego wzorem, jak można szybko osiągnąć wzmocnienie władzy, z pewnością były państwa niemieckie. W pierwszym rzędzie — Saksonia, kraj, w którym żył i działał charyzmatyczny mnich Marcin Luter, protegowany, czasowo ukrywany i chroniony przed banicją cesarską przez księcia elektora Fryderyka III (tzw. „Mądrego”) i jego następcę.
By zapobiec rozszerzaniu się — częściowo właśnie przez tę „nową wiarę” spowodowanego — społecznego bałaganu (np. powstania chłopskie w Turyngii), Luter po odbytej wraz ze swym współpracownikiem Filipem Melanchtonem podróży wizytacyjnej do całego szeregu nowo powstałych ewangelickich gmin kościelnych, znajdujących się w nędzy nie tylko materialnej, ale i duchowej, wezwał ówczesnych suwerennych książąt Rzeszy, popierających Reformację, w liście adresowanym w 1525 r. do saskiego księcia elektora Jana (tzw. „Stałego”), aby wzięli tymczasowo te parafie pod opiekę. Suwerenni książęta północnych i środkowych Niemiec, którzy przeszli na „nową wiarę”, prędko skorzystali z tej dodatkowej okazji do zagarnięcia dóbr kościelnych i utworzyli w swych krajach tzw. „Landesherrliches Kirchenregiment” — tzn. objęli kierownictwo świeckie nad ewangelickimi parafiami, tworząc z nich jednolitą organizację kościelną dla każdego z ich terytoriów — tak, że w rezultacie każdy z nich był władcą świeckim i równocześnie „sumus episcopus” [najwyższym biskupem, E.B.] dla protestantów swego księstwa.
Dla wielu władców, nie tylko w Niemczech, żądza zagarnięcia dóbr kościelnych była kuszącym motywem, ale bynajmniej nie jedynym, bo i polityczne przyczyny odgrywały niemałą rolę. W świeżo wydanej (2015) historii kultury chrześcijaństwa Die Verzauberung der Welt [Zaczarowanie świata, E.B. ] historyk Jörg Lauster wywodzi, że dominacja władców świeckich nad parafiami ewangelickimi, która miała być według intencji Lutra tylko przejściowa, znalazła jednak w Niemczech finał dopiero z początkiem XX wieku, z chwilą wprowadzenia republiki.
Nawet jeżeli możliwość skorzystania ze sposobności wzmocnienia własnej władzy i wzbogacenia się dobrem kościelnym nie była główną przyczyną, ale tylko poboczną motywacją ich apostazji, i nawet jeśli założymy, że dla wielu z nich przejście na „nową wiarę” mogło było podyktowane przekonaniem, że chodziło tu o ich osobiste zbawienie lub nawet poczuciem odpowiedzialności za losy poddanych — to jednak i jedni i drudzy chętnie skorzystali ze związanych z tym ogromnych korzyści materialnych i możliwości wzmocnienia władzy nad poddanymi. I to nie tylko książęta świeccy tak postępowali, ale nawet niektórzy biskupi (jeśli byli równocześnie samodzielnymi władcami terytorialnymi), jak np. arcybiskup koloński (i jako taki równocześnie książę elektor) Hermann von Wied, który starał się 1542/1543 bezskutecznie wprowadzić Reformację na terytorium elektoratu kolońskiego, a prawie pół wieku później następny abp koloński Gebhard Truchsess von Waldburg zmienił wiarę, by nie tylko ożenić się ze swoją kochanką, ale by uczynić z archidiecezji podległe jemu księstwo. Zamiar ten nie znalazł poparcia mieszczaństwa i rady miejskiej w Kolonii, a abp Gebhard został bullą papieską z dnia 22 marca 1583 r. usunięty z urzędu.
Zyski z sekularyzacji Zakonu Krzyżackiego
Natomiast w leżącym poza granicami Rzeszy terytorium Zakonu Niemieckiego „Krzyżaków” taki „zamach stanu”, będący w gruncie rzeczy ogromnym bezprawnym zagarnięciem obcego — bo zakonnego — dobra, udał się: wybrany w 1510 r. Wielkim Mistrzem zakonu margrabia Albrecht von Brandenburg-Ansbach (z rodu Hohenzollernów, z którego wywodzili się też elektorzy brandenburscy i późniejsi królowie pruscy) w 1525 r. przeszedł na wyznanie ewangelickie i przekształcił państwo zakonne w świeckie księstwo, które po złożeniu hołdu (w Polsce powszechnie znane z obrazu Matejki, tzw. „Hołd Pruski”) swojemu wujowi, królowi polskiemu Zygmuntowi I „Staremu”, otrzymał od niego tzw. Prusy Książęce jako dziedziczne lenno. Zakon jako taki (który od tego czasu stracił na znaczeniu, ale egzystuje po dzień dzisiejszy) ograniczył swoją działalność do pozostałych niewielkich posiadłości w Rzeszy. Nawet banicja ogłoszona przez papieża i cesarza nie zmieniły w niczym stanu rzeczy.
Ale nie tylko w Niemczech i w Skandynawii władcy skorzystali z nadarzającej się okazji, by czerpać profity z zerwania więzi z papiestwem. Król angielski Henryk VIII, za pamflet antyluterański przez papieża dopiero co odznaczony tytułem defensor fidei [obrońca wiary, E.B.], również uczynił ten krok, uzyskując oprócz powyżej wspomnianych korzyści jeszcze dodatkową możność pozbycia się kolejnych żon. Śladem tego zagarnięcia dóbr kościelnych w Anglii jest np. dodatek abbey [opactwo, E.B.] w nazwie całego szeregu dworów szlacheckich po dzień dzisiejszy.
Troski reformatora
Oczywiście za przeprowadzeniem reformacji stały w pierwszym rzędzie przyczyny duchowe. Lutrowi chodziło o zreformowanie Kościoła na podstawie zasad Pisma Świętego (tak, jak on to rozumiał), a nie o stworzenie odrębnego nowego Kościoła. Wiele tysięcy wiernych przechodzących na „nową wiarę” uważało swoją apostazję za czyn wiary; byli przekonani, że zbawienie dusz można uzyskać tylko na drodze wskazanej przez Lutra i innych ówczesnych reformatorów
(i za takich uważających się heretyków nie zawsze działających w dobrej wierze, jak np. przywódcy czołowi anabaptystów w Münster 1534-1535). Dopiero później, w tzw. „Augsburskim Pokoju Religijnym” 1555 r., który zakończył w państwach niemieckich religijne zamieszki wojenne między katolikami a protestantami i zalegalizował protestantyzm w Rzeszy, ustalono prawo władcy terytorialnego do wyboru wyznania jego poddanych — tzw. formuła cuius regio, eius religio [czyja władza, tego religia, E.B.]. W rezultacie po niemal 40 latach rozruchów, mających częściowo charakter wojen domowych, augsburska legalizacja Reformacji gwałciła sumienia setek tysięcy poddanych, zmuszonych przyjąć konfesję swego władcy, co doprowadziło też do rozłamu społeczeństwa niemieckiego na dwa zaciekle zwalczające się obozy religijne.
Poprzednie rozruchy chłopskie na tle wzrastającej nędzy, podniecane przez źle rozumiane reformatorskie tezy w duchu Lutra, były tego rozłamu początkiem i doprowadziły, szczególnie w Turyngii i w okręgach południowo-niemieckich, do krwawych zamieszek i gwałtów. I tak na przykład w pierwszych dniach kwietnia 1525 r. watahy chłopskie splądrowały i zniszczyły ponad 40 klasztorów. Marcin Luter, miłujący karność i porządek, zarzucił powstańcom chłopskim, że Ewangelią się tylko maskują, i w traktacie Wider die mörderischen und räuberischen Rotten der Bauern [„Przeciw morderczym i rabującym watahom chłopskim”, E.B.] wezwał władców do bezwzględnego stłumienia „wojny chłopskiej” [niem. Bauernkrieg], pisząc: „przelewem krwi książę teraz może sobie łatwiej zasłużyć na niebo, niż inni modlitwą”, co większość adresatów skwapliwie uczyniła.
Zwolennicy „starej wiary” widzieli w tym wszystkim „owoce” Reformacji, którą dlatego też chcieli doszczętnie zniszczyć. I nie tylko oni stawiali na przemoc: reformator Zürichu Huldrych Zwingli poległ w 1531 r., usiłując (bezskutecznie) doprowadzić mieczem inne kantony szwajcarskie do nowej wiary.
Polityczne konsekwencje rozłamu
Powyżej wspomniany „Pokój Religijny” z 1555 r. był tylko jakby zawieszeniem broni, nie zmieniającym stanu rzeczy. Późniejszą konsekwencją tego rozłamu społecznego była straszna wojna 30-letnia 1618-1648 (w wyniku której Niemcy, liczące przed wybuchem wojny ok. 16 milionów mieszkańców, straciły 1/3 ludności). Można nawet powiedzieć, że w XIX w. tzw. „Kulturkampf” w Prusach miał podłoże religijne; walka była skierowana przeciwko katolikom, zarówno w Poznańskim jak i w Nadrenii, ale to już inny temat (podobnie jak rozważanie, jak wojna 30-letnia, która wzmocniła potęgę szwedzką, przyczyniła się pośrednio do strasznego dla Rzeczypospolitej „Potopu”).
Oczywiście, nie można szerzenia się Reformacji w XVI wieku przypisać wyłącznie chęci zagarnięcia dóbr kościelnych (co właściwie nigdzie nie wywołało głośnych protestów społecznych) i wzmocnienia władzy nad poddanymi przez poszczególnych władców, jest to jednak niewątpliwie jeden z pobocznych, ale ważnych aspektów jej prędkiego i daleko sięgającego rozszerzania się i utrwalania. A że aspekt ten był (wstydliwie?) ponad cztery wieki powszechnie raczej przemilczany, leżało to zapewne w interesie pokoju wewnętrznego w Europie, a szczególnie w interesie rządzących dynastii państw protestanckich (jak to miało miejsce w Niemczech — do końca I wojny).
Moim zdaniem, Kościoły ewangelickie, celebrując 500-lecie Reformacji, nie powinny tylko hucznie świętować, a Kościół katolicki, współwinny, że w ogóle do Reformacji doszło, nie powinien w ramach ekumenizmu zająć niezdecydowane stanowisko (czy będąc zaproszonym brać udział w uroczystościach? gratulować czy przemilczeć?). Lepiej byłoby, gdyby Kościoły z okazji 500-lecia Reformacji w akcie wspólnej pokuty chrześcijańskiej biły się w pierś — nostra culpa — i poważniej niż teraz starały się o stopniowe pojednanie. Bo nie tylko trudno zapomnieć negatywne strony i skutki Reformacji, jak ten powyżej wskazany aspekt grabieży dóbr kościelnych, ale przede wszystkim po dzień dzisiejszy trwający skandal rozłamu chrześcijaństwa. Choć rozłam ten nie leżał w intencji Lutra, to jednak on i inni reformatorzy, jak np. Kalwin, nie uczynili absolutnie nic, by temu zapobiec. Każdy z nich upierał się przy swoim zdaniu, tak jak i katolicy — widząc tylko we własnym Kościele możliwość uzyskania zbawienia („extra ecclesiam nulla salus”).
Słynny humanista Erazm z Rotterdamu (1466-1536) — jeden z najwybitniejszych uczonych filozofów, teologów i pisarzy owego czasu, do głębi przekonany o konieczności zreformowania Kościoła, na próżno starał się przez lata o zachowanie jedności Kościoła, zaklinając Lutra o umiarkowanie. Obecne międzykonfesyjne uznanie Jezusa Chrystusa jako wspólnego nam Pana jest tylko pierwszym krokiem do złagodzenia najboleśniejszych skutków tego rozłamu. Całkowita jedność wiary, obrzędu i organizacji zdają się być stracone na zawsze.
Jak świętować?
Historyk Katharina Kunter wspomina w czasopiśmie „Chrismon” z czerwca br. w artykule „Ende eines Helden” [Koniec bohatera, E.B.], jak 100 lat temu w czasie I wojny światowej władze niemieckie wykorzystały 400-lecie Reformacji dla propagandy nacjonalistycznych i imperialistycznych celów, i cytuje ówczesnego szkockiego historyka Jamesa Stalkera, który chłodno skonstatował, że protestanci niemieccy nic nie uczynili, by wojnie zapobiec, i że dlatego teraz „sprzymierzone Wielka Brytania i Stany Zjednoczone są wezwane, by być lepszymi protestantami niż sami Niemcy”.
Sądzę jednak, że 500. rocznica Reformacji nie będzie takim nacjonalistycznym, niemieckim świętowaniem.
Erhard Brödner
(Śródtytuły pochodzą od Redakcji)
Ważniejsza bibliografia:
Christoph Morgner: Martin Luther: Rebell oder Reformator? W czasopiśmie „Evangelische Verantwortung” Wydanie 7+8, 2014.
Arnd Brummer: Gute Gefühle im Dom, w czasopiśmie „Chrismon”, spec. wyd. z okazji Dnia Reformacji 2014.
Katharina Kunter: Ende eines Helden, w czasopiśmie „Chrismon”, wyd. czerwiec 2016 r.
Otto Betz: Die Gegenspieler: Luther – Erasmus w tygodniku kat. „Christ in der Gegenwart” Nr. 23/2016.
Henryk Samsonowicz, Janusz Tazbir, Tadeusz Łepkowski, Tomasz Nalęcz: Polska — Losy Państwa i Narodu, Warszawa 1992.
Jörg K. Hoensch: Geschichte Polens, wyd. 3, Stuttgart 1998.
Robert Stupperich: Geschichte der Reformation, dtv, München 1967.
Martin Luther: Von weltlicher Obrigkeit, wyd. Wolfgang Metzger,
(t. 4 zebr. dzieł; tzw. Calwer Luther-Ausg.), Stuttgart 1996.
Wyd. Kulturzentrum Ostpreussen/Centrum Kultury Prus Wschodnich; Teksty, tłumaczenie: Wiesław Gogan:
Die Geschichte des Deutschen Ordens von der Gründung bis zur Gegenwart / Dzieje Zakonu Niemieckiego od założenia do dzisiaj, Wrocław 2013.
Jörg Lauster: Die Verzauberung der Welt. Eine Kulturgeschichte des Christentums, München 2014.