Dzisiaj: | 71 |
W tym miesiącu: | 388 |
W tym roku: | 44052 |
Ogólnie: | 471104 |
Od dnia 21-09-2006
Jako biograf Stefana Starzyńskiego, wydawca jego Archiwum i wspomnień jego współpracowników, czuję się zobowiązany do oceny prób rewizji jego miejsca w historii Polski i Warszawy, dokonanej przez redaktora Grzegorza Piątka w studium „Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego”. (Warszawa Grupa Wydawnicza Foksal, 2016)
Autor reprezentuje młode pokolenie badaczy – rocznik 1980 – rocznik mojej wnuczki, które z pozycji mentalności młodej generacji dokonuje rewizji oceny bohaterów i wydarzeń naszej historii XX stulecia.
W samym tytule studium mamy już ocenę „sanator”, czyli przedstawiciel znienawidzonej przez wielu rodaków „Sanacji”. W podtytule „Kariera Stefana Starzyńskiego” – a więc autor zamierza przede wszystkim śledzić drogi kariery swego bohatera i koszty uzyskiwanych sukcesów.
W swoich trzech wydaniach biografii S. Starzyńskiego przyjąłem inną metodę analizy. Śledząc rozwój poglądów i postaw Starzyńskiego starałem się pokazać wpływ środowiska rodzinnego na jego zachowanie, przede wszystkim wpływ starszych braci Romana i Mieczysława, wybitnych socjalistów w młodości, oraz środowiska Związków Strzeleckich, POW i Legionów Polskich na ewolucję jego poglądów.
„Czyściciel życia publicznego”, czy człowiek ideowy
Służba w Wojsku Polskim w latach 1918-1921 walczącym z Armią Czerwoną, zaangażowanie w realizację ukraińskiej polityki Komendanta Piłsudskiego, a później śledzenie w latach 1921–1924 ewolucji systemu sowieckiego z pozycji sekretarza generalnego Polskiej Komisji Reewakuacyjnej i Specjalnej, poważnie wzbogaciły osobowość Starzyńskiego, który w broszurze „Zagadnienia narodowościowe w Rosji Sowieckiej”, wydanej w 1924 r. przez pepesowskie Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego, starał się obiektywnie pokazać skutki narodowościowej polityki bolszewików, w pierwszym okresie ich działania, którzy obok indoktrynacji ideologicznej starali się likwidować analfabetyzm dominujący wśród licznych azjatyckich grup etnicznych zamieszkujących Związek Sowiecki.
Działalność Starzyńskiego w Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów i opracowanie „Programu rządu pracy”, a przede wszystkim zgłoszenie chęci wstąpienia w szeregi PPS w marcu 1926 r. to nie przykład budzenia się „sanatora”, ale emocjonalne reakcja bezrobotnego na przejawy nowej recesji gospodarczej za czasu gabinetu Aleksandra Skrzyńskiego (listopad 1925 – maj 1926). Starzyński dość krytycznie, podobnie jak socjaliści, oceniał politykę ministra skarbu Jerzego Zdziechowskiego: ograniczania płac, zakaz zatrudniania nowych pracowników przez państwo, radykalną redukcję liczby kolejarzy i wzrost podatków pośrednich. Gdy p. Grzegorz Piątek widzi w swej biografii Starzyńskiego „budzącego się sanatora, uzdrawiacza i czyściciela życia publicznego”, ja widzę troskę ideowego polityka, zatroskanego o wyjście z recesji gospodarczej lat 1925-1926.
W publicystycznym stylu, przypominającym dzisiejsze informacje i polemiki prasowe, potraktował, autor działalność Starzyńskiego w „małej Radzie Ministrów” za czasu kolejnych gabinetów Kazimierza Bartla, gdy nazwano go „samowarkiem”, bo „kipiał ciągle inicjatywą i nowymi pomysłami” i gdy był „szarą eminencją” w Ministerstwie Skarbu. Kolejne pięć gabinetów K. Bartla, profesora Politechniki Lwowskiej w okresie od maja 1926 r. do marca 1930 r. to był okres dynamicznego rozwoju Polski, szybkiej rozbudowy Gdyni, magistrali węglowej Śląsk-Gdynia, ponad 10-procentowego rozwoju rocznie przemysłu w Warszawskim, Śląskim i Staropolskim Okręgu Przemysłowym, zwycięskiego zmagania się z wojną celną z Niemcami i dynamicznego rozwoju eksportu płodów rolnych. W tym czasie harmonijnego rozwoju prywatnych i publicznych inwestycji, przyznano pełnię praw obywatelskich uchodźcom z Rosji, głównie żydowskiego pochodzenia.
Przeciwko zwolennikom liberalizmu gospodarczego
W latach kryzysu gospodarczego 1930-1934 Starzyński w ostrej polemice ze zwolennikami liberalizmu gospodarczego, ze sporą grupą swych zwolenników, głównie wywodzących się z lewicy społecznej, bronił aktywnej roli państwa w życiu gospodarczym i przegrał batalię ze zwolennikami deflacyjnej polityki gospodarczej, będąc oddelegowany na pod koniec 1932 r. na stanowisko wiceprezesa Banku Gospodarstwa Społecznego.
Swój wielki talent organizatorski i medialny ujawnił on jako komisarz generalny Pożyczki Narodowej lat 1933–1934. Moim zdaniem te osiągnięcia i dobre stosunki z Walerym Sławkiem – prezesem BBWR – zadecydowały o nominacji Starzyńskiego na komisarycznego Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy. Bolesne zmiany i redukcje personalne dokonane przez Starzyńskiego dotknęły przede wszystkim członków i sympatyków Stronnictw Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego i opozycyjnej PPS.
Najbardziej dynamiczny prezydent Warszawy
Zdynamizował on pracę wielu starych wydziałów Zarządu Miejskiego, a przede wszystkim Wydziału Planowania Miasta i nowego Referatu Zażaleń, który miał realizować hasła nowego prezydenta: „Frontem do obywatela”. „My dla ludności, a nie ludność dla nas”.
Starzyński miał talent dobierania sobie ludzi ideowych, oddanych miastu; przy ich pomocy Starzyński stał się najbardziej dynamicznym prezydentem Warszawy międzywojennej, co podkreślał stale jego wybitny poprzednik Piotr Drzewiecki, pełniący funkcje prezydenta Warszawy w latach 1917-1921. I przeszedł on do historii Warszawy nie tylko jako bohaterski Komisarz Cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy i Armii „Warszawa”, zamordowany przez Gestapo, ale jako prezydent czasu pokoju, zasłużony dla europeizacji miasta m.in. w postaci:
– modernizacji wszystkich jego arterii wylotowych;
– budowy wielu szkół, głównie na zaniedbanych przedmieściach;
– rozbudowy nowoczesnej infrastruktury miasta, co umożliwiło dynamiczny rozwój budownictwa mieszkaniowego a także przemysłowego.
Za czasów Starzyńskiego powstało w Warszawie ok 100 tys. nowych izb mieszkaniowych i to głównie na byłych przedmieściach: Grochowie, Mokotowie, Żoliborzu, Bielanach, Marymoncie, Targówku. Trwał proces ich integracji urbanistycznej z centrum miasta.
„Testament urbanistyczny” Starzyńskiego
Starzyński miał śmiałą wizję rozwoju miasta, zaprezentowaną m.in. w czteroletnim planie inwestycyjnym, opracowanym finansowo w grudniu 1937 r. Pozostawił w swym „testamencie urbanistycznym” m.in: budowę reprezentacyjnej dzielnicy im. Józefa Piłsudskiego z centrum na Polu Mokotowskim, gdzie stanąć miała Świątynia Opatrzności Bożej wg projektu Bohdana Pniewskiego, wystawa osiągnięć gospodarczych na terenie dzisiejszego Stadionu Narodowego na 25. rocznicę odzyskania niepodległości, zorganizowanie planowanych na 1956 r. Igrzysk Olimpijskich, budowa mostu im. Piłsudskiego na przedłużeniu ul. Karowej.
Swój szacunek dla historycznej tożsamości miasta wyraził w odbudowie jego czołowych pałaców, murów starej Warszawy, zorganizowaniu Muzeum Historii Warszawy i trzech wystaw urbanistycznych.
Nagrody artystyczne Warszawy inspirowane przez Starzyńskiego w dziedzinie literatury, malarstwa, rzeźby, muzyki, integrowały z planami rozbudowy miasta środowisko twórców o różnych poglądach artystycznych i ideowych.
Wbrew poglądom red. Grzegorza Piątka uważam, że dokonania Starzyńskiego w okresie międzywojennym decydowały w sposób istotny o jego trwałym miejscu w historii Warszawy.
Poza tym warto podkreślić ewolucję jego poglądów w latach 1937-1939. Nie był on entuzjastą działalności politycznej marszałka Edwarda Śmigłego Rydza i deklaracji ideowej Obozu Zjednoczenia Narodowego płk. Adama Koca. Widząc ambicję polityczne przywódców tej organizacji, szukał kontaktów z przywódcami ruchu chrześcijańsko-demokratycznego w czasie kampanii wyborczej 1938 r., a po wyborach samorządowych z przywódcami PPS.
Szkoda, że w recenzowanej biografii Starzyńskiego autor pominął temat: Starzyński a narodziny Polskiego Państwa Podziemnego. Będąc Komisarzem Cywilnym obrony Warszawy we wrześniu, a następnie współprzewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Obrony Stolicy, Starzyński, korzystając z pomocy swych przyjaciół: Tadeusza Szturm de Sztrema, płk. Wacława Lipińskiego (rzecznika informacji i propagandy obrony Warszawy) i Marcelego Porowskiego załatwił fikcyjne zatrudnienie w przedsiębiorstwach miejskich organizatorom Służby Zwycięstwu Polski.
Jako senior varsavianistyki cieszę się, że młode pokolenie historyków i publicystów historycznych, a takie reprezentuje Grzegorz Piątek, podejmuje na nowo tematykę biografii Starzyńskiego, znajduje nowe dokumenty z nią związane, w tym dokumenty ikonograficzne i z talentem publicystycznym komentuje znane fakty wspomnianej biografii. Życząc mu nowych osiągnięć badawczych, zachęcam, by unikał postawy oskarżyciela, historycznego prokuratora, a preferował postawę sprawiedliwego komentatora faktów.
Szanujmy decyzję warszawiaków, którzy na emigracji francuskiej w latach 1939-1940 rozpoczęli tworzyć jego legendę. Podziemna Warszawa nadała jego imię Placowi Bankowemu, a powstańcy 1944 podkreśli w swej prasie, że kontynuują wrześniową walkę Starzyńskiego. Nieprzypadkowo w 1945 r., pod ich wpływem został uhonorowany pośmiertnie Krzyżem Grunwaldu nadanym przez Krajową Radę Narodową (bez podpisu Bolesława Bieruta), a radiostacja warszawska i pierwsze szkoły warszawskie widziały w nim godnego patrona. Obywatelski Komitet powstały w 1956 r. wystawił jego symboliczny grób w Alei Zasłużonych na Powązkach, w 1980 r. epitafium w bazylice archikatedralnej, pomnik na Placu Bankowym w 1992 r. Prezydenci Warszawy III Rzeczypospolitej stale podkreślają, że chcą być kontynuatorami dzieła Prezydenta Starzyńskiego.
Marian Marek Drozdowski