Dzisiaj: | 279 |
W tym miesiącu: | 2000 |
W tym roku: | 40912 |
Ogólnie: | 467963 |
Od dnia 21-09-2006
W dniu 9 lutego br. coroczne sprawozdanie z pracy Ministerstwa Spraw Zagranicznych przedstawił w sejmie minister Witold Waszczykowski. Sprawozdanie zostało sformułowane w duchu nader optymistycznym. Mówił o osiągniętych sukcesach, o wyjściu Polski z zaścianka. Expose spotkało się jednak z ostrą krytyką ze strony opozycji. W tym miejscu nie będziemy się wdawać w ogólną ocenę sprawozdania. Zapewne o tym Czytelnicy mieli już okazję dowiedzieć się z mediów. Tu opowiedzieć chcemy o paru sprawach naszym zdaniem ważnych, które zostały ledwie zaznaczone bądź nawet całkowicie pominięte w sprawozdaniu.
Chodzi nam o niektóre sprawy dotyczące relacji z Rosją. Minister nie ukrywał, że stosunki z tym państwem są złe, podkreślał, iż ze strony Rosji grozi niebezpieczeństwo, któremu należy się przeciwstawić. Nie powiedział natomiast o tym, co zrobiło MSZ, ażeby relacje ze wschodnim sąsiadem sprowadzić z przysłowiowego zera. Dodajmy, że przecież zadaniem dyplomacji jest nie tylko podtrzymywanie stosunków z krajami nam przychylnymi, lecz także podtrzymywanie kontaktów z partnerami nam nieprzychylnymi czy nawet wrogimi. W takich trudnych warunkach uwidacznia się cała wartość kunsztu dyplomatycznego.
Jednak wracając do tematu trzeba przyznać, iż w przemówieniu znalazły się wzmianki, mogące zapowiadać zmianę. Chodzi m.in. o stwierdzenie, że mogłoby się przydać przywrócenie działalności polsko–rosyjskiej Komisji Spraw Trudnych. Sprawa to na pozór błaha, a jednak stanowić może światełko w tunelu.
Przywrócenie do życia Komisji mogłoby oznaczać, iż działać zaczęła jakaś instytucja, przy pomocy której można by rozmawiać o poprawie relacji, jeśli nie pomiędzy państwami to przynajmniej przedstawicielami społeczeństwa.
Przypomnijmy, że Komisja do Spraw Trudnych działała przez szereg lat, stanowiąc miejsce dyskusji pomiędzy uczonymi z Polski i Rosji, którzy zastanawiali się nad wypracowaniem ocen dotyczących głównie tak trudnej przeszłości. Dorobek Komisji poprzez spory i dyskusje, stawał się widoczny. Namacalnym tego dowodem było opublikowanie pracy zbiorowej. Wiele jest w niej stwierdzeń godnych uwagi, krytyki dotychczas przyjętych poglądów. Książka byłaby zachętą do dalszych tego rodzaju wysiłków, które mogłyby się stać podstawą jeśli nie zbliżenia, to przynajmniej zrozumienia drugiej strony. Niestety książka ta nie wzbudziła większego zainteresowania, a nawet została w wkrótce zapomniana. W tej sytuacji redakcja „Buntu...” może z zadowoleniem stwierdzić, że zamieściła obszerne omówienie tej zbiorowej pracy.
Pominiętą w sprawozdaniu sprawą, lecz wytkniętą przez opozycję, jest kwestia wstrzymania małego ruchu na granicy polsko-rosyjskiej [z obwodem kaliningradzkim — przyp. Red. ] Władze zapewniały, że jest to posunięcie tymczasowe dla zapewnienia bezpieczeństwa podczas warszawskiego szczytu NATO i Zlotu Młodzieży. Później okazało się jednak, że powstrzymanie ruchu przedłuża się na czas nieokreślony.
Powyższe zarządzenie w sposób dotkliwy dało się we znaki miejscowej ludności po obu stronach granicy. Utrudniona została wymiana towarowa, prawie niemożliwa współpraca na polu gospodarczym. Nie pomogły liczne protesty, m.in. apel pani burmistrz Bartoszyc. Zakaz został utrzymany. W sprawozdaniu na ten temat nie usłyszeliśmy nawet wzmianki.
Kończąc ten problem warto słów parę powiedzieć o możliwościach zahamowanej przecież współpracy kulturalnej polsko-rosyjskiej, która nie tak dawno jeszcze pomyślnie się rozwijała. Otóż ze strony rosyjskiej można było usłyszeć nieoficjalne sygnały, różne propozycje w tej dziedzinie. M.in. rosyjski minister kultury Miedinskij prywatnie wypowiadał się za wspólnym nagraniem filmu o wydarzeniach w Sobiborze, gdzie doszło do pomyślnej, zbiorowej ucieczki więźniów Żydów, Polaków i Rosjan. Rosyjski minister mówił też o możliwościach zbudowania na polu bitwy pod Borodino (rok 1812) pomnika dla 6 tysięcy poległych tam Polaków z korpusu księcia Józefa Poniatowskiego. Obydwie te propozycje godne są uwagi.
Litwa w naszej polityce zagranicznej
Przechodząc do spraw polsko-litewskich chciałbym zauważyć, iż w referacie ministra Waszczykowskiego była tylko krótka wzmianka o krajach bałtyckich. Odrębnie o relacjach polsko-litewskich nie wspominał. A szkoda. Litwa zawsze była i przed wojną, i teraz, kłopotliwym i trudnym sąsiadem. Ale jej znaczenie dla Polski było zawsze duże. Dzisiaj szczególnie. Litwa leży na drodze do pozostałych państw. Od jej stanowiska zależą możliwości ułożenia ściślejszej współpracy z Łotwą i Estonią, a utrzymanie wspólnego frontu z tymi trzema państwami posiada duże znaczenie geostrategiczne.
Przeszkodą w ułożeniu poprawnych stosunków z Litwą była niemożliwość pogodzenia wsparcia dla mniejszości polskiej ze stosunkiem do samych Litwinów. Ułożenie tych spraw jest trudne, ale możliwe. Konieczne tu jest umiejętne i właśnie dyplomatyczne działanie. Nie może być ustępstw w sprawie przestrzegania praw Polaków, zwłaszcza ich prawa do oświaty i używania języka polskiego także w życiu publicznym. Ale z drugiej strony trzeba umieć utrzymywać stosunki z samymi Litwinami. I to mimo kompleksów, zawziętości i uprzedzeń z ich strony. Bardzo ważne jest, ażeby Litwini odczuli, iż doceniamy to, co zdołali osiągnąć. Trzeba ściślej zainteresować Litwinów do współpracy gospodarczej z Polską, pokazać, iż leży to także w ich interesie.
Bardzo istotne jest, ażeby znaleźć sposoby porozumienia się z Litwinami. Ważne jest, ażeby ich przekonać, że doceniamy ich kulturę. Były ku temu okazje, które jednak zostały przeoczone. Niedawno na Litwie bardzo uroczyście obchodzono stulecie śmierci Mikolajusa Čiurlionisa — geniusza narodu litewskiego, kompozytora i malarza. A przecież miał on ścisłe związki z Polską i Polakami, zmarł w Warszawie. Tu w domu, gdzie mieszkał, można było przynajmniej utworzyć poświęcone mu muzeum. Przychylny rezonans na Litwie byłby zapewniony.
Inna kwestia — to wspólne wysiłki nad opieką dziedzictwa kulturowego. Chodzi w pierwszym rzędzie o siedziby ziemiańskie, które jeszcze, w lepszym lub gorszym stanie, pozostały.
Bardzo ważna jest inicjatywa naszego pisma w sprawie dworku Narutowicza w Brewikach. Tu urodził się pierwszy prezydent Rzeczpospolitej. Stąd również pochodził Stanisław, jego brat. Odegrał on w relacjach polsko-litewskich szczególna rolę. Był działaczem polskim, który otwarcie popierał ideę niepodległego państwa litewskiego. Był członkiem Rady Litewskiej (Taryby). Litwini o tym do dzisiaj pamiętają. Założenie muzeum w dworku Narutowiczów mogłoby być wspólnym dokonaniem Polaków i Litwinów.
Cóż z tego, kiedy podobne projekty spotykają się z niezrozumieniem lub nawet z głuchą niechęcią w naszych kręgach ministerialno-urzędniczych. A takie sprawy i dla ministra Waszczykowskiego nie powinny być obojętne.
Piotr Łossowski