Dzisiaj: | 79 |
W tym miesiącu: | 1838 |
W tym roku: | 13189 |
Ogólnie: | 440237 |
Od dnia 21-09-2006
„Kresowa Atlantyda” prof. Stanisław Sławomir Nicieja
„Kresowa Atlantyda” prof. Stanisława Sławomira Niciei ma swoich wiernych czytelników, którzy z niecierpliwością czekają na kolejny tom. Ostatnio ukazał się już IX, w którym autor poświęca swoją uwagę tak ciekawym miejscowościom jak Krzemieniec i Kisielin na Wołyniu oraz Śniatyń na Podolu. Jak zwykle zresztą nie są to długie i szczegółowe opisy dziejów miasta, takie można znaleźć w wyczerpującej ilości w Internecie, ale jest to opowieść o ludziach tam mieszkających i ich często tragicznych losach. Godna podziwu jest mrówcza praca profesora w zbieraniu relacji i dokumentacji fotograficznej. Autor nie tylko przedstawia losy rodzin na Kresach, ich przeżycia wojenne, ale opisuje też dalsze koleje losu w powojennej Polsce, skrupulatnie przywołując daty narodzin i śmierci poszczególnych członków rodziny, osiągnięcia zawodowe, imiona dzieci i wnuków. Wszystkie tomy składają się jakby na Wielką Księgę Kresowiaków, ocalającą pamięć o nich dla przyszłych pokoleń.
W rozdziale o Krzemieńcu autor przywołuje m.in. postać Stanisława Sheybala, artysty malarza, który w 1927 r. stworzył w Krzemieńcu pierwszą w Polsce szkolną pracownię fotograficzną. St. Sheybal będąc nauczycielem rozbudził miasto artystycznie: dzięki jego inicjatywie powstała szkoła malarska i Rysunkowe Ognisko Wakacyjne, na które przyjeżdżało 150-180 nauczycieli z całej Polski, organizował koncerty muzyczne. Dzięki niemu miasto stało się jednym z ulubionych miejsc spotkań artystów z całej Polski.
Kolejny rozdział jest poświęcony wołyńskiej stolicy arian, czyli Kisielinowi. Autor przywołuje tu rodzinę Dębskich: lekarza Leopolda, który zginął w czasie rzezi wołyńskiej, jego syna Włodzimierza Sławosza, który utrwalił pamięć o mieszkańcach w książce „Było sobie miasteczko. Opowieść wołyńska” i wnuka, znanego kompozytora i muzyka Krzesimira Dębskiego, który kontynuując walkę o prawdę historyczną wydał w 2016 r. książkę „Nic nie jest w porządku. Wołyń — moja rodzinna historia.”
Kolejne miasteczko to graniczny Śniatyń, uważany za jedno z najbardziej słonecznych miast na Podolu. Była to niegdyś brama do Polski z południa Europy, którą przybył objąć tron Stefan Batory. We wrześniu 1939 r. przeszła tędy ogromna rzesza uchodźców, w tym elity polityczne i wojskowe przedwojennej Polski oraz artyści z „Wesołej Lwowskiej Fali”. Przez stację kolejową Śniatyń-Załucze odprawiono 15 września 1939 r. w kierunku Rumunii słynny „złoty pociąg”, którym wywieziono ponad 80 ton złota, zdeponowanego w sztabkach w skarbcach Banku Polskiego.
Ostatni rozdział przedstawia historię podolskiego Pikowa, a właściwie jego najsłynniejszego mieszkańca Jana Potockiego, autora „Rękopisu znalezionego w Saragossie".
Całość książki prof. Stanisława Niciei jest jak zwykle bogato ilustrowana zdjęciami z rodzinnych archiwów, które kresowiacy chętnie nadsyłają, współtworząc wraz z autorem tę Wielką Księgę Kresowiaków.
Dorota Giebułtowicz