Dzisiaj: | 98 |
W tym miesiącu: | 4355 |
W tym roku: | 23351 |
Ogólnie: | 497754 |
Od dnia 21-09-2006
Cały świat wie, kto to był Tomasz Morus czy Robert Owen. Znamy nazwiska reformatorów społecznych sprzed „naukowego socjalizmu”. Tymczasem nazwisko Brzostowskich i ich działalność pomijały nawet fundamentalne polskie dzieła historyczne, np. Historia chłopów polskich Stefana Inglota czy Historia Polski 1795 – 1918 Stefana Kieniewicza. Przed Rzeczpospolitą Sztabińską była Rzeczpospolita Pawłowska, utworzona przez „wcześniejszego” Brzostowskiego, Pawła Ksawerego, o której informacje można znaleźć w Encyklopedii Powszechnej PWN (Warszawa 1973). Karola Brzostowskiego i Sztabin, odnajdujemy dopiero w Encyklopedii Popularnej z 1982 r. Czytamy tam m.in.: Brzostowski Karol 1796 – 1854; działacz społeczno-gospodarczy, twórca fundacji sztabińskiej; w swoich dobrach w Sztabinie i innych, (woj podlaskie) założył nowoczesne zakłady przemysłowe. Wprowadził także liczne postępowe reformy społeczne.
Pawłów na tle innych prób reform społeczno-gospodarczych w Polsce przedrozbiorowej jest ewenementem fascynującym; dość wyraźnie widoczne są tam zmiany wczesnokapitalistycznego przedsiębiorstwa. Wprowadzone przez Roberta Owena z początkiem XIX wieku reformy społeczno-gospodarcze, w zakładach w New Lanark, są powszechnie znane z podręczników historii. Natomiast Rzeczpospolita Pawłowska, utworzona w 1769 [sic! ], nie awansowała nawet do podręczników wydawanych w naszym kraju.
Karol Brzostowski w swych dobrach nie tylko zniósł pańszczyznę i zastąpił ją czynszem, ale obdarzył chłopów wolnością osobistą i czymś znacznie ważniejszym – samorządem; nazywało się to „sejmem gminnym” i działało. Działała szkoła i opieka lekarska. Chłopi pawłowscy – wolni obywatele polscy – odbywali ćwiczenia wojskowe ze świadomością, że być może przyjdzie im tej swojej wolności bronić. (...)
Rzeczpospolitą Sztabińską założył Karol Brzostowski, wnuk Joachima Chreptowicza w 1820 roku, w odziedziczonych po nim dobrach. Jeśli Pawłów był czymś niezwykłym, to – zdaniem Stefana Bratkowskiego – Sztabin zasługuje na takie miano w znacznie większym stopniu.
Okazuje się, że byliśmy inni, niż sami o sobie myśleliśmy i że możemy być inni, niż tacy, jakich siebie widzimy dzisiaj. „Skąd przychodzimy” S. Bratkowskiego to najprzekorniejsza i... najoptymistyczniejsza zarazem książka ostatnich 20 lat. Jest to bowiem dociekliwe dzieło, dotyczące niezwykłych, choć dziś zapomnianych, dzielnych ludzi i wielkich polskich przygód – przeżywanych w kraju i po całym świecie. (...)
Zamiast szumnej młodości
Twórca Rzeczypospolitej Sztabińskiej Karol Brzostowski był osobowością twórczą bez precedensu w naszej historii a nawet bez precedensu w historii Europy XIX wieku. Organizowane przez Owena i jemu podobnych socjalistów utopijnych osady, zasiedlone przez ich wyznawców, nie zaś przypadkowych ludzi, prędko okazały się płodami poronionymi. Tu zaś, w zapomnianym zakątku Europy, między bagnami i puszczą, samotny – dosłownie – człowiek czyni zdemoralizowanych i rozpitych wieśniaków – pracownikami huty szklanej, przemysłu metalowego, zakładów produkujących maszyny i narzędzia rolnicze, czyni ich współpracownikami rozwijającego się z roku na rok, kwitnącego przedsiębiorstwa rolno-przemysłowego!
Karol Brzostowski wykształcenie „inżynierskie” zdobył w armii Królestwa Kongresowego. Mając dwadzieścia trzy lata jako kapitan – inżynier objął rodzinne „włości” pozostawione w stanie katastrofalnym. Poza starym sługą, nie miał nikogo. Często brakowało im nawet na ofrankowanie listów. Energia, pracowitość i niezwykłe umiejętności tego młodego ascety (dwa lata ledwie starszego od Adama Mickiewicza), oraz pożyczka od Ludwika Paca, jednego z pionierów „nowego rolnictwa” w owym czasie, który umiał ocenić i docenić młodego samotnika, pozwoliły rozpocząć trudne przedsięwzięcie. (...)
„Przymusowa robota poniża człowieka”...
Brzostowski udowodnił, że jak się bardzo chce, to nawet „z niczego” zrobić można wszystko. (...) W roku 1819 Brzostowski zaczął gospodarować w zaniedbanych i zapuszczonych dobrach Sztabińskich, mając przy sobie jednego oddanego sługę. Był wprawdzie jeszcze i dotychczasowy rządca dóbr, Jerzy Rymaszewski, ale ważny był dla sprawy tylko dlatego, że był żonaty z panią Wiktorią de domo Wierzbicką, osobą „nadobną, wyższymi obdarzoną zdolnościami”, która w życiu i dziele Karola Brzostowskiego odegrała trudną do przecenienia, wprost niezwykłą rolę. Swoje rządy nowy gospodarz demokrata rozpoczął w 1819 r. od likwidacji pańszczyzny, wydając odezwę do chłopów, w której między innymi czytamy:
„Uwalniam was od wszelkiej przymusowej roboty, bo wszelka przymusowa robota poniża człowieka, zamienia go w bydlę, wystawia go na tysiączne pokrzywdzenia, tamuje jego moralne dźwiganie się”.
Już w pierwszym roku zawarł umowy dzierżawne z chłopami ośmiu wsi, a w następnym roku z mieszkańcami pozostałych. Ale, jak sam zauważył, „przy zbyt słabej roli, z plonów jej wyżywić się nie mogli”, zarobków nie było żadnych. Na podatki rządowe zarabiali po części kołodziejstwem, biorąc ukradkiem drzewo z okolicznych lasów. (...) Pod rygorem utraty dzierżawy wprowadził więc Brzostowski płodozmian do gospodarki chłopskiej. Była to rewolucja, bo dotąd zaledwie na jednej czwartej gruntów stosowano starą trójpolówkę. Część czynszu należało spłacać w ziemniakach, które zasadzono w ramach płodozmianu. Za jednym zamachem młody inżynier zaszczepił nowe uprawy i podniósł produktywność wsi, a co może nie mniej ważne, uzyskał także surowiec dla przyszłej gorzelni.
Manufaktura szklana
W tym samym roku powstała pierwsza inwestycja – manufaktura szklana. Brzostowski buduje hutę i sprowadza do niej majstra Polaka z Olsztyna z piętnastoma niemieckimi rzemieślnikami. Majster zawodzi jako szef, więc Brzostowski sam zaprzęga się do roboty. Kilka miesięcy uczy się fachu, ściągnąwszy uprzednio liczne podręczniki i staje na czele przedsiębiorstwa. A huta Brzostowskiego – jak napisał o niej Julian Bartyś (łódzki historyk techniki rolnej) – „była jedną z większych, gdyż powierzchnia wszystkich budynków przemysłowych tej manufaktury nie ustępowała najsławniejszym obiektom tego typu w Rosji”. Sama hala produkcyjna miała ponad 543 metry kwadratowe! Piece szklarskie zbudowane były nie z cegły, jak gdzie indziej na wschodzie Europy, lecz z żelaza, wyłożonego wewnątrz warstwą ogniotrwałą. Kiedy po śmierci Brzostowskiego sporządzono inwentarz, w magazynach znajdowało się, wśród gotowych wyrobów, ponad pół miliona butelek różnej pojemności i kształtu, ponad 40 tysięcy słoi, gąsiorów i słoików, ponad 117 tysięcy kieliszków oraz ponad 100 tysięcy naczyń laboratoryjnych i aptekarskich.
Przy hucie powstał także zarodek późniejszej osady Huta Sztabińska. Powierzchnia pierwszych mieszkań pobudowanych dla pracowników manufaktury szklanej wynosiła 54 metry kwadratowe; potem budowano dla każdej rodziny osobne domy. W tym początkowym okresie Brzostowski musiał uporać się z kilkoma procesami sądowymi, broniąc się przed roszczeniami dominikanów i proboszczem z Krasnegoboru oraz napaściami kilku innych pieniaczy.
Wdowa-emancypantka
W latach dwudziestych zyskał bezcennego współpracownika, wspomnianą wcześniej panią Wiktorię Rymaszewską, która po śmierci męża, w roku 1821 została kimś w rodzaju sztabińskiego żywego komputera do przetwarzania danych na bieżąco. Karol Brzostowski był jednym z pierwszych przedsiębiorców polskich, a już na pewno pierwszym w rolnictwie, który wprowadził nowoczesną buchalterię, zwaną wówczas „włoską”. (...) W Polsce w początkach XIX wieku buchalteria nie należała do częstych umiejętności, tym bardziej do wyjątków należała w owym czasie kobieta, która „z piórem w ręku prowadziłaby księgowość”. Rozrosło się to z czasem w kapitalny system przetwarzania danych. Do kancelarii wpływały codziennie z każdego zakątka dóbr raporty; centrala, czyli pani Rymaszewska, podobno księgowała co dzień: ile, gdzie, kto, co zrobił, ile sprzedano ze sklepów, ile wydano z magazynów fabrycznych i codziennie gotowy był pełny wykaz stanu bieżącego. Każdy pracownik miał swe konto w buchalterii i swoją książeczkę rachunkową, „żeby mógł w każdym momencie przekonać każdego, że utrzymuje się godziwie, i że innych dochodów nie ma, jak takie, których wstydzić się nie ma powodu”.
(...)
Młody i dynamiczny inżynier w 1823 roku, po zreformowaniu uprawy roli, założeniu gorzelni, nie ograniczył się do manufaktury szklanej. Kiedy podjęto budowę Kanału Augustowskiego, uważał, że nie może go tam zabraknąć. Zaczął od odlewów w małej szopie po żydowskim browarku, a ucząc się nocami ze sprowadzonych podręczników, zaczął odlewać żeliwne elementy. Po kilku miesiącach zbudował większy piec. Już w rok później na dostawach armatury dla budowy kanału, zarobił 10 000 rubli, którymi opłacił zaległe pensje swoich współpracowników i robotników i należność za skredytowane uprzednio surowce.
W 1825 buduje – wielki piec. Dla tego pieca skonstruuje potem maszynę parową, jeszcze bardzo prymitywną i nie spełniającą oczekiwań, Brzostowski jedzie więc za granicę, by pogłębić znajomość tematu i później, w 1837 roku, konstruuje nową maszynę o mocy 20 KM, która odtąd „dęła miechy wielkiego pieca, co rudę topił, i sławę Brzostowskiego jako mechanika naokoło roznosiła”. Były to jedne z pierwszych maszyn parowych pracujących na ziemiach polskich! Obok odlewni powstają zakłady produkcji maszyn i narzędzi rolniczych, które zasłynęły jakością, nie tylko na terenie Królestwa Kongresowego, ale także całej ówczesnej carskiej Rosji.
Historyk łódzki techniki rolniczej – Julian Bartyś – napisał o hucie szkła, że była jedną z większych w całej ówczesnej Europie. Współcześni mieszkańcy Sztabina mówią o sieczkarni z zakładów Brzostowskiego, która była użytkowana jeszcze w 1955 roku. Nie tylko sieczkarnia; części śluz kanałowych, odlanych w owej szopie w Janówku, dotrwały do dnia dzisiejszego w dobrej formie. Niezwykły był rozmach tego przedsiębiorstwa. Jego odlewnicy dysponowali czterema tysiącami drewnianych modeli różnych wyrobów, od części maszyn aż po figurki księcia Józefa, Wenus, Napoleona czy też... rodziny carskiej. Nic zatem dziwnego, że Brzostowski będzie uważał za swoje prawo napisać później:
„Pochlebiam sobie, że fabryki przeze mnie założone użyteczne są dla kraju. Przekonany nadto jestem, że fabryki te są również źródłem zamożności gminy z dóbr Sztabin składającej się”.
Mówiąc dziś o demokracji i samorządności, warto poznać stosunki, jakie panowały w tej „zrealizowanej utopii”. Wiemy, że Brzostowski zaczynał swe rządy na włościach z tłumem rozpitej i zdemoralizowanej biedoty wiejskiej. Brzostowski, inżynier z wykształcenia i zamiłowana, był hrabią, ale przede wszystkim czuł się szefem demokratą:
„Niedorzecznością jest powiedzieć, żeby na przykład jedna setna część narodu miała prawo powiedzieć dziewięćdziesięciu dziewięciu setnym – nie macie prawa stać nogą na tej ziemi, bo ja całą te ziemię płacąc mórg po morgu kupiłem i zapłaciłem i ona jest moją wyłączną własnością, i nikomu nie wolno na niej siedzieć ani jej orać..., jak tylko jeżeli ja mu pozwolę” – pisał.
Kasy pożyczkowe na słowo honoru
W Rzeczpospolitej Sztabińskiej działały, pierwsze chyba w Polsce, kasy oszczędnościowe; wkłady oprocentowano na pięć procent. Byłoby nader ciekawe dowiedzieć się, w jakim stosunku pozostawały rozwiązania organizacyjne Brzostowskiego do eksperymentu tytana pracy – ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowskiem. Skoro jednak inżynier Brzostowski był na bieżąco z całą współczesną techniką, to chyba i Brzostowski reformator także. Na przykład w spichrzu cisowskim powstały specjalne składy, gdzie można było kupić wszystko, co było potrzebne, po cenie zakupu podwyższonej o koszt utrzymania składu [zrealizowana spółdzielnia spożywców].
Wspomnieć należy także o własnym Kodeksie karnym, w Rzeczypospolitej Sztabińskiej, o całkowitej tolerancji religijnej i równouprawnieniu wszystkich wyznań, o nauczaniu obowiązkowym, dzięki czemu po śmierci twórcy tej tajemniczej Rzeczypospolitej większość jej obywateli umiała czytać i pisać; żaden z terminatorów nie mógł być wyzwolony, jeśli sam, osobiście nie napisał wniosku o przekwalifikowanie.
Z kasy pożyczkowej – pod koniec życia Brzostowskiego – można było uzyskać kredyt na słowo honoru, bez zabezpieczenia, bez weksla i poręczycieli. Powodzenie tej próby napawało Brzostowskiego niesłychaną dumą, i słusznie. (...)
Świadectwa nie zaangażowanych obserwatorów notują w roku 1860, że „mało jest pijaństwa, a żebractwa wcale nie ma” – [takie były opinie o Rzeczypospolitej Sztabińskiej – sześć lat po śmierci Karola Brzostowskiego].
Pierwszy w Polsce telegraf
Oceniając dziś dokonania Karola Brzostoskiego – bez przesady stwierdzić należy, że był to pasjonat i tytan pracy; pracę apoteozował. Niespokojny duch hrabiego-inżyniera sprawił, że już w połowie XIX w. pojawił się w zakładach sztabińskich telegraf. Cztero i pół kilometrowy szlak między Hutą Sztabińską a „centralą” w Cisowie goniec musiał przebiegać kilka razy dziennie, więc gdy się „szef zwiedział o pomyśle telegrafu elektrycznego, pojechał do Anglii, wziął się za nowe studia i razem ze swoimi współpracownikami zmajstrował pierwszy w Polsce telegraf! W roku... 1851! (...)
W hucie szklanej produkowano ceramikę dla dalszego rozwoju Sztabińskiej telekomunikacji. Po śmierci Brzostowskiego naliczono 500 sztuk izolatorów i 480 „kapek” na słupy telegraficzne...
Domy w Rzeczypospolitej Sztabińskiej kryto strzechą, bo była najtańsza, ale butelki ze znakomitym porterem z uruchomionego browaru napełniano za pomocą specjalnego przyrządu do szybkiego butelkowania. We wspomnianym tu „inwentarzu pośmiertnym” zarejestrowano też aparat do mechanicznego dojenia krów, maszynki do bicia masła, maszynki do obierania ziemniaków [w połowie XIX wieku]. Wszystko – Sztabińskiej konstrukcji i produkcji.
Czy Karol Brzostowski nie powinien być naszym „świętym” rozwoju gospodarczego? W Suwałkach „zabrano” mu liceum, które nie nosi już imienia Brzostowskiego, obecnie nosi imię Marii Konopnickiej! Brzostowski zasługuje na coś więcej niż bycie patronem liceum, choć i tego mu odmówiono.
Należy także odnotować, że Brzostowski podejmuje walkę orężną o niepodległość. W rozkazach dziennych dowódców Powstania Listopadowego znaleźć można jego nazwisko zarówno na listach awansów jak i na listach odznaczeń. Był ranny w bitwie pod Ostrołęką. Zmarł w Paryżu. Emigracja pamiętała mu przede wszystkim ten fragment jego życiorysu: rany i upokorzenia. Rzeczypospolitej Sztabińskiej nie znała. (...)
Hrabia Karol Brzostowski – to wspaniały i wyrazisty wzór do naśladowania dla wielu Polek i Polaków, którzy dziś nie potrafią się odnaleźć, poszukują recepty na udane życie. W opiniach wielu obserwatorów i badaczy procesów społecznych obecny kryzys cywilizacyjny i zamęt najbardziej drastycznie i niepokojąco uwidacznia się w obszarze funkcji wychowawczych, co stwarza jedno z największych zagrożeń dla kultury i cywilizacji, że przypomnę tu sugestię powtarzaną za H. G. Wellsem – a mianowicie, że „epoka dzisiejsza jest wyścigiem między wychowaniem a katastrofą”. (...)
Przykład przedsiębiorczości, solidności, odpowiedzialności i apoteoza pracy to najbardziej godna szacunku spuścizna, jaką pozostawił potomnym Karol Brzostowski. (...)
Świadectwem pamięci o dokonaniach Karola Brzostowskiego jest list miejscowej nauczycielki szkoły podstawowej – pani Jadwigi Sadowskiej z roku 1972:
„W społeczeństwie tutejszym żywe są idee Karola Brzostowskiego. Ludzi cechuje gospodarność, zamiłowanie do ładu i czystości oraz chęć polepszania warunków życia. Dzięki zaangażowaniu społecznemu i dużym nakładom wysiłku miejscowej ludności wybudowano w Sztabinie przystanek PKS, posterunek Milicji Obywatelskiej, rozbudowano miejscową szkolę podstawową, ułożono chodniki wzdłuż głównych ulic. Na wolnych miejscach, gdzie było błoto i śmieci, założono skwery i kwietniki. Ambicją każdej gospodyni jest piękny ogródek kwiatowy”. A w konkursach „Wieś Białostocka, piękna kulturalna i gospodarna” rokrocznie Sztabin brał nagrody – choć nie miał nikogo w białostockich władzach partyjnych i nie zawdzięczał niczego stosunkom... Nie ze wszystkim więc tajemnicza Samorządna Rzeczpospolita Sztabińska zniknęła”.
Aleksander Kalinowski