Dzisiaj: | 171 |
W tym miesiącu: | 488 |
W tym roku: | 44152 |
Ogólnie: | 471204 |
Od dnia 21-09-2006
Zapomniana Rada Konsultacyjna przy Przewodniczącym Rady Państwa nieudana poprzedniczka „Okrągłego Stołu” cz. 3
IV. Przebieg i tematy dyskusji
Inaugurując obrady Jaruzelski dziękował za akceptację zaproszenia, przyznając: „...iż dla niektórych osób była to decyzja niełatwa, wymagająca odwagi i dalekowzroczności”. Jaruzelski apelował do patriotyzmu zebranych i oświadczył, że wyniki obrad muszą oczywiście być zgodne z konstytucją PRL. To brzmiało demokratycznie, ale sęk był w tym, że ta właśnie konstytucja zawierała kilka komunistycznych „essentials”, które Jaruzelski chciał wyjąć z dyskusji: „przewodnią rolę PZPR” (która cementowała supremację władzy komunistycznej) i „wieczną przyjaźń z ZSRR” (która przywiązywała Polskę na zawsze do Związku Radzieckiego). Według generała Rada Konsultacyjna mogłaby być pomocna przy rozwiązywaniu takich problemów kluczowych jak: sprawiedliwość społeczna, priorytety w podziale dochodu narodowego, rozwiązanie sprzecznych interesów grupowych, ekonomiczna racja stanu przy opiece społecznej, strategia inwestycji państwowych, budowa mieszkań, ekologia, problemy demograficzne, decentralizacja i wreszcie moralna kondycja społeczeństwa. A wszystkie narady — kończył Jaruzelski z patosem swe przemówienie wstępne — powinny się odbyć w duchu jedności, bez podziału na „my” i „wy”, „członkowie partii” i „bezpartyjni”, dialog ten powinien być początkiem procesu pojednania skierowanego w przyszłość.
Już na pierwszym posiedzeniu, w ożywionej dyskusji po słowach wstępnych Jaruzelskiego zabrało głos 29 osób. Omawiano zarówno formy organizacyjne jak i tematy przyszłych spotkań. Dalsze obrady miały się odbyć w luźnej atmosferze, bez szczególnego porządku obrad i bez przymusu osiągnięcia konsensu za wszelką cenę. Punkty sprzeczne miały być „zintelektualizowane a nie upolitycznione” (prof. Jarema Maciszewski, historyk, PZPR). A pochodzący z kręgów katolickich dr Aleksander Legatowicz (ekonomista) wypowiedział się za wprowadzeniem wartości chrześcijańskich do współżycia w państwie, co by się stało czynnikiem twórczym zarówno dla Rady jak i całego społeczeństwa.
Faktem jest, co okazało się już podczas pierwszego posiedzenia, że przedstawiciele kręgów bliskich Kościołowi (i „Solidarności”), nie związanych z aparatem władzy, nie kładli uszu po sobie, co pokazywały odważne wystąpienia mecenasa Siły-Nowickiego i innych mówców. Gdy starano się (jakby inwentaryzując) wskazać aktualną sytuację i jej przyczyny, „bezpartyjni” (szczególnie prof. Tadeusz Koszarowski) kładli nacisk na „zatrucie” społeczeństwa przez zakłamanie wewnętrzne spowodowane przez indoktrynację, propagandę, irracjonalizm i niezwracanie uwagi na realne elementy i powszechne dążenia światowe. Podkreślano, że jest to przyczyna wszelkich deformacji społecznych, bez usunięcia której nie da się przeprowadzić koniecznych reform społecznych, czemu nawet „bezpartyjni” z obozu rządowego przytakiwali, a członkowie partii (z jedynym wyjątkiem płk. dr. Kwiatkowskiego, badacza opinii społecznej), nie zaprzeczali, chociaż nikt z krytyków się nie ośmielił to wewnętrzne zakłamanie zdemaskować jako właściwe systemowi komunistycznemu.
Jako ściśle powiązane z tym „zatruciem” nazwał socjolog prof. Zbigniew Wierzbicki trzy kryzysy: ekologiczny (przemilczany), moralny (degradacja pracy, alkoholizm) i gospodarczy. Tu by było niezbędne ujawnienie całej prawdy. A inni dyskutanci także – bezpośrednio lub pośrednio – zajęli się problemem zakłamania życia społecznego w Polsce. Mec. Siła-Nowicki wezwał Radę by była niezależnym głosem opinii publicznej, kończąc swoje wystąpienie słowami: „Nasza cenzura, nasze ukrywanie prawdy jest tragiczną kartą życia politycznego, zamykającą w jakiś sposób drogę do narodowego porozumienia.” (...)
Z przebiegu dalszych posiedzeń można wnioskować, że główne tematy były wnoszone przez gen. Jaruzelskiego. On zaproponował, żeby w drugim posiedzeniu prof. Kazimierz Secomski referował o rezultatach prowadzonego przez niego w Polskiej Akademii Nauk komitetu „Polska 2000”, co też w następnym posiedzeniu 27 lutego 1987 r. nastąpiło. (...)
Tematem dyskusji trzeciego i czwartego posiedzenia – 18 maja i 17 lipca 1987 r. – był referat socjologa prof. Szczepańskiego, będący podsumowaniem stwierdzeń i diagnoz z drugiego posiedzenia.
Na piątym posiedzeniu – 14 października 1987 r. – tematem były problemy wynikające z podjęcia drugiego etapu reformy gospodarczej. Członkom Rady przedłożono w tym celu przygotowany przez Radę Ministrów program realizacyjny oraz komunikat Banku Światowego (World Bank) pod tytułem „Polska: reforma, dostosowanie, wzrost”.
Dyskusje prowadzone podczas wszystkich posiedzeń pokazują, że członkowie Rady nie tylko odnosili się do przedłożonych głównych tematów, lecz także zabierali głos w sprawach mniej ważnych, a nawet drobnych na skalę krajową (jak np. straszny stan warszawskiej biblioteki uniwersyteckiej). Tu przede wszystkim krytycy reżimu wykorzystywali okazję, aby przedstawić zażalenia na najwyższym szczeblu.
V. Wyniki obrad, znaczenie Rady Konsultacyjnej
Działalność Rady nie została zakończona posiedzeniem 14 października 1987 r., przeciągnęła się jeszcze do 1988 r. aż do „Okrągłego Stołu”. Ale wraz następującym rozpadem reżimu malało również znaczenie Rady Konsultacyjnej. Okazała się zbyteczną, tak zbyteczną jak „kwiatek do kożucha” – powracając do wyżej wspomnianego powiedzonka Jaruzelskiego.
Jaruzelski doszedł w końcu do przekonania, że poprawę sytuacji politycznej i gospodarczej nie da się osiągnąć bez udziału opozycji.
Co w ogóle osiągnęła Rada Konsultacyjna? Podczas pierwszego posiedzenia przede wszystkim wskazywano niedomagania ustrojowe. W ciągu dalszych posiedzeń nie było i nie mogło być konkretnych propozycji dotyczących rozwiązania kryzysu społecznego i gospodarczego. Były tylko wskazówki ogólne. I tak np. wymieniono kroki niezbędne do przeprowadzenia procesu demokratyzacji:
– usunięcie „zatrucia” społeczeństwa zakłamaniem wewnętrznym (ciekawe, że nawet odważniejsi dyskutanci nie wypowiedzieli, że podstawowym źródłem tego zakłamania był strach – „Komunizm bowiem to strach przerobiony na stosunki społeczne i kiedy znika strach, znika również on sam” (W. Kuczyński, „Agonia Systemu”, 1996, s. 273);
– zmianę polityki kadrowej przez usunięcie faworyzowania członków partii i stworzenia równych szans dla wszystkich obywateli;
– zwalczanie szerzącego się alkoholizmu przez drastyczną, najlepiej pięciokrotną podwyżkę cen alkoholu;
– i jeszcze ogromną ilość niejasno sformułowanych wniosków dotyczących problemów gospodarki, ekologii, nauki i oświaty, młodzieży, budownictwa mieszkalnego (odejście od budowy domów „wielkiej płyty”), jednak bez konkretnych propozycji rozwiązania problemów (Jaruzelski w swoim wprowadzeniu do posiedzenia 18 V 1987 wspomniał zanotowanie prawie 70 różnych problemów; „Rada Konsult.”, 1988 s. 161).
Nawet jeżeli dawano konkretną propozycję, była to propozycja pojedynczego członka Rady, nie zaś całej Rady, która się temu tylko przysłuchiwała wraz z generałem, który potem ewentualnie przekazał tą propozycję pod obrady innym gremiom. (...)
VI. Co więc dała Rada?
Społeczeństwu w gruncie rzeczy nic, ale ono też niczego nie oczekiwało od tego grona. Jeżeli Rada miała zachęcać do współpracy z reżimem, od którego nikt w Polsce już nic dobrego nie oczekiwał, trzeba było inaczej podejść do tego projektu. Radzie brakowało widocznej niezależności od władzy i medialnej samodzielności. Dlatego nie udało się jej wzbudzić zainteresowania społecznego. Zbawienia w sensie polityczno-gospodarczym oczekiwało społeczeństwo polskie nie od komunistów, ale od „Solidarności”, wspartej przez Kościół, za którym stała potężna postać papieża polskiego, Jana Pawła II.
Jaruzelskiemu i władzy komunistycznej Rada Konsultacyjna także nie dała nic z tego, czego się po niej spodziewano.
Ale Rada przez swoje fiasko dała im coś innego, może nieoczekiwanego, a ważniejszego: przekonanie o tym, że czasy władzy opartej na przemocy się skończyły. Pomogła otworzyć im oczy na to, że przeważająca większość narodu ich nie popiera i że bez współpracy z opozycją, reprezentowaną właśnie przez „Solidarność”, droga wiodłaby prosto do katastrofy obejmującej wszystkich, a więc i komunistów. Bezskuteczność Rady otworzyła więc drogę do szukania porozumienia z całym społeczeństwem włącznie z opozycją, z „Solidarnością”, przyczyniła się więc do otwarcia drogi do „Okrągłego Stołu”, a przez niego wreszcie do uzyskania tak długo utęsknionej wolności.
A nam, współczesnym, Rada Konsultacyjna może dać wgląd w zmagania duchowe w ostatnich latach PRL, zarówno pośród rządzących, a więc samej PZPR, jak i kręgów inteligencji katolickiej, w małej części bliskiej reżimowi, a w większej części – Episkopatowi lub wspierającej działającą w podziemiu „Solidarność”. Ciekawa i znacząca jest ostrożność, z jaką wypowiadali się niekomuniści w gronie Rady Konsultacyjnej. Ciekawa jest tu przede wszystkim bezradność i spowodowana przez nią powolna zmiana, jaką można obserwować u czołowych komunistów, u samego Jaruzelskiego: jak stopniowo wzrastało przekonanie o niezbędności głębokich przemian społecznych i podzielenia się władzą, a więc o końcu „dyktatury proletariatu”. A w wypadku generała doszło nawet do tego, co on sam nazwał „długim dojrzewaniem”. Generał Jaruzelski – według jego własnych słów – jest zadowolony z tego co się przez ostanie ćwierć wieku wydarzyło, z pozycji Polski w Europie, a dzisiejsza Polska podoba mu się bardziej, niż miniona (Zob. Polityka nr 7 z 14.02. 2009).
Obraz tych zmagań duchowych, prowadzących do „Okrągłego Stołu, powinien także dawać dużo do myślenia dzisiejszym „sędziom przeszłości”: reguła starotestamentalna „oko za oko, ząb za ząb” jest nie tylko niegodna chrześcijan, ale może być małostkowa i niesprawiedliwa, co zresztą dobrze rozumieli czołowi politycy byłej opozycji obejmując dwadzieścia pięć lat temu władzę w świeżo wyzwolonej Polsce.
Erhard Brödner: ur. w Berlinie, matura
w Polsce, studia prawnicze ukończone w Kolonii; jako rencista drugie studium – historia wschodnioeuropejska
i slawistyka, długoletni współpracownik w Instytucie Slawistyki Uniwersytetu w Kolonii, tłumacz