Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 131
W tym miesiącu: 448
W tym roku: 44112
Ogólnie: 471164

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Nauczyciele Szkoły Rydzyńskiej cz. I - Tomasz Tadeusz Maresz (1895-1944)

Autor: Zbigniew T. Wierzbicki
06-05-2014

Maresz Tadeusz Tomasz (1895-1944). Urodził się w Radomiu jako syn Romana, pracownika kolei, i Zuzanny z Bobrowskich. Spokrewniony przez matkę z rodziną Apolla Korzeniowskiego, a tym samym ze znanym pisarzem marynistą Józefem Conradem Korzeniowskim. Ze strony ojca spokrewniony był z malarzem Leonem Wyczółkowskim. Rodzina Mareszów wywodziła się z Czech. Dziadek Tadeusza, Leopold, stracił majątek Rososz pod Rykami za udział w Powstaniu styczniowym. Ojciec Tadeusza otrzymawszy wilczy bilet za rozmowy w szkole po polsku nie skończył gimnazjum i został kolejarzem; zginął w powstaniu warszawskim. Tadeusz ukończył w 1914 r. szkołę filologiczną Pawła Chrzanowskiego w Warszawie (po wojnie im. Zamoyskiego). Należał do założycieli powstałej w 1911 r. tajnej wówczas drużyny skautowej przy tej szkole, która przyjęła później za patrona Tadeusza Rejtana. W 1913 prowadził pierwszy harcerski obóz wędrowny.
W sierpniu 1915 r. został z całą rodziną ewakuowany przed następującami Niemcami przez wojska rosyjskie na Ukrainę, do Humania, gdzie od razu przystąpił do zakładania pierwszych, nieznanych jeszcze tu polskich drużyn harcerskich, wciągając do współpracy poznanego tam Oskara Żawrockiego, również przyszłego nauczyciela Szkoły Rydzyńskiej. Organizował harcerskie kursy instruktorskie, zostając przewodniczącym stworzonego Porozumiewawczego Biura Skautowego. Tam też poznał i nawiązał współpracę z Aleksandrem Kamińskim, przyszłym autorem „Kamieni na szaniec”. Przejściowo zmobilizowany do armii rosyjskiej w październiku 1916 r., opuszcza ją już w listopadzie 1917 r., a już od stycznia 1918 r. (do września 1919 r.) jest nauczycielem matematyki w średniej polskiej szkole w tymże Humaniu.
Lecz już jesienią 1919 r. wraca do Warszawy i zostaje studentem Wyższej Szkoły Ogrodniczej. Rychło jednak zamienia czapkę studencką na mundur wojskowy, tym razem polski, i bierze udział w wojnie 1920 r. przeciwko bolszewikom. Zwolniony z wojska w stopniu podporucznika w połowie 1921 r. staje się znowu studentem na Wydziale Ogrodniczym wznowionej Uczelni – Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie.
Pod koniec tegoż roku składa uproszczony egzamin na nauczyciela szkoły średniej i podejmuje z kolei studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim. I nie przestaje udzielać się w harcerskiej działalności: jest członkiem Naczelnej Rady Harcerskiej, zastępcą naczelnika Głównej Kwatery Męskiej (do października 1923 r.), a z końcem tego roku zostaje komendantem Chorągwi Warszawskiej ZHP. Niebłahe znaczenie mają jego harcerskie publikacje, by tytułem przykładu wymienić tu: „Co robimy w obozie?”, „Harcerska wyprawa obozowa” (1929), „Letnie obozy i kolonie harcerskie” (1930), „Praca nad charakterem”. Tę działalność publicystyczną łączy z praktyczną, by przykładowo wspomnieć tu zorganizowanie: kursu związkowego Głównej Kwatery ZHP w Redłowie (1928) oraz II Narodowego Zlotu Harcerskiego w Poznaniu (1929).
A jednocześnie, studiując historię na Uniwersytecie Poznańskim, uczy w średniej szkole eksperymentalnej w Wieleniu, prowadzonej przez dwóch wybitnych działaczy harcerskich: Tadeusza Strumiłłę i Ignacego Kozielewskiego. Być może, że ta, krótka zresztą praktyka nauczycielska, zgodna z jego dotychczasową harcerską działalnością, zakiełkowała zainteresowaniem się eksperymentami szkolnymi, tak iż po ukończeniu studiów znalazł się w doświadczalnym Gimnazjum im. Sułkowskich w Rydzynie, gdzie wspólnie z Tadeuszem Łopuszańskim (zob. „Bunt...”, nr 2,3/2003) już jako nauczyciel historii i wicedyrektor szkoły zapisywał nową piękną kartę w dziejach edukacji narodowej, zapoczątkowanej w XVIII w. Collegium Nobilium ks. Konarskiego w Warszawie. Okazał się w Rydzynie nieprzeciętnym organizatorem życia szkolnego, inicjatorem różnych uczniowskich akcji społecznych w okolicznych wsiach, organizatorem i przewodnikiem szkolnych wycieczek społeczno-gospodarczych dla starszych uczniów (nowość w polskim szkolnictwie), konsekwentnym realizatorem koncepcji Łopuszańskiego, wspólnie z Oskarem Żawrockim, przepajając życie szkolne harcerską duchowością (chociaż w Szkole organizacji harcerskiej nie było).
We wrześniu 1939 zmobilizowany i mianowany porucznikiem przebył kampanię wrześniową, pomaszerował piechotą z Wielkopolski do Warszawy, brał udział w obronie Warszawy. Miał możność ukrycia się wśród ludności cywilnej, lecz nie chciał tego robić i ukrywać się, gdy zwykli żołnierze szli do niewoli. W oflagu prowadził intensywnie działalność oświatową, za co był przenoszony karnie do coraz innego obozu. Był kolejno w kilku oflagach m. in. w Heilbronn. Srebrnej Górze (w Górach Sowich), w Lubece, później w Forcie Spitzberg koło wioski Dössel k. Warburga. Tam zginął 27.09.1944 r. od bomby w omyłkowym nalocie lotniczym aliantów, w wieku 48 lat! Nie zdążył już wysłać szytych osobiście w obozie ubranek dla dwóch swych córek deportowanych do obozu pracy w Niemczech (trzecia Hanna wyszła z powstania w Warszawie poważnie ranna, lecz w stopniu podporucznika); ubranka wysłał współtowarzysz obozowej niedoli, z którym się przyjaźnił, p. Maciej Giertych.
Prof. Maresz był żonaty z Jadwigą Twardowską, córką wybitnego filozofa, profesora Uniwersytetu Lwowskiego. Miał trzy córki: Marię, zam. Pazdanowska, Hannę zam. Jabłońska (inżynier); Jadwigę zam. Babczyszyn (lekarka), zmarła w 1995 r.
Przyglądając się życiowym losom prof. Maresza nie powinien nas dziwić ich zmienny, daleki od stabilizacji przebieg. Żył bowiem na przełomie epok, w zawierusze czasów wojennych i powojennych, a więc w stałej konieczności dostosowywania swych planów i zamierzeń życiowych do zmieniającej się szybko i nagle rzeczywistości. To, co powinno nas raczej dziwić, lecz i budzić nasz szacunek, to jego nieustępliwa, mimo obiektywnych przeszkód, wola kształcenia się oraz uporczywie realizowanej na różne sposoby edukacji młodzieży polskiej: od pracy, przejściowo, nauczyciela domowego i szkolnego na Ukrainie poprzez niezależne, tajne lub legalne harcerstwo, do współtworzenia wspaniałego doświadczonego warsztatu edukacyjnego w Rydzynie. Charakterystyka wystawiona mu przez władze wojskowe w 1926 r. (po odbytych ćwiczeniach), chociaż jest słuszna, to siłą rzeczy powierzchowna. Oto ona: Charakter wyrobiony o wysokim poczuciu godności własnej, zawsze taktowny w służbie obowiązkowy; przez swe zalety lubiany przez podwładnych i kolegów. Wytrzymały fizycznie o dosyć wyrobionej postawie przy swej wyrobionej inteligencji i łatwości orientowania się w każdej sytuacji, energiczny i stanowczy. Potrafi samodzielnie przeprowadzić nakreślone mu ogólnikowo zadanie. Opinia wojskowa nie mogła uwzględnić jego pedagogicznych zamiłowań i realnego wkładu w wychowanie polskiej młodzieży. Mówi o tym wymieniona wyżej „Odznaka Wdzięczności” i przyznany mu przez władze harcerskie tytuł „Harcmistrza Rzeczypospolitej”, oraz nadana mu w 1932 r. odznaka „Byłego Rydzyniaka” (najwyższy stopień odznaczenia w Eksperymentalnej Szkole Rydzyńskiej). Odznaki te Tadeusz Maresz wysoko sobie cenił.
ztw