Dzisiaj: | 129 |
W tym miesiącu: | 1850 |
W tym roku: | 40762 |
Ogólnie: | 467813 |
Od dnia 21-09-2006
Odezwa Rządu Tymczasowego z marca 1917 r.
Po obaleniu caratu w Rosji światowa opinia publiczna obserwująca wydarzenia zachodzące w tym kraju z zainteresowaniem oczekiwała, jaki głos rozlegnie się z Piotrogrodu na temat Polski.
Pierwsza, bo już 27 (14) marca 1917 r odezwała się Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, występując z odezwą do narodu polskiego. Rada zapewniała, że „demokracja Rosji stoi na gruncie narodowo-politycznego samostanowienia narodów i że Polska ma prawo być całkowicie niezależna”. Nie odbierając znaczenia temu oświadczeniu, zaznaczyć wszakże należy, że Rada Piotrogrodzka była organem lokalnym, w jakimś sensie samozwańczym, ogniwem dopiero powstającego systemu rad. Głos jej nie miał wagi aktu państwowego i nie odbił się szerszym echem w Rosji, a tym bardziej na arenie międzynarodowej. Teraz ogólne zaciekawienie wzbudzało pytanie, jak wypowie się nowopowstały Rząd Tymczasowy.
Posłowie polscy do Dumy, nie mogąc się tego doczekać w godzinach rannych 29 (16) marca 1917 r uzyskali audiencję u premiera Rządu Tymczasowego Georgija Lwowa, podczas której wręczyli mu memoriał. Najważniejszy jego fragment mówił, że „Rosja wolna nie może zaraz pierwszych dni swojej wolności nie wyciągnąć ręki do Polski, która wiele wycierpiała, i nie proklamować szczerze wolności i niepodległości Polski [... ] Milczenie Rosji w tej historycznej chwili byłoby w Królestwie Polskim zrozumiane jako pozostawienie losów Polski na łasce nieprzyjacielskich państw centralnych”.
Nacisk nie pozostał bez skutku. Jeszcze tego samego dnia Rząd Tymczasowy podał do wiadomości statut Komisji Likwidacyjnej do Spraw Królestwa Polskiego. Do najważniejszych zadań komisji należało:
a/ wyjaśnienie miejsca znajdowania się oraz stanu państwowych i społecznych instytucji (ewakuowanych) z Królestwa Polskiego.
b/ ustalenie porządku likwidacji instytucji państwowych, które działały w Królestwie Polskim.
Po zapoznaniu się ze statutem likwidacyjnym łatwo można było dojść do wniosku, iż rosyjski Rząd Tymczasowy opowie się za niepodległością Polski. I rzeczywiście jego odezwa, która gotowa była już tego samego dnia (ogłoszona jednak 30/17 marca 1917), poszła daleko w swych sformułowaniach. Najważniejsze jej fragmenty były następujące: „Naród rosyjski, zrzuciwszy jarzmo, przyznaje bratniemu narodowi polskiemu całą pełnię prawa stanowienia według własnej woli o swoim losie [... ]. Rząd Tymczasowy uważa stworzenie niepodległego państwa polskiego, zbudowanego ze wszystkich ziem zaludnionych w większości przez naród polski, za niezawodną rękojmię trwałego pokoju w przyszłej odnowionej Europie”.
Wprawdzie odezwa oddawała ostateczną decyzję w sprawie oddzielenia Polski i jej granic w ręce przyszłego Zgromadzenia Ustawodawczego, wprawdzie mówiła o „wolnym sojuszu” wojskowym Rosji i Polski — to jednak nie było wątpliwości, iż w wypowiedzi oficjalnej przyznawała niepodległość Polski. Gotowość swą Rząd Tymczasowy podkreślał poprzez powołanie Komisji Likwidacyjnej, która miała rozwiązać instytucje rosyjskie pozostałe po dawnej administracji Królestwa Polskiego.
Zwłaszcza doniosłego znaczenia nabierała odezwa na forum międzynarodowym. Zwracają na to uwagę badacze tematu. Np. Henryk Mościcki i Jan Cynarski pisali: „Akt ten był wielce korzystny dla państw Koalicji, gdzie powitany został z zadowoleniem”. Również Wacław Lipiński podkreślał: „Tymczasowy Rząd rosyjski w deklaracji z 30 marca uznaje prawo Polski do niepodległego bytu państwowego. W tych warunkach położenie polityczne doznało zasadniczej przemiany. Natomiast Tadeusz Piszczkowski zaznaczał: „Miała ona ogromne znaczenie polityczne i prawno-międzynarodowe. Istnieje też opinia, że od tego momentu, od marca 1917, Polska posiada już tytuł prawny niepodległego państwa”.
Ambasadorowie państw koalicyjnych w Piotrogrodzie po zapoznaniu się z odezwą nie omieszkali wyrazić jej poparcia. Maurice Paleologue wyraził „pełną solidarność z Rosją” w pragnieniu odrodzenia Polski i zapowiedział, że Francja „z radością okaże Rosji współdziałanie w tej sprawie”. George Buchanan nie omieszkał oświadczyć, że Wielka Brytania „gotowa jest do uczynienia wszelkich wysiłków, ażeby osiągnąć ten cel w jednomyślności z Rosją”. Podobnie ambasador Włoch markiz Carlotti zapewnił, że „Włochy czują się solidarne z Rosją co do jej zamiaru wskrzeszenia zjednoczonej Polski”.
Wspólna nota rządów alianckich
Po tych oświadczeniach ambasadorów wydanych zaraz po ogłoszeniu odezwy Rządu Tymczasowego — w kilka tygodni później, 14 kwietnia 1917 r, wysłana została do Piotrogrodu wspólna nota rządów alianckich. Podkreślano w niej, że państwa zachodnie podzielają uczucia, które zainspirowały Rząd Tymczasowy w jego apelu uznającym niepodległość i jedność Polski. Widzą w tym triumf zasad wolności, które stanowią o sile narodów sojuszniczych w walce przeciwko koalicji germańskiej. Alianci potwierdzali swą solidarność z Rosją w zamiarze odbudowy Polski integralnej i poświadczali, że będą z nią współdziałać w odbudowie państwa, które odgrywać będzie w przyszłej Europie znaczącą rolę.“
Wyglądało na to, jakby usunięta została przeszkoda, która hamowała wypowiedzi w sprawie polskiej. Dotychczasową powściągliwość, ostrożność i przemilczenia zastąpiły następujące jedno po drugim oświadczenia, które coraz otwarciej mówiły o odbudowie Polski.
3 czerwca 1917 r ogłoszona została deklaracja sojusznicza. Zapowiadała ona, że „Utworzenie Polski niepodległej i niepodzielnej w warunkach zapewniających jej swobodny rozwój polityczny i ekonomiczny stanowi jeden z warunków trwałego i sprawiedliwego pokoju w Europie”.
Wypowiedzi dyplomatów zachodnich popierających niepodległość Polski
17 czerwca minister belgijski Emil Vandervelde podczas pobytu w Piotrogrodzie mówił: „Nie będzie pokoju sprawiedliwego i trwałego w Europie bez odzyskania przez Belgię niepodległości, a także bez tego, ażeby Polska została wyrwana z dominacji carów z Berlina i Wiednia, podobnie jak została wyzwolona spod panowania cara z Piotrogrodu”. Bodaj po raz pierwszy powiedziano obok siebie o niepodległości Belgii i Polski. Dotychczas sprawy te ściśle rozróżniano.
5 lipca w Paryżu podczas uroczystości zorganizowanej przez komitet: „L’effort de la France et de ses Allies” wystąpił sekretarz stanu francuskiego MSZ Denys Cochen. Powiedział on, że obecna wojna w obronie wolności nie może się zakończyć bez uwolnienia jednego z wielkich narodów Europy. Narodu 25. milionowego, który przetrwał wiekową niewolę, zachował poczucie niezależności pod potrójną opresją i pozostał zjednoczony pomimo rozdarcia.”
Wkrótce potem premier i minister spraw zagranicznych Alexandre Ribot powiedział do zgromadzonych w Moskwie Polaków, że „Francja jest szczęśliwa widząc odbudowę niepodległości i jedności wszystkich ziem polskich jako suwerennego państwa polskiego, ziem kiedyś tak kwitnących i rozciągających się aż do wybrzeża Bałtyku.”
Wolna Polska — w interesie Europy
Było rzeczą znamienną, że w tym chórze głosów nie zabrakło także wypowiedzi rosyjskich. Np. 3 sierpnia 1917 r do zgromadzonych w Chicago Polaków przemówił, niegdyś bardzo powściągliwy, ambasador Rosji w Stanach Zjednoczonych, Bachmatjew. Teraz do zebranych wokół pomnika Kościuszki w Parku Humboldta powiedział: „Wolna Rosja przyznaje bratniemu narodowi polskiemu pełne prawo decydowania o swym losie. Rząd Tymczasowy rozpatruje stworzenie niepodległego państwa polskiego, składającego się ze wszystkich ziem w większości zamieszkałych przez Polaków, jako gwarancję trwałego pokoju w przyszłej Europie odnowionej.”
Co więcej również minister spraw zagranicznych Rosji Michaił Tereszczenko poczuł się zobligowany 15 października do wysłania listu do Polaków zgromadzonych na obchodach 100. rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki, w którym m. in. napisał: „Minęło sto lat i znowu jest wojna, znowu, jak w latach minionych, przelewana jest krew. Ale w tej wojnie powstała i rozwinęła się nowa zasada nadrzędna, pod którą się wszyscy podpisujemy — to jest prawo narodów do wolności, ich prawo do decydowania o swym losie.”
Przyznać trzeba rację świadkowi wydarzeń i badaczowi problemu Marianowi Seydzie, gdy napisał on, że po trzech latach wojny nastąpiła „olbrzymia ewolucja zagadnienia polskiego, a jeśli chodzi o porównanie sposobu jego stawiania przez strony wojujące, było to absolutne przesunięcie na korzyść rozwiązania, projektowanego przez mocarstwa sprzymierzone”. „Przyczyną takiego rozwoju rzeczy była nie tylko waga gatunkowa problemu polskiego, ale ponadto i przede wszystkim postawa samych Polaków”.
Na skutek tych wszystkich przyczyn sprawa polska postąpiła wielki krok naprzód. Ale, co więcej, przebijać się zaczęła, a później od przełomu 1917/18 r. występowała coraz wyraźniej myśl, że nie chodzi tu tylko o sprawę Polski, o naprawienie jej krzywdy. Zaczęto mianowicie mówić, że chodzi tu także o interes Europy. Jej równowagę oraz o trwałość mającego nastąpić pokoju.
Rozumiano coraz lepiej, że Polska będzie potrzebna, ażeby jako państwo dość rozległe i silne uplasowała się między Niemcami a Rosją, by oddzieliła te państwa od siebie. Jednak, co więcej, by stała się nie tylko buforem między nimi zapobiegającym wojnie, lecz była także ważnym elementem relacji i powiązań między zachodem i wschodem Europy, przyczyniając się do wytworzenia równowagi wzdłuż głównej osi napięć wiodącej od Piotrogrodu przez Warszawę, Berlin do Paryża. Dlatego nieprzypadkowo zaczęto coraz wyraźniej podkreślać, iż Polska jest niezbędna dla pokoju i równowagi europejskiej.
Postawa rządów państw centralnych
Tymczasem na okupowanych przez państwa centralne ziemiach polskich pobór do wojska, zaplanowany przez Niemców, nie udał się całkowicie. Władze niemieckie nie kryły swego niezadowolenia. Tym bardziej, że nastawienie większości społeczeństwa polskiego stawało się wobec nich coraz bardziej nieprzychylne. Doszło do tego, że Tymczasowa Rada Stanu zakończyła swą egzystencję, zaś legiony, w swej dużej części, zostały rozwiązane, reszta uległa przekształceniu. Wielu legionistów, w tej liczbie Józef Piłsudski, zostało internowanych.
Jednak rządom niemieckiemu i austro-węgierskiemu nie wypadało otwarcie odejść od aktu 5 listopada i jego obietnic. Zwłaszcza po krokach rosyjskiego Rządu Tymczasowego. Władze okupacyjne kontynuowały tworzenie instytucji polskich pod swoim nadzorem, wśród których najważniejszą była powołana 12 września 1917 r. Rada Regencyjna, a także podległe jej kolejne rządy.
Wprawdzie władze niemieckie obiecywały, że w swych rękach „zachowają tylko te instytucje, których wymaga stan wojenny”. W rzeczywistości uczyniły jednak wszystko, ażeby zatrzymać dla siebie całą realną władzę. Sprawowały też okupację w sposób bezwzględny przestrzegając, aby wszelkie resursy zajętego kraju zostały wykorzystane dla celów prowadzonej przez siebie wojny.
Również i w tym czasie nie zabrakło ze strony przywódców państw centralnych wypowiedzi podnoszących sprawę polską. Np. 4 grudnia 1917 r minister spraw zagranicznych Austro-Węgier Ottokar Czernin oświadczył, że „wyzwolona spod panowania rosyjskiego i powołana do własnego życia państwowego Polska będzie jako wysunięty posterunek zachodniej kultury spełniała wielką misję”.
Podobną wymowę miało pismo Wilhelma II do Rady Regencyjnej z 8 stycznia 1918 r, w którym cesarz Niemiec życzył jej powodzenia przy nadaniu państwu polskiemu podstaw, które umożliwią jego dalszy pokojowy rozwój jako „elementu porządku, postępu i kultury”.
24 stycznia 1918 r. przemawiając w Reichstagu kanclerz Rzeszy Georg Hertling zapewniał, że prawdziwym przyjacielem Polski nie jest Ententa, która znajduje dla Polski tylko pozbawione treści słowa, zaś przed wojną nigdy nie wystąpiła wobec Rosji w sprawie polskiej, lecz są Niemcy i Austro-Węgry, które wyzwoliły Polskę spod ucisku rosyjskich rządów. „Można więc pozostawić Niemcom i Austro-Węgrom oraz Polsce porozumienie wzajemne co do przyszłego ukształtowania tego kraju. Jak wykazują wydarzenia ostatniego roku jesteśmy na drodze ku temu”.
Łatwo można dostrzec, że w tej licytacji na słowa Niemcy i Austro-Węgry usiłowały nie dać się zdystansować swym wrogom. Wszakże ten publiczny spór podnosił wagę samej sprawy polskiej. Wskazywał, że żadna z walczących stron nie może już tego zagadnienia pominąć.
CDN
Piotr Łossowski