Dzisiaj: | 5 |
W tym miesiącu: | 1726 |
W tym roku: | 40638 |
Ogólnie: | 467689 |
Od dnia 21-09-2006
Zapomniana karta przyjaźni polsko-niemieckiej. 27 maja mija kolejna rocznica manifestacji (27 maja 1832 r.) na zamku w Hambach w Nadreni Palatynacie. Walka Polaków o wyzwolenie narodowe w 1830 r. pojęta została przez niemieckie środowiska liberalno-demokratyczne jako walka z wszelką tyranią i despotyzmem..
Zapominana karta przyjaźni polsko-niemieckiej.
Sen o wspólnej, demokratycznej Europie, bez wojen i z poszanowaniem suwerenności narodowej innych śniło wiele pokoleń Europejczyków. Jednym z nich było pokolenie lat 1830-1832, pokolenie francuskiej rewolucji lipcowej, rewolucji belgijskiej, polskiego powstania listopadowego. Po wydarzeniach we Francji, Belgii i Polsce zradykalizowały się nastroje rewolucyjne i w krajach niemieckich. Nie ma żadnej wątpliwości, że proces ten przebiegał w łączności z wypadkami wojny polsko-rosyjskiej 1830/31 roku, a nasilił się po klęsce powstania.
Dziś wiemy dużo o reakcji społeczeństwa niemieckiego na wybuch powstania listopadowego, o organizowanej pomocy humanitarnej, najpierw dla walczących, a później dla tułaczów i pielgrzymów, którzy musieli opuścić kraj, by udać się na emigrację. Wiemy, że w krajach południowych i zachodnich Niemiec (Saksonia, Hesja, Wirtembergia, Badenia) na drodze przemarszu do Francji witały ich tysiące ludzie, a specjalnie powołane do życia Stowarzyszenia Pomocy (Polenvereine) udzielały Polakom konkretnej pomocy materialnej. Organizowały transport, płaciły za noclegi i wyżywienie, zbierały oraz rozdzielały odzież, wspomagały potrzebujących finansowo. Akcja pomocy Polakom w krajach niemieckich była dziełem pozaparlamentarnej opozycji politycznej, domagającej się praw konstytucyjnych, wolności prasy i zgromadzeń, zjednoczenia kraju. Walka Polaków o wyzwolenie narodowe pojęta została przez niemieckie środowiska liberalno-demokratyczne jako walka z wszelką tyranią i despotyzmem, walką w obronie zagrożonej wolności, co czyniło ją godną rozgłosu i wsparcia. Popieranie „sprawy polskiej” stanowiło dla demokratów doskonałą sposobność do mówienia o własnych problemach, wysuwania własnych postulatów. Kulminacją tych działań i zamierzeń była wielka manifestacja ludowa zorganizowana przez przywódców ruchu liberalno-demokratycznego w dniu 27 maja 1832 roku w miejscowości Hambach, nieopodal miasteczka Neustadt an der Haardt w dzisiejszej Nadrenii Palatynacie.
Manifestacja, która przeszła do historii pod nazwą „Święta w Hambach” (Hambacher Fest), zgromadziła ok. 30 tys. uczestników. Wśród zagranicznych gości przeważali Polacy i Francuzi. Zresztą „akcent polski” był, można powiedzieć, wszechobecny. Nie tylko Polacy zjawili się na niemieckim święcie demokracji w mundurach i strojach narodowych, ale i gospodarze zadbali o odpowiednią reprezentację głośnej sprawy polskiej. Obok trójkolorowej flagi niemieckiej powiewała na ruinach zamku flaga polska, wspominano stale walkę Polaków, śpiewano też popularne Polenlieder (Pieśni o Polsce). Panował nastrój zarówno wesołej „majówki”, jak i ważnego spotkania politycznego. Z ust mówców padały ważne deklaracje. Jeden ze współorganizatorów Hambacher Fest, Johannes Fitz, stwierdzał:
Zjazd w Hambach przez opowiedzenie się za przywróceniem wolnego państwa polskiego stał się wyrazicielem opinii i żądań prawdziwych patriotów niemieckich. Niepodległość winna być zwrócona Polsce nie tylko w imię sprawiedliwości dziejowej. Leży ona przede wszystkim w interesie samych Niemców, bowiem „Bez wolności Polski nie ma wolności Niemiec. Bez wolności Polski nie ma trwałego pokoju, nie ma zbawienia dla innych narodów europejskich”.
Wtórował mu Bazyli Zatwarnicki, członek polskiej delegacji:
Nigdy nie były dwa narody bardziej godne siebie niż naród niemiecki i polski; nigdy nie zawarły dwa narody piękniejszego i trwalszego związku, aniżeli teraz Niemcy i Polacy. Niech po wieczne czasy uszczęśliwia on naszych potomków!
Niestety, rzeczywisty układ sił w Europie nie pozostawiał złudzeń, że czas na gorąco deklarowane zmiany jeszcze nie nadszedł. Wkrótce po zakończeniu manifestacji nastąpiła ostra reakcja władz. Organizatorzy Święta zostali aresztowani, cudzoziemcom zakazano pobytu na ziemi niemieckiej, a ze współpracy demokratów obu narodów nic praktycznego nie wyszło.
Kiedy po latach czytamy uważnie wystąpienia poszczególnych mówców, ich zasadniczy ton oraz postulaty układają się w zadziwiająco spójną wizję. Jest to wizja nowej epoki i nowej Europy. Epoki bez tyranii królów, bez dominacji partykularnych interesów, a czas ducha wolności i solidarności ludów, większych praw dla jednostki. Czy marzenia szlachetnych jednostek pokolenia 1830/32 mogły stać się kiedykolwiek realnością? Europa potrzebowała półtora wieku, wielu wojen i nieszczęścia narodów, by zaczęła dojrzewać świadomość, że to co paradoksalnie niemożliwe, stać się może rzeczywistością.
Nie miejsce tu, by omawiać proces tworzenia Unii Europejskiej, lecz wiemy, że bez tych dużych i małych kroków nie byłoby normalizacji w bolesnych stosunkach polsko-niemieckich. Warto uświadomić sobie przy tym pewien fenomen, który wydarzył się na naszych oczach. Oto w powojennych, demokratycznych Niemczech w trudnym okresie powstawania „Solidarności” zrodził się tam w latach 1980/81 ruch wspierania polskich przemian. Słynna akcja „Paczek do Polski” (Pakete nach Polen) przypominała jako żywo pomoc z lat 1831/32. Konsekwencją było większe otwarcie się na siebie obu społeczeństw. W Niemczech powstawały liczne Towarzystwa Polsko-Niemieckie, mające propagować i rozwijać proces zbliżenia, poprzez lepsze poznanie kultury polskiej oraz wspólnej historii. Jedną z takich organizacji było Polskie Towarzystwo Kulturalne z siedzibą w Karlsruhe. Zarejestrowane w 1990 roku, pod wodzą pani Grażyny Schaefer realizowało niesłychanie bogaty i ambitny program spotkań polsko-niemieckich. W Karlsruhe zjawiali się regularnie najwybitniejsi artyści polscy: Aleksander Bardini, Maja Komorowska, Ryszarda Hanin, Jan Englert, Tadeusz Łomnicki, Marek Grechuta, Jacek Kaczmarski, Wojciech Młynarski. Dzięki staraniom Grażyny Schaefer udało się przywrócić historycznym wydarzeniom w Hambach należną im u potomnych pamięć oraz rangę.
31 maja 1992 roku w 160 rocznicę Hambacher Fest Towarzystwo zorganizowało na zamku w Hambach sesję naukową, połączoną z prezentacją przez aktorów polskich, niemieckich i francuskich mów przywódców manifestacji, jak i zaproszonych gości. Historyczne wystąpienia Franciszka Grzymały, Ksawerego Orańskiego i Bazylego Zatwarnickiego odczytali Jerzy Trela oraz Leszek Piskorz. Punktem kulminacyjnym uroczystości jubileuszowych było odsłonięcie tablicy upamiętniającej udział Polaków w tym ważnym dla historii Niemiec i Europy wydarzeniu. List gratulacyjny przesłał na ręce organizatorki ówczesny kanclerz RFN Helmut Kohl. I praktycznie od tego momentu Hambach zaczął nabierać właściwego, w sensie historycznym i politycznym, znaczenia.
W kolejnym maju, a dokładnie 17 maja 1998 roku, zamek w Hambach odwiedził prezydent Lech Wałęsa. Został on zaproszony przez przewodniczącą Grażynę Schaefer w ramach Europejskich Dni Kultury z okazji 150 rocznicy innego ważnego w dziejach polsko-niemieckich wydarzenia – Rewolucji Badeńskiej 1848/49 i udziału w niej Legionu Polskiego. W Karlsruhe Lech Wałęsa wziął udział we wspólnej polsko-niemieckiej dyskusji na temat Rewolucji Badeńskiej i polskiej kultury wolności. W miasteczku Rastatt, gdzie po zdobyciu tamtejszej twierdzy przez Prusaków został rozstrzelany jej polski obrońca major Teofil Mniewski, prezydent Wałęsa odsłonił pamiątkowy kamień. W programie wizyty gościa z Polski nie mogło zabraknąć spotkania z Polonią niemiecką, jak i odwiedzin na zamku w Hambach. Moment ten został uświetniony przez akt wspólnego z premierem Nadrenii Palatynatu, Kurtem Beckiem, sadzenia „drzewek wolności”.
W 2001 roku Hambach stał się miejscem obrad szczytu Trójkąta Weimarskiego, a od 2007 regularnie odbywają się tam spotkania młodzieży z Niemiec, Polski i Francji.
Odczuwam wielką satysfakcję (badacza i popularyzatora historii), że Hambach „jako ważny i pozytywny symbol naszej wspólnej, trudnej historii” zaczyna powoli funkcjonować w świadomości Niemców oraz Polaków. Mam w tym dziele niewątpliwie i swój udział jako autor licznych prac na ten temat. Wymienię niektóre tytuły: Polski tułacz nad Renem. Literatura i sprawa polska w Niemczech w latach 1831-1845 (1981), Dzielny kosynier i piękna Polka. Powstanie listopadowe w poezji niemieckiej (2004), Słodkie imię wolności. Przejście Polaków przez Niemcy po upadku powstania listopadowego (2011), czy antologia Polenlieder. Niemieckie wierszte o powstaniu listopadowym (2012).
Piotr Roguski