Facebook
Bunt Młodych Duchem
Książki polecane:
Licznik odwiedzin:
Dzisiaj: 100
W tym miesiącu: 4782
W tym roku: 30292
Ogólnie: 504695

Od dnia 21-09-2006

Bunt Młodych Duchem

Dwie Ojczyzny księdza Franza Scholza

Autor: admin
13-06-2013


Franz (Franciszek) Scholz (1909-1998). Ksiądz, proboszcz, uniwersytecki profesor etyki, a w epoce znaczonej grobami setek tysięcy niewinnych ofiar był opiekunem Polaków w ich tragicznych losach, chociaż z Polską i polskością nie miał żadnych związków. Lecz w latach 1929-33, gdy był klerykiem we wrocławskim seminarium duchownym, widział Polaków przymusowo pracujących na Dolnym Śląsku i często okrutnie traktowanych przez nazistów. I to, zapewne, poruszyło jego sumienie i skłoniło do nauki języka polskiego, którą kontynuował później na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Katolickim Uniwersytecie w Lublinie, gdzie uczył się prawa kanonicznego u profesora Piotra Kalwy, przyszłego biskupa lubelskiego.
Parafia św. Bonifacego
w Görlitz
W 1935 roku został przez biskupa wrocławskiego Adolfa Bertrama wyświęcony na księdza, otrzymując funkcję kapelana w parafii św. Krzyża we Wrocławiu, sprawując duszpasterską opiekę nad robotnikami sezonowymi oraz przymusowo tam zatrudnionymi Polakami. W styczniu 1940 roku, gdy powstała w Görlitz (Zgorzelec) parafia pod wezwaniem św. Bonifacego objął opiekę nad licznymi polskimi robotnikami oraz nad jeńcami pobliskiego Stalagu VIII (polscy jeńcy wojenni z 1939 roku, francuscy z 1940 roku oraz, już później, uczestnicy Powstania Warszawskiego z 1944 roku). W kwietniu 1940 roku został proboszczem tej parafii, z zadaniem opiekowania się jeńcami obozu. W obozie dla Polaków odprawiał msze św. w języku polskim, co było zabronione; takie msze św. odprawia również dla licznych robotników z literą P na ubraniu, pracujących na terenie parafii, z których przychodzi na nabożeństwo od 400 do 700 osób. Również i dla nich liturgia w języku polskim jest zabroniona przez niemieckie władze. Wdzięczni Polacy mówią o nim: „nasz ksiądz”. Mimo iż nabożeństwa były nadzorowane przez gestapo, proboszcz używa języka polskiego i opiekuje się prześladowanymi, nie tylko zresztą Polakami. Ksiądz Scholz informuje swe władze kościelne o sytuacji w parafii w słowach: „To jest dolina łez, z której wiara i zaufanie do Boga odpłyną jako ostatnie”.
Od młodości przeciwnik Hitlera, w 1943 postawił koło swego kościoła św. Bonifacego drewniany krzyż wotywny (istnieje do dzisiaj) i zawiesił na nim tabliczkę z napisem: Stat Crux, dum volvitur orbis! (Pewnie wznosi się krzyż, gdy świat w zamęcie).
W powojennym Zgorzelcu
W PRL-u, gdy Görlitz staje się Zgorzelcem, ksiądz Scholz nadal sprawuje swą funkcję proboszcza w swej parafii, w której udziela kościelnego ślubu pierwszemu polskiemu staroście, a w pierwszej po przejściu frontu procesji wielkanocnej ksiądz Scholz idzie podtrzymywany z jednej strony przez polskiego oficera (w mundurze), z drugiej przez urzędnika polskiego już starostwa, zaś baldachim niosą polscy żołnierze. W uznaniu jego postawy wobec Polaków w czasie wojny jest szanowany przez ludową władzę, lecz jego rola się zmienia: teraz musi bardziej pomagać współrodakom Niemcom na ogół brutalnie wysiedlanym za Nysę. I tu spotyka się z cichą pomocą polskich urzędniczek, które, często bez wiedzy swych przełożonych, pomagają mu w opiekowaniu się Niemcami np. przesuwając termin ich przesiedlenia . Lecz z drugiej strony w kwietniu 1946 grupa polskich „patriotów” wchodzi po mszy do zakrystii i awanturniczo domaga się przeproszenia na następnej mszy świętej parafian, za używanie języka niemieckiego, bo to „obraża ich uczucia narodowe”! A co więcej zaczynają się żądania władzy ludowej i pewnych grup Polaków, by na mszach polowych, z okazji pierwszego i trzeciego maja, uwzględniał w kazaniach znaczenie święta robotniczego oraz nowy układ polityczny kraju, a więc z podtekstem poparcia władzy komunistycznej. Lecz ksiądz oświadcza, iż „jest Ślązakiem narodowości niemieckiej i w duchu chrześcijańskim opiekuje się Polakami”. W konsekwencji — zgodnie ze swych sumieniem i pozostawiając w swej parafii następcę, wikarego ks. Rogożę, z którym miał braterskie stosunki — postanawia przejść za Nysę, powiadamiając polskie już władze kościelne we Wrocławiu o swej decyzji.
Wyjazd do Niemiec
Opuścił Zgorzelec potajemnie 15 maja 1946 roku. W Niemieckiej Republice Federalnej został wkrótce profesorem etyki uniwersytetów w Fuldzie i w Frankfurcie nad Menem. Miał kilkakrotnie propozycje powrotu do Polski pod warunkiem zrzeczenia się obywatelstwa niemieckiego, na co — jako Niemiec — nie chciał się zgodzić, ze względów etycznych. Jednak zapraszany do Polski chętnie przyjeżdżał wygłaszając odczyty po niemiecku i po polsku, i konsekwentnie realizując swoją ideę polsko-niemieckiego zbliżenia i nawiązania przyjaźni i współpracy obu narodów, również wiele publikując na ten temat po polsku i niemiecku.
W liście z 28 lipca 1991 do Jana Glińskiego, pierwszego lekarza powiatowego w Zgorzelcu (od 14 czerwca 1945 roku) po wspólnej audycji 24 lipca 1991 (zorganizowanej przez telewizję berlińską i telewizję warszawską na temat niesprawiedliwego i tragicznego wypędzania po wojnie Niemców, napisał (zachowano język w oryginale):
„Po naszym nadaniu 24 lipca 1991, czuję się przynaglony skierować do pana parę braterskich słów. Wykonanie naszego zadania nie było łatwe. (…)
w poważnej chwili dziejowej byliśmy powołani do interpretacji naszych uczuć względem roku 1945 i obecnej chwili. Dla mnie było to niemal nieludzkie zadanie. Z serca dziękuję Panu za to, ale pan się po tak długim czasie tak przyjaźnie zachował, że klimat braterski i przyjacielski między nami mógł się rozwijać. Pozostańmy wierni sobie, ludziom nam powierzonym i ich potrzebom. Uważam, żeśmy ponad istniejące jeszcze sprzeciwy, polityczne poglądy panował duch bratersko-chrześcijański. Zabiorę Pana, jego rodzinę i naród w mojej modlitwie przed Bogiem i kreślę się z wyrazami mojej przyjaźni i szacunku z serca”.
Podobnych wypowiedzi na tematy braterstwa naszych narodów jest u niego wiele. Miasto Görlitz uhonorowało go godnością obywatela honorowego, a sam ksiądz Scholz podtrzymywał kontakty z wieloma Polakami, dobrze wspominając m.in. ks. profesora Michała Czajkowskiego.
Można sądzić, iż ten niemiecki ksiądz miał dwie ojczyzny, które kochał: swoją z urodzenia niemiecką, drugą z wyboru — Polskę, której służył ratując i opiekując się jej obywatelami w ich tragicznej sytuacji, a następnie walcząc słowem i piórem o jej partnerską pozycję w tej części Europy poprzez przyjaźń i współpracę z jej potężnym sąsiadem. Warto dodać, iż swe idee realizował na wiele lat przed znanym listem polskich biskupów do biskupów niemieckich i przed słynnym spotkaniem kanclerza Helmuta Kohla z premierem Tadeuszem Mazowieckim w Krzyżowej w 1989 roku. Zasługuje na naszą wdzięczną pamięć, zarówno jako tradycyjnych tylko Polaków, lecz i już jako pełnoprawnych Europejczyków.
Źródła:
M. In. Scholz Franz, Görlitzer Tagebuch 1944/1945 Frankfurt/Main 1990, tłum. Bogusława Husak-Pikula, oraz wzajemna korespondencja i osobiste wspomnienia autora.
Jan Gliński